Pisarskie absurdy wersja utleniona, czyli pocisk po romansach cz. I

9.4K 707 180
                                    

Uszanowanko! Oto obiecany bonus ;)

Jeśli weszliście tu i myśleliście, że to kolejna dziwna część przemyśleń Pingwinicy, to się trochę zdziwicie. Bo dzisiaj wersja specjalna - zastępstwo! 

Ja romansów nie czytam, więc nie tknęłabym tego wątku nawet kijem z kupą. Za to moja ziomka TlenWPaski, która ma ,,humor suchy jak Sahara'', zgodziła się napisać kilka... kilkaset zdań na temat romantycznych absurdów. Jeśli podoba się wam utlenione poczucie humoru, to zerknijcie na jej profil do opowiadania ,,Silly Town'', które oceniałyśmy z xNicolxSx w ,,Poważnie niepoważnych recenzjach''.

Czymajta się! Zostawiam Was w utlenionych rączkach

.


Romantyzm,czy reumatyzm? Garść złych schematów w miłościpisanej.

Uszanowanko! BlondPingwin jakoś ostatnio za bardzo zaczęła filozofować, dlatego porwałam ją i dałam snikersa, żeby się szybko wyleczyła i wróciła do komediowej formy. Kim jestem?Jestem TlenWPaski. Dobra, skoro już wiecie, że mnie nie znacie,przejdźmy do konkretów.
Z góry zaznaczam – nie jestem fachowcem, wykładowcą, waszą mamą, czy polonistką. Nikomu nienakazuję trzymać się moich wytycznych, a po prostu służę dobrą radą – od miłośnika pisania i czytania, do miłośników pisania i czytania.


Suche fakty o wattpadzie? Społeczność tworzy masa młodych dziewcząt. Te zaś, spragnione romantycznych historii, tworzą na skalę niemalże masową fan opowiadania, historie o zwykłych dziewczynach i ich niezwykłych chłopakach, tworzą wielokąty romantyczne i tak dalej. Nie jest to zjawisko nowe,istnieje od czasów pierwszych blogów internetowych. Ba! Wiecie, ile powstawało (i dalej powstaje) książek o takiej tematyce? Jeśli wasza mama bądź babcia lubi czytać, to w większości przypadków jej biblioteczka zapełniona jest tą, powiedzmy, że różową literaturą.
Skoro te tony schematów żyją tak długo, nic dziwnego, że są obecnie niemalże nadużywane. I naprawdę nikt nie mówi, że to zła kolej rzeczy. Problem, kręcenie nosem i loża szyderców kpiąca z opowiadanek tworzą się dopiero w momencie, w którym ktoś łapie za te wysłużone formy od złej strony (nie wiem, jaka konkretnie strona jest bebe. Lewa, prawa... Może od tyłu?Tak nie po rycersku).
Co można spaprać w romansach (pomijając odpowiedź: wszystko)? Jak temu zapobiec? I co sprawia, że ci doświadczeni autorzy zaczynają się śmiać? Zacznijmy wyliczankę!


1. Edziu spojrzał Marysi prosto w oczy.

-Wiesz, kim jestem.
Marysia spojrzała Edziowi w oczy.
- Nie wiem.

Ho, pamiętacie ten boom jakiś czas temu? Zmierzch dostał film, zrobił się popularny i nagle każdy otworzył oczy na to, jak łatwym do zrobienia tematem jest miłość nastolatki i niezwykłej istoty. Powieści tego typu zaczęły sprzedawać się jak ciepłe bułeczki, a każde kolejne opko dostało łatkę„podróbki Zmierzchu" tylko za wymienienie wampira i wilkołaka w opisie.
I tak zostało do dziś, nieważne, że przystojne anioły,zombie i demony były na topie jeszcze długo przed sukcesem świecących wąpierzy. Osobiście uważam, że dla początkującego autora to naprawdę łatwe wyjście. Wątek nadnaturalny może odciągnąć uwagę od dziur w fabule, czy w drewnianych relacjach między postaciami, a głupotki można łatwo podpiąć pod specyfikę obranej przez nich rasy. Lubiana tematyka tymczasem automatem daje promyk nadziei na zainteresowanie czytelników. Jeżeli ktoś lubi najmniejszą linię oporu, brak mu pewności siebie na stworzenie czegoś więcej, albo zwyczajnie chce to napisać – no okej. Ale jeżeli chcecie już wprowadzić do swojej historii jakiegoś dziwnego stwora... Czy nie lepiej by było jakoś urozmaicić, dodać coś od siebie w tym temacie? Z sensem, zaznaczam. To, że wasz zły chłopiec wampir ma odblaskową skórę i jest zabójczo przystojny,nigdy nie działa. Świecenie jest z grubsza bez powodu. Za to przystojność... Jest nudna. Dajcie waszym nadnaturalnym istotom jakąś cechę charakterystyczną, która będzie pokrywała się z używalnością, albo będzie jasno łączyła się z rasą postaci.Kiedy wasza bohaterka złapie swojego chłopaka wilka na goleniu sobie pleców, dostaniecie scenkę komediową. Gdy chłopak będzie miał rogi, możliwie będzie miał coś do ukrycia i do odbicia się na jego charakterze.
Ludzie są znudzeni związkami z nieśmiertelnymi – wszyscy wiemy już od początku, że bohaterka na końcu sama stanie się jakimś wampirem, duchem, innym kijem i będzie żyła ze swoim partnerem do końca świata. Hej, a gdyby zająć się dłużej dramatem rozstania z powodu starzenia?Opowiedzieć historie kochanka tęskniącego za swoją martwą już drugą połówką? Albo może wprowadzić motyw nieporozumień z powodu różnicy wieku? Jakoś nie wierzę, by nastolatka tak łatwo dogadała się z wielowiekowym demonem. A nawet jeśli... To jak?
Kwestia pogłówkowania moi drodzy. Pobawić się trochę nigdy nie zaszkodzi. Zróbcie śmiertelne wampiry, przestańcie kopiować Stephanie Meyer i zostawcie wątek krwiopijców-wegetarian.A gdyby zrobić istotę, która w cieniu nocy z pięknego faceta zmieniałaby się w obrzydliwego potwora? Grunt to dodać coś od siebie, nawet pierdołę, która urozmaiciłby jakoś bardziej wątek chodzenia za rączkę z nadnaturalnym stworzeniem. Pamiętam trylogie książek „Drżenie" opowiadającą o wilkołakach. Może niecudowna, pełna głupot i miejscami trochę dziwnie napisana... Alenie wierzę, że w popularności nie pomógł tutaj sam pomysł autorki na wilkołaki i na zabawę tą rasą. Tutaj rzucanie głównym bohaterom kłód pod nogi jest jak najbardziej sensowne i pogłębia ich związek, bo powodem lwiej części problemów pary była rasa chłopaka.
A uwierzcie, z tymi kłodami to miejscami ciężka sprawa.

Pingwinowy kurs pisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz