- Nieeee.- Roześmiał się na nasze trzy zgodne głosy.

-Zapomnij my chcemy jednak przeżyć.- Teraz tamta dwójka roześmiała na nas. 

-No dobra, dobra ziomku i ziomalko. To co robimy dalej. - Podszedł i przytulił swoją dziewczynę.  

- Jestem strasznie głodna co powiecie na kebaba. - 

- Czy ja wiem, to nie jest.. 

- Nie chcę tego słuchać, że jesteś na diecie albo coś bo cię zabije. - Już widziałam te groźne iskierki w moją stronę. - Będzie ci smakować.- Iskierki złości zmieniły się szybko w nie małą prośbę. 

-To już wolę się poświecić i zjeść pizza .- Jak mus to mus, może taka mała odmiana mi nie zaszkodzi. 

- Super pomysł ziomlako, mój przyjacielu. 

- Ja też.- Widział już ten uśmiech i śnieżne ząbki. 

- Ahh zostałam przegłosowana, nie odpuszczę za tydzień kebaba. 

Uśmiechnęłam się na jej wyznanie. 

*Nino*  

Bas na ful i dym papierosa to było widoczne z naszego auta.
Jechaliśmy w stronę ulubionej pizzeri mojego kumpla.
Niestety ta dwójka kierowców, co chwila się wyprzedzała, mijała albo na równi na jezdni. 
Jakim cudem jeszcze nie rozbili się i nie przekroczyli aż zbytniej prędkości. 

- Kurwa stary, uważaj.- Byłem przerażony jego gwałtownego hamowania. - Bawicie się w szybkich i wściekłych. Popierdoliło was. 
Owa dwójka nie bardzo zwróciła na moje słowa uwagi i weszli do środka. 

- Nie denerwuj się kochanie, przywykniesz. I wiesz co my wygrałyśmy. 

Przewróciłem oczami słowa moje dziewczyny. Nie powiem teraz trochę moja męska duma upadła.  Weszliśmy do środka, od razu zaatakowało nas przyjemne ciepło po mieszane zapachem pizzy i drewna. 
Wiem czemu on lubi ta knajpę ona ma w sobie urok i cos takiego relaksacyjnego. 
Zdziwiłem się kiedy złożyliśmy zamówię a mój kumpel powiedział że na wynos. 

- Co ty odpierdalasz starty, czemu nie usiądziemy. - Szok był widoczny nie tylko u mnie, a u pań również. 

- Bo znam doskonałe miejsce na jej zjedzenie. No co nie patrzcie tak, będzie fajnie zobaczycie. 

Lubię go ale teraz mam go ochotę udusić. Po odebraniu zamówienia znowu udaliśmy się do aut i znowu szybcy i wściekli. 
Zdziwiłem się że znaleźliśmy się na   tarasie widokowym, nie wiem czemu tylko Marinette się dziwnie skrzywiła. Ehh kto zrozumie kobiece nastroje. Nawet miło spędziliśmy czas, gdyby nie milczenie Marii na słowa które Adrien do niej kierował.  W tedy robiło się niezręcznie, tak teraz. Ona nawet nie patrzyła na niego. Patrzyłem na niego i widziałem zawód i zawiedzenie. 

- Cóż moi ziomale, może wyjaśnicie...- Nie dane mi było dokończyć bo zostało wtrącone inne trzy grosze. 

- Która jest już godzinna moi kochani. - Spojrzałem zdzwiony na moja dziewczynę, ale ona tylko pokręciła głową. Ahh czyli ona tez to zauważyła. 

- 15:30.- Spojrzeliśmy na nią, gdy na jej twarzy pojawiło się przerażenie.-  Ja pierdole. Na plagii egipskie  za 20 minut mam przymiarkę bardzo przepraszam.  Alya odwiozę cię.

Nagle mój przyjaciel stanął na przeciwko niej. 

- Ja ich odwiozę, więc nie martw się.- Pochylił się na piętach i dłonie schował do kieszeni spodni. Dziwnie było go widzieć w takiej pozie. - Zobaczymy się jeszcze dziś na wiesz by po..

- Ja nie wiem. - Nie patrzyła na niego.- Ehh to zależy od tego jak będę się czuła, sam w końcu wiesz co się stało. 

Tajemnica jak nic wisiała w tej ich rozmowie. Po chwili odwróciła się od niego Alya dała całusa i mnie przytuliła, tylko obok niego przeszła obojętnie. 
Obserwowałem jego, jak on obserwuje jak odjeżdża po czym wraca do nas i siada na przeciwko. 
Przeciera dłonia twarz i patrzy na nas. 

- Posprzątajmy i was też odwiozę, mam jeszcze dziś szermierkę i chyba ciężką noc. 
Nic więcej nie mówił i nikt nie pytał, no ktoś próbował ale ją powstrzymałem. 
W ciszy dojechaliśmy na moją chatę i się pożegnaliśmy. 

- Tez to zauważyłaś kochanie. 

- Tak, chodź zagramy sobie, oni sobie poradzą. 

Uśmiechnąłem się na jej słowa i ruszyłem z nią by stoczyć walkę życia 

*Miaraculum* Życie to prawdziwa szkoła uczućWhere stories live. Discover now