9

2.6K 162 11
                                    

*Adrien*

Uderzyła mnie. Jak ona śmiała to zrobić, tego już nie mogę jej odpuścić za nic. Poczekaj Mari wojna się dopiero zacznie. Czekałem pod szkołą na Nino i rozmyślałem o tym co ona mi robi. Czy ta dziewczyna nie wie kim ja jestem, jak można tak uderzyć modela. Na jej szczęście prawie zniknęło, ale nadal boli i mam małego siniaka. Ledwo widoczny, ale jednak jak ona mogła mi to zrobić.

-Siema stary

-Siema nad czym tak rozmyślasz co?

- Jak utrzeć nosa pewnej dziewczynie i tyle.- Odpowiedziałem zagadkowo, uśmiechając jak psychopata. 

- Już znalazłeś kolejną znam ją.- Było słychać znudzenie w jego głosie.- Czemu sobie nie znajdziesz normalnej laski. 

- I to nawet bardzo dobrze ją znasz.- Na to przewróciłem oczami.- Po co mi laska, skoro mam aż tyle dokoła samotnych młodych serc wokół siebie. 

- Eh stary. Czekaj nie gadaj, jeśli myślę że to ona. Kurwa stary to będzie trzecia wojna światowa przez was.- Było słychać rozbawienie w jego głosie. 

- Być może masz rację.- Oparłem się bardziej o maskę i schowałem ręce w kieszeń.- Wątpię by do tego doszło. 

-O cho przyjechały.

Kiwnął w stronę gdzie podjechało jej auto. 
Czas zacząć grę.

*Marinette*

Podjechałam po Alya żebyśmy razem mogły być w szkole, już na parkingu go widziałam. Przestraszyłam się widząc jego wzrok, Alya nawet nie ułatwiała mi zadania. Bo ciągle pytała dlaczego mam apaszkę w taką pogodę. Wysiadłyśmy i niestety za mową Alya podeszłam z nią do nich. Ich miny odrobine się zmieniły, wyglądali jak by szczęki im opadły na chodnik. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi byłam normalnie ubrana. Biała bluzka w paski, jeansy pocięte a pod spodem koronka.  Do tego czarne buty na koturnie i torba, bereciki apaszka, włosy zaczesałam na jeden bok i miałam delikatne loki więc nie wiem o co im chodziło.

Moja przyjaciółka od razu podeszła do swojego chłopaka. 

-Hey kochanie jak tam.- Niechętnie odezwała się do jego przyjaciela.- Jeszcze nie umarłeś na jakąś chorobę weneryczną Bad Boyu.

- Ciebie też mi miło widzieć.- Było słychać niechęć i znudzenie. Jakim cudem oni się nie pozabijali. 

- Hey Nino.- Obdarzyłam go delikatnym uśmiechem. Zwróciłam swoje spojrzenie na niego.-  A ty z tobą nawet nie będę gadać. 

-Łamiesz mi serce księżniczko, ale przy pomnę ci że mamy Radkę dziś o 18..

-Coooooooooooo,  my nic nie wiemy.- Jeny ogłuchnę przez tą dwójkę.

Chciałam już coś powiedzieć a on zasłonił mi usta ręką, no nie ugryzłam go z całych sił i wyrwałam. Posłałam groźne spojrzenie. 

- Nie mamy żadnej randki, zostałam wrobiona w naukę tańca tego idiotę. Mamy razem wystąpić na piątkowym bankiecie u moich rodziców.

-Ugryzłaś mnie jak mogłaś, a tak po za tym czeka ciebie dziś chyba długi dzień.

Aż się wzdrygnęłam zobaczyłam w jego oczach dziwne ogniki. Na jego twarzy błąkał się wredny uśmieszek, przestraszyłam się złapałam Alya za rękę i weszłyśmy do szkoły. Potem do klasy, usiadłyśmy akurat na dzwonek. Wszyscy się zebrali każdy na mnie patrzył albo z podziwu ,ciekawości albo z obrzydzenia. A inna para oczu z wściekłością, te oczy aż za dobrze znałam. Jak się okazało on siedzi za mną. Mam przejebane jak cholera, po chwili weszła nauczycielka zerknęła na mnie i się ciepło uśmiechnęła. Odwzajemniłam trochę speszona, ale już ja polubiłam. 

-Jestem M.Bustier twoja nowa wychowawczyni. Ty zapewne jesteś Marinette Dupaing-Cheng.

Wstałam delikatnie i i spojrzałam na nią. 

 - Tak proszę pani 

- Cudownie. Wyjdź na środek przedstaw się klasie i powiedz coś o sobie.
Swoim ciepłym spojrzeniem i delikatnym gestem starła mnie bardziej zachęcić. 

- Dobrze.- Wstałam i stanęłam koło niej, delikatny wdech.- Nazywam się Marinette Dupaing -Cheng. Szczerze nigdy nie chodziłam do normalnej szkoły, ze względu że opieku.. znaczy rodzice tak rodzice. - Zaśmiałam się nerwowo.- Oni strasznie dużo podróżują i zawsze jeżdżę z nimi  lekcje miałam prywatne w domu.

- Gdzie byłaś z rodzicami moja droga.

- Cóż sporo tego było najczęściej w Egipcie i zapewne tam wrócę. Tu jestem tylko tymczasowo. Byłam jeszcze w Nowym Jorku, Wenecji, Rzymie, Berlinie, Madrycie, Londynie, Kopenhadze i chyba jeszcze ale nie jestem pewna w Mediolanie.

Teraz tak jak o tym myślę rzeczywiście dużo podróżowałam. Za rok to się skończy kończąc 18 lat zawitam mój tron. Moje chwilowe rozmyślanie przerwała nawa wychowawczyni. 

- A czym się interesujesz kochanie.

- Ja cóż mam dość duże zainteresowanie. Nie chcę wymieniać bo to chyba dość  takie osobiste, nie żeby było w tym coś złego.- Wzięłam w dech.-  Po prostu sama się czasem zastanawiam czy praca za bardzo się nie wplątała w moje hobby.

W sumie powiedziałam prawdę, hobby zaczęłam traktować jako pracę. Nie powinno tak być.

- Rozumiem. Wiem o co chodzi rozmawiałam już z dyrektorem i twoim ojcem dała nam dość jasno do zrozumienia jeśli chodzi o ciebie. 

Spojrzałam na nią dziwnie, wątpię by powiedział że jestem królewska córką, następczynią tronu, ostatnią kapłanką Bogów. 

- Nie wiedziałam. Przepraszam.- 

- Nic nie szkodzi a teraz możesz usiąść.

Lekcje mijały nam dość spokojnie, nawet Adrien mi nie dokuczała. Założę się że czekał na odpowiedni moment. Alya na pierwszej przerwie przedstawiła mi każdego, ale do gustu nie przypadła mi Chloe wstrętna szmata i zarozumiała arogantka. Ostania lekcja i wolność no nie do końca o 18 mam lekcje z tym dupkiem. Gdy tylko zadzwonił dzwonek poszłam z Alyą jeszcze do biblioteki, ale ta po chwili musiała iść ja w tym czasie znalazłam sobie dość ukryty i cichy zakątek i mogłam odrobić lekcje.
Nie chciałam tego odkładać na potem, bo pewnie nie dam rady. 

*Adrien*      

Siedziałem i obserwowałem, w końcu zauważyłem jak Alya wychodzi z biblioteki. Cóż brak pięknej granatowłosej dziewczyny napawał mnie radością, to oznaczało że ona tam została sama wręcz cudownie. 
Tylko na to czekałem na przerwach mnie unikała i trzymała się Alya. Wszedłem do Biblioteki i zacząłem jej szukać, w końcu znalazłem w dość dobrym miejscu rzadko tu ktoś zagląda.
Obserwowałem ją, po chwili wstała spakowało rzeczy i już robiła pierwszy krok. Gdy nagle się zachwiała i złapała za głowę oparła się o biurko i po woli oddychała coś jej się stało.

- Ej wszystko dobrze księżniczko.- Podszedłem delikatnie i dotknąłem jej ramienia. 

Dygnęła lekko, ale spojrzałem w jej oczy- Tak wszystko ok daj mi spokój. 
Wzięła wodę i jakieś tabletki szybko popiłam i wyszła tak porostu mnie olała. Co z nią? Czy ona na prawdę myśli że może tak robić, mnie nie wolno olewać. 

Szybko ruszyłem za nią, nie wyglądała dobrze. Szkoła była już pusta, zauważyłem jak   schodziła po schodach ale trzymała się barierki ruszyła na parking.

- Czekaja chwile co.- Szybko do niej podszedłem i odwróciłem w swoją stronę.  

- Czego znowu chcesz i tak zaraz się widzimy będziesz mógł mnie później po gnębić. Błagam daj mi spokój. Proszę Cię. 


*Miaraculum* Życie to prawdziwa szkoła uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz