14

2.6K 159 8
                                    

*Alya*

Obserwowałam ją jak prowadzi, czułam że tym razem było inaczej. Była zbyt skupiona, próbowałam z nią porozmawiać ale zbywała mnie że nic jej nie jest. Po piątej próbie się już poddałam. Gdy tylko zaparkowała, wysiadłyśmy z Auta i ruszyłyśmy do windy.
Nagle wzieła mnie po łokieć i tak szłyśmy razem.

- Przepraszam że tak odpowiadałam.- Zerknęłam na nią gdy zatrzymałyśmy się pod winda. - Wiem że się martwisz, ale naprawdę nic mi nie jest. Jestem po prostu zmęczona ja chyba..

- Wiem kochanna, to ja przepraszam nie powinnam na ciebie naciskać. - Obdarowałam ja delikatnym uśmiechem. - Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć. |

Widziałam jak się uśmiecha i jak wypuszcza oddech jak by je ciążył.- Wiem bardzo Ci dziękuję.- Weszłyśmy do windy, gdy drzwi się już zamykały, nagle zatrzymała je czyjaś dłoń a do windy wpadli oni.  

Patrzyłam na swojego chłopaka, który był cały zdyszany- Ni..e mogły...sicie ....ehhhh ....chw...ile .....pocz..ekać.

- Nie mów skarbie że taka przebieżka cię zmęczyła. - Zaśmiałam się i spojrzałam na drugiego towarzysza, po którym nic nie było widać. 

-No właśnie stary, przynosisz wstyd plemnikom, ale  spokojnie mam pocieszenie, zaparkowałem naprzeciwko was.

- To fajnie.- Mruknęłam słabo zadowolona z tego faktu. Widziałam jak on na nią zerka, a ono dokładnie go olewa. -  Mari co robisz? 

- Włosy mi trochę ciążą więc je robię w pony.- Patrzyłam jak zapina włosy złota klamrą. Zawsze gdy robi taki fryz, bardziej przypomina księżniczkę. Widziałam jak marszczy nosek na mój widok i rozbawiona pokręciła głową. - Podejdziemy do Jubilera musze tam coś zobaczyć i może coś kupić. 

-Pewnie.- Odpowiedziałam bez zastanowienia.- Może mi doradzisz jakieś kolczyki albo bransoletkę.  

- Czy ty masz mojego kota przy sobie.- Nagle znowu spojrzenie wróciło na niego. Czułam że coś się między nimi stało. Ona trzymała aż zbyt duży dystans, widziałam jak walczy czy odpowiadać mu. 

-  Eh Tak po drodze zajechałyśmy do zoologicznego i sam sobie taką wybrała, znając życie i tak by nie usiedział w samochodzie, więc go wzięłam. A po drugie nie można trzymać zwierząt w zamknięciu to im bardzo szkodzi. 

Na potwierdzenie swoich słów pogłaskała kotka, ja się zaśmiałam na jego minę. Jednak po chwili on wyciągnął rękę w jej stronę na co ewidentnie się cofnęła.  Dlaczego mój chłopka nie widzi nic z takich rzeczy. Widziałam jak się krzywi na jej zachowanie i odpuszcza i wzdycha zawiedziony. On jej kurwa na pewno coś zrobił. 

- Chciałem Ci go tylko nosić, wiem jaki on jest ciężki a w twoim stanie.- Co on kurwa mówi.- Znaczy jesteś świeżo po chorobie, nie powinnaś jeszcze dźwigać. 

Nagle ten kot wystawił główkę i patrzył wściekle na własnego pana wszyscy zaczęliśmy się śmiać no oprócz Adriena Mari tylko sie uśmiechnęła. 

- No pięknie jeszcze mój własny kot będzie na mnie prychać. Cudownie.

Chyba ktoś próbuje rozluźnić atmosferę. Jednak mimo tego że kot prychała wziął torbę z kotem, uważając na nią delikatnie. 
Winda się zatrzymała i wysiedliśmy, ustaliliśmy plan i każdy ruszył w swoją stronę. Stwierdziliśmy że spotkamy się pod jubilerem. 
Dałyśmy radę kupić coś w Valetta, Sinsay, Tally Weijl niestety na tym się skończyło bo gdy weszłyśmy do NY musiałyśmy szybko wyjść a nawet biec, gdyż trawiłyśmy na mocnych jej fanów.
W tym czasie nawet minęłyśmy chłopków gdy próbowali wyjść z męskiego. Od razu wyjęłam komórkę   i zadzwoniłam do nie niego.

- Kochanie co się dzieje. 

- Zauważyły Mari i zaczęły do nas gonić po zdjęcia i autografy. Po drugie Mari źle wygląda więc  

*Miaraculum* Życie to prawdziwa szkoła uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz