Rozdział 37

6K 550 151
                                    

Jestem, jeszcze żyję. Miłego czytania :) Na razie nudy, później będzie lepiej ;v

Jakąś godzinę później odważyłam się zejść na dół i porozmawiać z Layą. Chris został na górze na moją prośbę. Chciałam z nią pobyć sam na sam.

Gdy weszłam do salonu Laya siedziała na fotelu i wpatrywała się w przestrzeń. Zamyśliła się.

-Laya?-powiedziałam cicho.

Dziewczyna zaskoczona podskoczyła, a po chwili spojrzała na mnie. Jej oczy się zaszkliły. Wstała, podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

-Nigdy mnie już tak nie strasz.-powiedziała.-Nigdy.

Pokiwałam głową.

Laya kilka chwil później się ode mnie odsunęła. Usiadłyśmy na kanapie. Przez jakiś czas po prostu patrzyłyśmy się na siebie w ciszy, a następnie Laya zrobiła to, co Chris mi zapowiedział.

-Nie wierzę, jak mogłaś być tak lekkomyślna! My się tu o ciebie martwimy, a ty co?! Lecisz sobie nie wiadomo gdzie, bo tak! Nie wspominając o tym, ile czasu cię nie było!-krzyczała wściekła.

Jej monolog trwał kilka minut. Gdy skończyła wzięła kilka głębokich oddechów.

-Przepraszam.-wymruczałam.

Dziewczyna wciąż zdenerwowana pokiwała głową nie patrząc na mnie, a następnie poszła do kuchni.

Rozwaliłam się na kanapie. Zamknęłam oczy i po prostu leżałam w prawie idealnej ciszy. „Prawie" to słowo klucz. Laya krzątała się w kuchni.

Przyszła kilka minut później z dwoma kubkami herbaty. Usiadłam, a dziewczyna podała mi kubek.

-Osłodziłam ci dwie i pół.-powiedziała.

-Dziękuję.-odparłam.

Laya usiadła z podkulonymi nogami na fotelu.

-Nie rozmawiajmy o tym całym gównie w którym siedzimy.-powiedziała sucho.-Pogadajmy o czymś zwykłym.

-Okay.-powiedziałam.

-Więc... Co robiliście w tym pokoju, że was tak długo nie było?-zapytała dziewczyna i poruszyła kilka razy brwiami.

-Laya!

-No co?

-Jak tu z tobą żyć?-zapytałam ironicznie.

-No ja nie wiem. Jakoś musisz wytrzymać.-odparła.-No, to opowiadaj.

Pokręciłam głową. Upiłam łyka herbaty.

-Masakra z tobą...-wymruczałam.

-Nie chcesz mówić, to nie.-odparła.-Ale dwie sprawy. Po pierwsze: pamiętaj, nie ważne co by się stało, możesz ze mną porozmawiać. Po drugie: Mia, zabraniam ci złamać serce mojemu bratu. Rób sobie z nim co tam chcesz, ale nie waż się go skrzywdzić. I vice versa. Jasne?

-Słodki Jezu, co się tu ze mną dzieje...-wymruczałam.

-Jasne?!

-No oczywiście.-odparłam.

-Okay. No to teraz... Masz coś do powiedzenia na temat mojego brata?

Zastanowiłam się, co mogę powiedzieć. Nie żebym miała coś do ukrycia, ale jednak trochę głupio z nią gadać o jej bracie.

Nie wiedząc, co powiedzieć wzruszyłam ramionami.

-Całowaliście się teraz, prawda?-zapytała.

No dobra, zaskoczyła mnie.

Przez moją głowę nieśmiało przebiegło wspomnienie jego ust złączonych z moimi.

-Trochę.-odparłam i zaśmiałam się pod nosem.

-Tsaa, „trochę". No już to widzę.-śmiała się Laya.

I tak upłynęła nam noc. Okazało się, że obudziłam się około drugiej nad ranem. Z Layą rozmawiałam do szóstej rano. Potem poszłyśmy się ogarnąć.

Chris wciąż spał.

Zjadłam śniadanie z przyjaciółką. Po posiłku pozmywałam (pierwszy raz od nie wiadomo kiedy).

Postanowiłam obudzić Chrisa. Już serio długo śpi. Weszłam na górę i do jego pokoju. No, okazuje się, że jednak nie spał. Czytał książkę. Gdy zorientował się, że weszłam podniósł wzrok.

-Hej, aniołku. Jak tam?

Mimowolnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do chłopaka i usiadłam obok niego. Miał na sobie swoją „piżamę", a włosy miał rozczochrane.

-Myślałam, że śpisz.

-Nie śpię od jakiejś godziny.-odparł.

Chciałam rzucić jakimś śmiesznym tekstem, ale w mojej głowie panowała pustka, więc nastała chwila ciszy, podczas której Chris wrócił do czytania.

Przysunęłam się do niego. Chciałam go przytulić. Chłopak sięgnął po zakładkę, włożył ją do książki i ją odłożył. Chwilę później leżeliśmy w całkowitej ciszy przytuleni do siebie. Zaczęłam bawić się jego wielką ręką.

-Co dziś robimy?-zapytałam.

Chłopak przez chwilę się zastanawiał.

-Proponuję jakiś film.

Przez moment się zastanawiałam, czy przypadkiem nie powinniśmy stąd uciekać, zważając na SMS od Toma. W sumie nie chciałam teraz o to pytać.

-Jakoś nam nie wychodzi oglądanie filmów.-odparłam.

Chris się zaśmiał.

-Ja tam nie narzekam.-powiedział.

Cmoknęłam go w policzek za ten komentarz. Chłopak chcąc się odegrać pocałował mnie w usta. Wyszło na to, że piętnaście minut straciliśmy na całowanie się. Gdy jakimś cudem skończyliśmy patrzyliśmy sobie w oczy.

-Czy to znaczy, że jesteśmy razem?-zapytał szeptem.

Uśmiechnęłam się.

-Do końca.

-Do końca.-odparł chłopak.

Nie wierzę w to, jak to wszystko szybko się toczy. Niedawno poznałam Chrisa, a teraz... jest moim chłopakiem. Na to wychodzi.

Nachylił się i czule pocałował mnie w czoło.

-To co, teraz obejrzymy ten film, czy później?-zapytał.

-Teraz.-odparłam.

Chłopak spojrzał na telewizor.

-Pilot jest tak daleko!-krzyknął i dla lepszego efektu wyciągnął rękę w jego stronę.

-Nie ma problemu.-powiedziałam.

Skupiłam się i wyobraziłam sobie, jak pilot leci do dłoni Chrisa. Jak zwykle mi się udało. I tym razem bez żadnego bólu głowy.

-Niezły numer z ciebie.-powiedział zadowolony chłopak.

-Włączaj film.-odparłam krótko.

77?�'֜���

MutacjaWhere stories live. Discover now