Rozdział 33

6.3K 629 92
                                    


Krzyknęłam z bólu i złapałam się za nogę.

-Mia?! Co się stało?!-usłyszałam głos Layi.

Z moich oczu potoczyły się łzy. Czułam rwanie w nodze. Z mojego gardła wydawały się nienaturalne dźwięki.

-CHRIS!-krzyknęła Laya.

Otworzyłam oczy na sekundę. Zobaczyłam, jak mój bandaż z chwili na chwilę staje się coraz bardziej czerwony. Krew. Ból przypłynął ze zdwojoną siłą.

-Odwiń ten bandaż!-wykrzyczałam.

Miałam przeczucie, że jak go zdejmę, to będzie lepiej. Laya rzuciła mi się na pomoc. Z każdą rozwiniętą warstwą czułam coraz większą ulgę. Krwi było więcej, ale było lepiej. Chwilę poźniej bandaż leżał na podłodze. Brak opatrunku sprawił, że mój ból się zmniejszył.

Leżałam skulona na łóżku, trzymając się nad raną. Na moje czoło wstąpiły kropelki potu, a po policzkach wciąż płynęły piekące łzy.

Bałam się spojrzeć na nogę.

-O Boże...-wymruczała Laya.

Niezbyt pocieszające. Po chwili zebrałam się na odwagę i spojrzałam. O Boże. Noga była sina, ale... wyglądała normalnie. Było tylko jedno niewielkie rozcięcie, z którego sączyła się krew. Przyjrzałam się rozcięciu. Ono się kurczyło. Tak po prostu. Powoli znikało. Ot tak.

-Laya?-zapytałam szeptem.-Czy ty też to widzisz?

-Tak.-odpowiedziała.

Siniaki również powoli niknęły.

-Mia, wydaje mi się, że teraz CPH-4 się już nie mutuje. Tylko ty.-powiedziała trochę przerażona.

Gdy jej słowa do mnie dotarły oniemiałam. Mutowałam się? Ale... jak to?

-Mia?-usłyszałam głos Chrisa obok mnie. Nawet się nie zorientowałam, że tu jest. I że trzyma moją dłoń.-Jak się czujesz?-zapytał.

Pokiwałam głową dając znak, że czułam się dobrze.

-Jakim cudem...?-zaczęłam.

-Nie pytaj, bo nie wiem.-odpowiedział.

Spojrzałam na Layę. Miała szeroko otwarte oczy.

-Takie rzeczy nie zdarzają się na codzień.-wymruczała.

-No co ty?-odpowiedziałam, po czym się położyłam.

Nie wiedziałam, co mam zrobić i co powiedzieć. Po prostu tak leżałam w ogłuszającej ciszy.

-Jak myślisz... możesz chodzić?-zapytała Laya.

-Nie wiem. Już praktycznie nie czuję w niej bólu, czy coś, ale no...-odpowiedziałam.-Chris, mógłbyś mi przynieść coś zimnego do picia?-zapytałam, patrząc na chłopaka.

Od razu zerwał się na nogi, lecz Laya go zatrzymała.

-Ja pójdę. Zostań z nią.

Chris otworzył usta, żeby zaprotestować, ale jak tylko spojrzał na mnie, to skinął głową. Laya wstała i wyszła. Chłopak się do mnie zbliżył i znów złapał mnie za rękę. Ścisnęłam jego dłoń.

-Boże, to tak bolało...-wymruczałam.

Chris nic nie odpowiedział. Wolną ręką odgarnął mi włosy z czoła, a po chwili się do mnie przysunął i musnął je ustami. Poczułam, jak motylki w moim brzuchu gwałtownie się przebudziły. Moje policzki się zarumieniły.

-Trzymasz się?-zapytał zmartwiony.

Pokiwałam głową.

Chwilę później Laya weszła do pokoju ze szklanką wody z lodem. Usiadłam i jednym chaustem wypiłam całość. Od razu lepiej. Podałam puste naczynie Layi.

-Może spróbuję wstać?-zapytałam.

-To może być niebezpieczne...-powiedziała Laya.

-Trudno. Chyba dam radę. Naprawdę, noga mnie już nie boli. Zobacz, te wszystkie siniaki znikają. Nie wiem, jakim cudem, ale znikają. A złamania brak.

Dla ukazania prawdziwości tego zdania wyciągnęłam rękę i dotknęłam mojej łydki. Nie poczułam nic dziwnego. Jakby nigdy nic się z nią nie stało.

-Czasami się ciebie boję...-wymruczała, ale odstawiła szklankę na półkę i pomogła mi wstać razem z Chrisem.

Gdy się zsunęłam z łóżka normalnie ustałam. Jak gdyby nigdy nic. Stałam tak przez chwilę, a moim podparciem byli Laya i Chris. Jakieś pół minuty później powoli mnie puścili. Dalej normalnie stałam. Wyciągnęłam jedną, a później drugą nogę do przodu. Chris cały czas stał blisko mnie, w razie gdybym miała upaść. Ale nie upadłam. Normalnie szłam. Stawiałam zwykłe kroki coraz pewniej. Chodziłam. Zaśmiałam się za szczęścia i dla lepszego efektu podskoczyłam.

-Ja chodzę!-wykrzyczałam.

Chris i Laya również zaczęli się cieszyć. Laya do mnie podeszła i się we mnie wtuliła. Płakała, ale to ze szczęścia. Gdy się ode mnie odsunęła Chris się do mnie zbliżył. Złapał mnie pod pachami, uniósł i się zakręcił dookoła. Jak mnie postawił, to się do niego przytuliłam. Scena niczym z filmu romantycznego.

-Trzeba to uczcić.-powiedział szczęśliwy Chris.

Laya się zastanowiła przez chwilę.

-Mamy lody czekoladowe!-krzyknęła po chwili.

Wybuchnęłam śmiechem.

-No to lecimy na dół!-powiedział Chris.-Mia, pierwszy raz sama przemierzysz nasz dom.-wyszeptał mi do ucha.

Byłam szczęśliwa jak podczas latania. Jako pierwsza ruszyłam do drzwi. Pewnie przez nie przeszłam, nie obawiając się niczego. Zeszłam ze schodów i wbiegłam do salonu. Chwilę później Laya już była w kuchni, a Chris siedział obok mnie na kanapie.

-Wow.-powiedział.

-Co „wow"?-zapytałam.

-No... To, jak się regenerujesz. Jeszcze godzinę temu nie mogłaś wstać, a teraz skaczesz biegasz... Wyliczmy twoje „super moce", okay?

-Okay. Więc po pierwsze latanie.-powiedziałam.

-Telekineza.-wyliczał na palcach.

-Super-wzrok.-wymieniłam.

-Masz super-wzrok?-zapytał zdziwiony.

-A myślisz, że dlaczego mam żółte oczy?-powiedziałam żartobliwie.-Widzę idealnie na prawie każdą odległość.

-O kurde.-wymruczał.

-No dobra, więc mamy już trzy super-moce. I pozostaje czwarta-szybka regeneracja.-oznajmiłam.

-Cztery super-moce. Wow. Jak myślisz, będzie tego więcej?

-Wolałabym nie.-odpowiedziałam.-Zbyt wiele tego wszystkiego.

MutacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz