Popchnęłam szklane drzwi i od razu moje uszy wybuchły. Oczywiście nie na prawdę. Każdy nastolatek gadał do drugiego, a niektórzy nawet do siebie. Nie żebym coś do tego miała, sama czasem tak robię. Od razu mówię to nie jest z braku towarzystwa. Nie oceniajcie mnie. Po prostu zrozumcie, że nienawidzę jak jest duży hałas, to doprowadza mnie do szału. Od razu mam ochotę coś rozwalić. Jeśli chodzi o ten autobus co wybuchł to nie moja wina. Jakiś dupek mnie w to wpakował...a potem właśnie no...wywalili mnie.
- Patrz jak łazisz gówniaro. - jakiś wysoki brunet popchnął mnie na podłogę, a z mojej torby wyleciały wszystkie książki.
- Głupi dupek! - wstałam z podłogi i popędziłam w jego kierunku. Skoczyłam mu na plecy i przygwoździłam go do podłogi.
- Całuj kafelki. - wysyczałam mu do ucha. - Tak nie postępuje się z dziewczynami. Znalazł się damski bokser. - rąbnęłam jego twarzą o ziemię tak, że z jego nosa buchnęła krew. Zeszłam z jego pleców i w trzech krokach dodatrłam do mojej torby.
Opierał się na rękach z twarzą skierowaną w stronę podłogi. Wokół nas zrobiło się małe zbiegowisko ludzi. Wszyscy zerkali co chwila na mnie, a potem na niego. Słyszałam, że coś szepczą, ale mnie to nie obchodziło. Upchnęłam podręczniki w torbie i podniosłam się z podłogi.
Napotkałam wściekły wzrok jakiegoś nauczyciela. Patrzył na mnie tak zajadle, że aż zrobiło mi się trochę głupio.
- Raczysz mi to wyjaśnić? - wysyczał wychowawca przez zaciśnięte zęby. Jego paciorkowate oczy wpatrywały się we mnie wściekle. - W tej szkole nie tolerujemy przemocy.
- Niech pan to powie jemu, a nie mnie. To jego wina.- zabrzmiałam jak obrażona siedmiolatka.
-Idziemy do dyrektora. Już. - ruszyłam przed siebie starannie omijając wszystkie spojrzenia.
Nie wiedziałam gdzie jest pokój dyrekcji. Próbowałam szukać jakiś tablic wiszących pod sufitem, ale było pusto. Szłam długim korytarzem, a po obu stronach miałam ciąg szafek. Nauczyciel dreptał za mną krok w krok doprowadzając mnie dźwiękami uderzeń butów o posadzkę do szału. Po jakimś czasie stanęłam, bo korytarz rozwidlał się w dwa kierunki.
- Nie wiem dokąd teraz. - powiedziałam beznamiętnym tonem nawet się nie odwracając.
Mężczyzna wydał gardłowy dźwięk i ruszył w lewo. Po chwili usłyszałam za sobą głośne kroki. Ktoś biegł w naszym kierunku.
- Khekhem...dzień dobry. - Stiles stanął przed nauczycielem.
- Przepuść mnie Stilinski. Muszę odprowadzić tą pannę do dyrektora. Wywołała bójkę. - nauczyciel wyglądał na zirytieanego i gestem ręki pokazał chłopakowi, żeby się odsunął.
- Niech pan mnie najpierw posłacha proszę pana. - odetchnął i szybko niemal niezauważalnie i spojrzał na mnie. - Zna pan może tego Owena Eliota?
- A co to za głupie pytanie Stilinski? Uczę go jest w pierwszej klasie. Skoro to tyle to mnie przepuść. Jestem zajęty. - mężczyzna ominął Stilesa i ponaglił mnie żebym za nim poszła.
Nie chcę do dyrektora! Tata będzie wkurzony!
- Niech pan zaczeka. Ten pierwszoklasista zamknął jednego ucznia w damskiej toalecie i zdaje się, że inny chce go utopić w sedesie. Znowu.
- Jeśli to jakiś głupi żart to nie ręcze za siebie. - wycelował palec w pierś Stilesa i pomaszerował do schodów. Chłopak uśmiechał się w stronę truchtającego nauczyciela. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek.
Stiles stał na środku wpatrując się w przestrzeń, a ja mu się przyglądałam opierając się przy tym o szafkę. Brązowe oczy przewierciły mnie wzrokiem. Zapanowała niezręczna cisza, ale Stiles ją przerwał.
- Możesz mi teraz podziękować. - jego twarz była poważna.
- Co? Wcale nie musiałeś tego robić.
- Powinnaś mieć choć trochę oleju w głowie. - zmarszczy brwi
- Spadaj. Zajmij się sobą i mnie nie ratuj, bo sama dam sobie radę tak jak przez lata kiedy cię nie było. - odwróciłam sie i zrobiłam parę kroków do przodu.
- Gdzie idziesz? Chyba się nie zrywasz? - położył rękę na moim ramieniu.
- Zajmij się sobą! - krzyknęłam. Jego twarz nie zmieniła wyrazu. Zachował się tak jakby nie usłyszał.
Po chwili zdjął rękę z mojego ramienia, odwrócił się i poszedł wzdłuż szafek. Zostałam sama.
Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Wszystkie wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy nie wiadomo skąd.
Stiles i ja biwakujacy w moim pokoju jako pięciolatki. Stiles ja karmiący kaczki w parku. Stiles i ja na placu zabaw. Stiles i ja oglądający film na kanapie z popcornem w buziach.
Dotknęłam swoich policzków. Były całe mokre. Płakałam.
*******************************
I jest next ♡♡♡
YOU ARE READING
Mortel || Teen Wolf
FanfictionZajrzyj, a się przekonasz. ^^ *opowiadanie na podstawie TW *niektóre fakty są niezgodne z serialem