Rozdział XVII

741 68 7
                                    

*Lauren's POV*

Szła za mną cały czas trzymając moją rękę. Kilka razy wbiła nieświadomie paznokcie w moją skórę. Była bardzo pijana. Kilka razy prawie nas obie przewróciła, kiedy szłyśmy po schodach, ale tez po prostej drodze. 

Weszłyśmy na górę, tam nie było nikogo. Otwierałam każde drzwi. Tutaj łazienka. Tutaj garderoba. Kolejna łazienka. Otworzyłam kolejne białe drzwi. Bingo. Sypialnia. Wielkie łóżko stało na środku pokoju. Za nim wielkie okno, przez które był widok na plażę w Miami. Wow, niesamowite miejsce. Na jednej z szafek zauważyłam kilka kartek. Z ciekawości zawiesiłam na nich oko. O. Mój. Cholerny. Boże. Troye pisał swoje własne teksty.

I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
And I wanna come home to you
But home is just a room full of my safest sounds
Cause you know that I can't trust myself and my 3am shadow
I'd rather fuel a fantasy than deal with this alone
I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
So come over now and talk me down

- Troye!! - porwałam kartki i pobiegłam na dół zapominając o napalonej Camz. Dziewczyna położyła się na dywanie i raczej zasnęła. Co ten alkohol robi z ludźmi.

Zbiegłam po krętych schodach i zaczęłam szukać Sivan'a wśród tłumu coraz bardziej pijanych i rozebranych ludzi. Zauważyłam, że jego kolega, Tyler, z którym zdążyłam się już zapoznać, rozmawia z jakimiś dziewczynami przy barku.

- Hej Tyler! - uśmiechnął się do mnie. Było widać, że jest wypity. 

- Hej Lolo Loluniu! Co tam u ciebie! - wybuchnął dla niego charakterystycznym śmiechem.

- Szukam Troye'a.

- Poszedł na basen.... - bełkotał. Nie do końca zrozumiałam ostatnie słowo, ale zorientowałam się, o co chodzi. Wyszłam z domu przez drzwi tarasowe, które były bliżej barku. Troye akurat stał na tarasie. Stałam bosymi nogami na ślicznych płytkach. Chłopak opierał się o grill, który był koloru białego. Czy wszystko w tym domu jest białe lub kremowe? Podeszłam do niego i zakryłam oczy od tyłu.

- Zgadnij kto to! - zmieniłam głos.

- Chrypa w głosie, brzmisz jak suka.... Lauren. - zabrałam dłonie z jego oczu, a on obrócił głowę w moją stronę i przytulił mnie na przywitanie.

- Hej? Co to miał być za tekst? - zaczęłam się śmiać, on również, kiedy zorientował się o co chodzi.

- Szukałaś mnie?

- Tak. Bo... Jezu wiem, zabijesz mnie, ale chciałam... no wiesz... z Camilą i... - wtedy przypomniałam sobie o Camili i zrobiło mi się głupio, że zostawiłam ją samą. Ale ja musiałam.

- Zobaczyłaś moje teksty?

- Skąd...

- Położyłem je na szafce w sypialni rodziców. Chyba wiem co robię? - uśmiechnął się głupio.

- Te teksty... One... Jezu, zakochałam się. Musisz mi to zaśpiewać.

- Chodź. - chwycił mnie za rękę. Zeszliśmy po kamieniach i znaleźliśmy się na jego ogródku. Moje bose stopy dotykały przyjemnej, sztucznej traw, która była rozłożona na całej powierzchni jego działki. Zaprowadził mnie na same tyły, gdzie było ognisko i malutki lasek. Usiadł na ławce i zaczął śpiewać.

I want you
I'll colour me blue
Anything it takes to make you stay
Only seeing myself
When I'm looking up at you
I want you
I'll colour me blue
Anything it takes to make you stay
Only seeing myself
When I'm looking up at you  

Słuchałam go tak uważnie, jak jeszcze nikogo wcześniej w życiu. Zamknęłam moje oczy, aby móc się wczuć. Kiedy słuchałam muzyki zawsze to robiłam. Wtedy czułam się jak w teledysku lub myślałam o kimś, kto jest dla mnie ważny. O chwilach z nim. Wtedy też rozumiałam tekst. Rozumiałam, jak głęboki jest. Nie lubiłam pustych tekstów, o ruszaniu tyłkami, czy o czymś podobnym. One były tylko fajne wtedy, kiedy sama chciałam poruszać tyłkiem. Wracając do Troye'a i jego piosenek, głosu.... On śpiewał nieskazitelnie. Tak czysto. Nigdy nie słyszałam tak pięknego głosu. No, może oprócz głosu Alex'a Turner'a.

I was just trying to be cool
I was just trying to be like you
I'm a spark and you're a boom
What am I supposed to do?  

Śpiewał teraz kolejną piosenkę. Na chwilę otworzyłam oczy, żeby zobaczyć jego twarz. Też je zamknął. Przez jego mimikę widziałam, że muzyka jest dla niego największą pasją. On żyje dla muzyki. On jest muzyką.

- Troye, ty, twoje.... - uśmiechnął się. Usiadł obok mnie na ziemi.

- Dziękuję. 

- Jaki pewny siebie. - zachichotał. Przygryzł wargę. Boże..... Dlaczego on mi to robi. Przybliżyłam się do niego. 

- Nie powinnaś iść do Camili? Gdzie ona w ogóle jest? - chyba poczuł się nieswojo. 

- O matko! Ona została sama na górze! - wstałam szybko i już chciałam odbiec, kiedy on krzyknął:

- Nie pożegnasz się? - odwróciłam się na pięcie, a on stał z rozpostartymi ramionami. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego i mocno się wtuliłam. - Leć do Kaks!! 

- Biegnę!! A ty pisz więcej tekstów! Bo są cudowne! I masz cudowny głos! - krzyczałam do niego biegnąć, ale mogłam przysiąc, że czułam na plecach, jak na moje słowa się uśmiecha.

*Camila's POV*

Gdzie ja jestem? Co się dzieje? Czy ja coś piłam?

*********************************************

Do następnego! Mam nadzieję, że się podoba :)


Dear Diary.. × Camren FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz