1

2.3K 142 18
                                    

Sky Pov

Biorę głęboki wdech i przełykam palący,ostry trunek.Przyjemny dreszcz przebiega przez moje ciało,a ja uśmiecham się,przymykając powieki.Znajduję się w dziwnym stanie.Czuję się,jakby wszystko wokoło ucichło,a jedynie wyższe dźwięki muzyki,docierały do moich bębenków.Odwracam się na krześle i spoglądam na żyjące wnętrze domu.

~To jest życie.-szepczę,opierając łokieć na stoliku.Wszystko żyje.Muzyka,nierówne,szalone bicie serc ludzi,zapominających o swoich problemach.Nie wiem,dlaczego wszyscy tak strasznie hejtują dobrą zabawę.Przecież to czysta przyjemność.Przyjemność zaplanowana z głową.
Na imprezach Graysona nikt nigdy nie wymiotuje po kontach,nikt nie zabawia się z przypadkową osobą,nikt nie traci kontroli nad ciałem.Jesteśmy nieco inni.Bawimy się z głową i tracimy kontrolę nad rozumem.Po prostu odpływamy,zapominając o wszystkim,co dotyczy życia.Jesteśmy po prostu prawdziwymi,wolnymi ludźmi.


Wzdrygam się,kiedy ktoś zachodzi mi pole widzenia.Przede mną stoi nieźle wstawiony blondyn,który bez skrupułów opiera dłoń na moim udzie.

~Hej śliczna...-uśmiecha się i czkając,poprawia pasmo moich włosów.Chłopak jest tak pijany,że robi mi się go szkoda,wiedząc,że jutro wstanie z łóżka będzie dla niego niemożliwe.

~Hej pijaczku!-śmieję się,widząc błysk w jego oczach.-Dobrze się bawisz?

~Mógłbym się bawić jeszcze lepiej z tobą w pokoju na górze.-próbuje grać seksownego,ale póki co wygląda tak śmiesznie,że nie mogę powstrzymać śmiechu.Nie ma na co liczyć.Nigdy nie zabawiam się z przypadkowymi chłopcami i przede wszystkim..nigdy nie wyobrażam sobie ,zdradzić Graysona.

Mój dobry humor tryska jednak szybciej niż przypuszczałam.Chłopak zostaje ode mnie brutalnie odepchnięty i z powodu swojego stanu ląduje na podłodze.

~Nigdy kurwa nie stawaj przy mojej dziewczynie!-Grayson wymierza w jego twarz,a ja zatykam usta,nie chcąc wypuścić długiego pisku.

~Grayson!-krzyczę,widząc jak okłada biednego chłopaka.

~Zamknij się Sky..-rzuca ostro i otrzepuje swoje ubrania,już po chwili łapiąc swoją potężną dłonią za moją rękę.Jego siła jest tak ogromna,że krzywię się,kiedy ciągnie mnie przy swoim boku.Syczę z bólu.-Na nas już czas.-wymija wszystkich i ciągnie mnie do pierwszego,lepszego pokoju i brutalnie wpycha mnie do niego.O mały włos nie potykam się przez sposób w jaki to robi.On po prostu traktuje mnie jak szmatę,którą może sobie porzucać.Zamyka drzwi i przekręca zamek,odwracając się do mnie.-Dobrze ci się suko bawi?-chwyta mnie za ramiona i niemal rzuca mną o drzwi.Uderzam o nie plecami i skomlę z bólu,kiedy wykrzywia moje dłonie.

~Grayson to boli!-krzyczę,próbując się wyrwać.W chwili,kiedy myślę,że oszczędzi mi już bólu,ciśnie swoją pięścią w mój policzek.W tym momencie moja głowa spotyka się z drewnianą płachtą,a ja zjeżdżam plecami w dół.Mam łzy w oczach i nie oszczędzam sobie szlochu.Mój polik drętwieje,a ja spluwam krwią,szybko licząc zęby.Są wszystkie.

~Oh,księżniczko nie użalaj się tak nad sobą i wstawaj jeszcze nie skończyłem.-wybucha obleśnym śmiechem i pociąga mnie w bolesny sposób do góry.

~Nienawidzę cię!-spluwam mu w twarz,a on bierze mocny zamach i trafia w mój podbródek,powodując,że tracę kontakt z rzeczywistością.Ciemność zalewa moje oczy,a ostatnie kontury jego sylwetki zanikają w mojej głowie.Ostatnia myśl,jaka mnie dopada to to,że nigdy nie widziałam go w takim stanie.

Kochanie i tak się we mnie zakochasz//L.DTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang