Sky Pov
~Jak przyniosę ci lód,to odmarzną ci..-wybucham śmiechem i nie mogę się opanować,widząc,jak leży nieruchomo na łóżku.-Zaczekaj,czekaj!-klepię go po plecach.-Jak na prawdziwą damę przystało,zadam ci pytanie.-kładę się i opieram o niego,gdy leży na brzuchu.-Poczułeś?-śmieję się.
~Jak cholera.-mamrocze w poduszkę i nie zmienia pozycji.
~Czyli coś jednak tam masz.-chichoczę,gdy gwałtownie się podnosi i popycha mnie na plecy.
Uderzam o poduszkę i śmieję się,widząc,jak gwałtownie pochyla się nade mną,mając wściekłą minę.~Jesteś nienormalna.-oblizuje wargę i ze zadziornym uśmieszkiem pochyla się coraz niżej.Gdy jest już tak blisko,że wystarczy jedno drgnięcie,by nasze usta się spotkały,sprzedaje mi pstryczka w nos i wybucha śmiechem,widząc moje zdziwienie.
~Auć!-masuję bolące miejsce i patrzę na niego groźnie.-Palant.-szepczę.
~Bywa kochanie.-śmieje się i chwyta swój telefon.-W takim razie...-bierze głęboki wdech i wygląda na przestraszonego.Jego mina jest tak obca,że aż podnoszę się i siadam.-Lubię z tobą pogrywać.-rzuca telefon na pościel i w ten nieziemski,chłopięcy sposób uśmiecha się.Jego dłonie pociągają mnie na niego,a on w błyskawicznym ruchu całuje mnie w polik i z niebywałą łatwością,sprawia,że siadam na nim okrakiem.-Podoba mi się to.-puszcza mi oczko i zagryza swoją wargę.
~Nie jest najgorzej.-droczę się z nim i odpycham go od siebie.
~Ty to jednak wiesz,jak popsuć każdą romantyczną chwilę.-przytula mnie do siebie.
~Ty to romantyzmem nazywasz?-śmieję się i cmokam go w szyję.
~Wybacz skarbie,ale nie okazuję swojej romantycznej strony,a po drugie nie mogę się w tobie zakochać,jestem przecież gejem.-szepcze mi do ucha i wkrada się dłońmi pod moją koszulkę,miziając mnie po plecach.
~Cholera...-mamroczę.-Zapomniałam,że wolę dziewczyny.-przytulam się do niego.
~Wyrwij mi jakiegoś super chłopaka,a ja ogarnę ci dziewczynę.-śmieje się cicho.
~Gustuję w szatynach i brunetach.-mruczę,skupiając swój wzrok na ścianie.
~A mi to tam obojętnie.Grunt,by miała cycki i niezły tyłek.-układa mnie na poduszce.
~W takim razie...-uśmiecham się zadziornie.-Chyba ją znalazłam.-puszczam mu oczko i przygryzam wargę.
~No mamy to ja ci raczej wyrywać nie będę.-kładzie się obok mnie.
~Może mamę lepiej zostaw tacie.-przekręcam się na bok i patrzę na niego.
~A co z tobą?-szepcze i podpiera głowę na dłoni.
~W jakim sensie?-marszczę brwi,wpatrując się w sufit.
~Ciebie mogę wyrywać?-dotyka delikatnie mojej szczęki i spokojnym ruchem skłania mnie do skupienia się na nim.
~Myślę,że...-panicznie błądzę wzrokiem po jego twarzy.
~Myślę,że nie powinienem.-zniża swój głos i delikatnie łączy nasze usta.Pochyla się nade mną i gładzi kciukiem mój policzek,odrywając po chwili swoje wargi.Spogląda w moje oczy i cmoka mnie w czoło.-Będę leciał Sky.-szepcze i podnosi się,schodząc z łóżka.Chwyta swój telefon i staje przy drzwiach,zrywam się gwałtownie na nogi i podbiegam do niego.
~Zamknę za tobą drzwi.-uśmiecham się i schodzę za nim w dół domu.
Czuję,że moje serce wali jak oszalałe,a ja mam ochotę osunąć się w dół.Za dużo wrażeń,jak na jeden dzień.Moje nogi dygoczą,a ja czuję się jak Kopciuszek,który zaraz wyrżnie na schodach,przed swój diabelski pantofelek.Chociaż gdyby to miało sprawić,że wylądowałabym na nim,to może jednak spróbuję?
~Dobranoc i zacznij szukać mi niezłej dziewczyny.-uśmiecha się.
~Pamiętaj.Sami bruneci i szatyni.-śmieję się i skradam mu krótkiego całusa,nie mając żadnego wyrzutu sumienia.
~Skupiaj się na treściwych sztukach.-obejmuje mnie i wymienia ze mną pocałunki,nie pozwalając mi się odsunąć.
~Uważaj na siebie.-szepczę w jego tors i przymykam oczy.
~Tak,tak Haven.-kpi i dźga mnie.-Baju.
~Żegnaj podła świnio.-kopię go w tyłek i zamykam za nim drzwi.
Odwracam się i podskakuję,widząc stojącą za rogiem mamę.
~Podła świnia ma ciało niezłego bożka.-śmieje się i pociąga mnie za dłoń do kuchni.-Opowiadaj.-siada na blacie i macha nogami,wyglądając jak małe dziecko.
~Mamy drugą w nocy.-marudzę i udaję,że słaniam się na nogach ze zmęczenia.Chcę uwolnić się od wszystkich pytań.
~Na takie ciacho nigdy nie jest za późno.-puszcza mi oczko i uśmiecha się,czekając na jakiekolwiek wieści.
~Co chcesz wiedzieć?-kładę się na kaflach i wpatruję w sufit,szczerząc się jak nienormalna.
~Jak się poznaliście,czy ma starsze rodzeństwo,jego rodzina też tak wygląda?Mają kogoś wolnego?-śmieje się i wygląda jak dwudziestka gotowa na wyrywanie.
~Mamo!-upominam ją i śmieję się.
~Przecież żartuję!-broni się.-No opowiadaj!-wyczekuje.
~Miał urocze bokserki.-mówię rozmarzona.
~Miał?Do czego ty zmierzasz?-pyta przerażona.
~Odwiozłam go do domu.Był bardzo...-milknę,chcąc wprowadzić ją w osłupienie.
~Bardzo?-zeskakuje z blatu.
~Boże jego wzrok,jego perfumy,jego zachrypnięty głos sprawiał,że mogłam pozwolić mu na wszystko.-wachluję się dłonią,udając,że robi mi się słabo.
~Tylko mi nie mów,że ty i on.-zatyka dłonią usta.
~Musisz mi uwierzyć.-podnoszę się i uśmiecham się podle.-Był nie-ziem-ski.-mamroczę.
~Sky!-wrzeszczy.
~Żartuję.-wywracam oczami.-Odwiozłam go do domu i uciekłam jak powalona.Czyli,jak księżniczka uciekająca przed facetem,który mógłby być jej księciem.-wzdycham.-Witamy w świecie Sky.Chociaż w zasadzie.-szczerzę się.-Myślę,że jest coś lepszego niż związek.-wybiegam z kuchni.
~Co niby?-słyszę za sobą krzyk kobiety.
~Coś bardziej niecodziennego..-chrypię pod nosem i wspinam się po schodach.