twenty five

974 89 14
                                    


Siedziałam na ławce powoli zasypiając ze zmęczenia, ale wiedziałam, co prawda nie byłam pewna,ale miałam nadzieje,że Luke przyjedzie i da mi jakieś sensowne wytłumaczenie tej chorej sytuacji.

Kiedy usłyszałam złamanie paru gałęzi niemal wyskoczyłam z ławki,ale przypomniałam sobie,że to musi być blondyn,więc z powrotem usiadłam na ławkę i obserwowałam punkt skąd dochodziły dźwięki. Po chwili faktycznie zza krzaków wyszedł Luke i usiadł obok mnie zachowując dystans.

-Więc... to naprawdę nie tak jak myślisz. Z Miley nic mnie już nie łączy oprócz...przyjaźni?-zaczął.

Miley. Skądś kojarzę to imię. Czy to czasem nie ta Miley o której rozmawiał Luke z moim bratem? To było dawno,więc nie mogę stwierdzić tego na sto procent.

-Skoro nie tak to wytłumacz mi jak.-odezwałam się patrząc przed siebie.

-Miley to... moja b-była dziewczyna.

-To czemu spotkałeś się z nią i czemu była ważniejsza odemnie?-odważyłam się spojrzeć na niego.

-Nikt nie jest ważniejszy od ciebie.-chwycił mnie za rękę,ale ja ją wyrwałam.-Kiedyś, byłem z nią,ale nic do niej nie czułem. Niestety ona czuła to "coś" do mnie. Byliśmy razem rok,ale ja nie potrafiłem jej traktować inaczej niż jak przyjaciółki. Jasne, zależało mi na niej,ale nie w ten sposób. Kiedy jej to powiedziałem dostałem w policzek po czym wybiegła zapłakana. Nie chciałem jej zranić. Tego samego dnia dostałem wiadomość od jej mamy,że leży w szpitalu. Wypiła za dużo i postanowiła się zabić. Gdyby jej mama nie zobaczyłaby listu byłoby za późno. Teraz po latach chciała odzyskać kontakt. Dowiedziałem się pełno nowych rzeczy o niej,a ona o mnie. Naprawdę to nic więcej,Rose.

-Nie wiem czy mam ci wierzysz,wiesz?-spojrzałam na niego z bólem.

-Rose, kocham tylko ciebie i chce spędzić z tobą resztę tego pieprzonego życia,rozumiesz?

Łzy zebrały mi się w oczach,a blondyn zamknął mnie w uścisku,który odwzajemniłam. Czy to dobry pomysł,żeby powiedzieć mu o przypuszczeniach Noah?

-L-luke?-mój głos zaczął się trząść.

-Tak?

-C-co byś zrobił jakby się okazało,że jestem w ciąży?-spojrzałam na niego poważnie.

-Nie wiem, jeszcze za wcześnie. Skąd taki pomysł? Przecież nie jesteś w niej.-zaśmiał się lekko.Ja tylko spojrzałam na swoje trzęsące dłonie.- Bo nie jesteś prawda?- w jego głosie było można wyczuć coś jak lęk.Ja nadal milczałam.

Chłopak przeklął pod nosem. Wstał łapiąc się za głowę,a ja schowałam twarz w dłonie.

-Jesteś pewna?-spojrzał na mnie z grymasem na twarzy. 

-Wymiotowałam sporo, źle się czuje od dwóch tygodni. Z Noah myślimy,że to ma jakiś związek.-zagryzłam wargę.

-Robiłaś test? 

-N-nie.

-Mam nadzieje,że to jednak zbieg okoliczności. Nie chce mieć dziecka, na pewno nie teraz tym bardziej,że nie chce tracić imprez,a potem brać jakieś urlopy i zagrozić tym zespołowi.

Co jeżeli będę w ciąży? On nie chce tego dziecka. Co jak mnie zostawi? 

-Jedziemy do apteki.-powiedział nagle

-Po co?-spojrzałam na niego niezrozumiale.

-Po testy. Musimy być pewni.-pokiwałam głową.

*~*~*~*~*~*~~*~~*~*~~*~*

Przyjaciel Mojego Brata •|L.H|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz