eighteen

1.1K 95 16
                                    


Muzyka przestała wydawać dzwięki przez głosniki, co oznaczało, że teraz mamy obejść chłopaków a na końcu ukłonić się do publicznośći- rodziców i młodszych klas.

Powoli wychodziliśmy z wielkiej sli gimnastycznej, a ja nadal szłam obok blondyna. Po przekroczeniu progu postanowiłam nabrać odwagi i się do niego odezwać.

-Luke... pogadajmy prosze.

Świetnie powiedziałam 3 słowa a łzy już zjawiają się w moich oczach.

-Nie, nie chcę.-w jego oczach widziałam..ból?

Cholera jak go to boli to dlaczego nie może ze mną pogadać w cztery oczy?

Ale to nie koniec, teraz moje serce pękło już chyba po raz setny.

Czy on właśnie odemnie odszedł i idzie w strone tej suki?

Czy on właśnie pocałował ją w policzek?

Czy on właśnie z nią rozmawia?

Zoe,pieprzona Zoe.

Łzy wydobywały się z moich oczu jedna za drugą. On tylko spojrzał w moją stronę,ale po chwili skupił swoją uwagę na Zoe, która swoim zdzirowatym wzrokiem mnie obserwowała.

Udało jej się.

Wybiegłam ze szkoły biegnąć przed siebie,ale uwierzcie nie jest to proste w tych butach. Nie widziałam gdzie biegne, wszystko przed moimi oczami było jak za mgłą. Postanowiłam się zatrzymać na chwilę uspokoić oddech. Usiadłam na jakims ogromnym kamieniu chowając twarz w dłoniach.

Chwyciłam swój telefon czując wibrowanie.

*NOWA WIADOMOŚĆ*

Noah: ROOOOSE gdzie ty jestes

są wakacje, a ty mi uciekłaś

Ja: nie wiem gdzie jestem

W tym momencie rozejrzałam się wokół dając sobie do zrozumienia,żę jestem na jakimś polu zapewne niedaleko szkoły bo jest ona blisko takich miejsc.

Noah: o kurde luke tu jest

ej czemu on stoi z jakas laska

jej tapetą mogliby zrobic caly pokoj lol

o cholera rose jak to nie wiesz gdzie jestes

Ja: jestem na jakimś polu pod jakimś fioletowym wielkim drzewem

Noah: jest tam tylko jedno fioletowe prawda?

Ja: ta

Noah: zaraz bede

Odłożyłam telefon do torebki i zmieniłam położenie z kamienia na ziemie pod drzewem. Co z tego,że mam nowiutką sukienke. Nie mam siły o niczym myśleć.

Wytłumaczy mi ktoś dlaczego moje życie tak bardzo sie zmieniło? Czemu nie mogę żyć tak jak wcześniej? Imprezy,alkohol,wracanie do domu po 5 rano, zawalanie szkoły itd? Było jakoś prościej. Może nie normalniej,ale prościej.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Noah, a raczej jego *eghem*

-Zajęte?-pokazał na miejsce obok mnie.

Widziałam,że zauważył każdy dokładny element,który wskazuje na to w jakim stanie jestem.

-Nie,siadaj.

Siedzieliśmy w ciszy, mój przyjaciel nie chciał wnikać w żadne szczegóły bo napewno wiedził co,a raczej kto jest tego powodem.

-Dziękuje Noah.-przegryzłam lekko wargę nadal patrząc przed siebie, ale wiedziałam,że chłopak nadal mnie obserwuje.

-Za co?

-Za wszystko. Wiem, że to banalne, ale nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- tym razem odważyłam się na niego spojrzeć.

-Nie robie nic szczególnego.

-Dla mnie szczególne jest to,że poprostu jesteś, nawet tu i teraz.

Chłopak po lekkim zawachaniu zamknął mnie w lekkim,ale pełnym czułości uścisku. Czułam się bezpieczna.

-Nie ma za co. Musisz wiedzieć,że będę zawsze kiedy będziesz tego tylko chciała.-lekko uśmiechnął się,a ja to odwzajemniłam.

Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiliśmy wracać do domu po drodze wstępując do costa coffe.

---------------------------------

Reszte dnia, tak jak i kolejne dwa nie zrobiłam nic pożytecznego. Wstałam, wypiłam herbate,pooglądałam telewizje, przejrzałam social media i szłam spać.

Ale nie dziś, dziś jest dzień wyjazdu. Świetnie prawda? Wczoraj spakowałam się w połowie, a teraz mam 2 godziny na dołożenie drugiej połowy.

Godzine przed wyjazdem przyszedł do mnie Noah i okazało się,że jego walizka jest dwa razy większa od mojej i cała zapełniona a w mojej jest jeszcze trochę miejsca.

-O czym tak myślisz co?-dźgnął mnie palcem w bok

-Wiesz, chyba będę czuła się.. dziwnie w jego obecności. Znaczy wiesz. Po ostatnim wdarzeniu odechciało mi sie z nim gadać,ale sama jego obecność nie będzie jakaś super.

-Eee tam. Zobacz ile będziesz miała tam znajomych. Co innego jakbyś była tam tylko z nim. A w tym przypadku nawet nie musisz obdarzać go spojrzeniem.-posłał mi ciepły uśmiech.

-Masz rację, nie ma się co przejmować.

Wstałam i dopakowałam resztę rzeczy. Razem z Noah o 10:25 wyszliśmy pod dom gdzie czekał na nas dość spory bus,który napewno pomieści oprócz kierowcy 10 osób.

Przeanalizowałam wszystkie osoby stojące przy busie,ale brakowało Luke'a. I o wilku mowa podjechało czarne auto,a z niego wysiadł blondyn. No chyba sobie żartujecie.

-Co kurwa.-powiedział Noah tak głośno,że jestem pewna,że wszyscy to słyszeli.

-Hejka wszystkim!-usłyszaliśmy najbardziej piskliwy i sukowaty głos jaki istnieje.- Nie mogę się doczekać naszych współnych wakacji.

-Co kurwa.-teraz to wymkneło się mi.

Poczułam jak Noah splata swoją dłoń z moją dodając mi tym odwagi,która teraz mi się przyda.

Oho, patrzcie panna Huston mnie zauważyła.

-O!! Rose skarbie moje! Jak dobrze cię widzieć! Będziemy sie świetnie bawić,prawda?-podeszła do mnie z zamiarem przytulenia mnie.

-Nie dotykaj mnie.-powiedziałam prawie sycząc w jej strone na co Noah wybuchł śmiechem.

I w tym momencie plastik zauważył również mojego przyjaciela i nasze splecione dłonie.

-O! Jesteście razem? Gratulacje kochani, ile to trwa? A no tak zaczeło się gdy byłaś z Luke'iem, przecież wszyscy wiedzą.-posłała mi ten zwycięski uśmiech i gdyby nie ściskająca moją dłoń Noah,moja dłoń znalazłaby się na jej twarzy.

Razem z przyjacielem omineliśmy ją i kierowaliśmy się w stronę busa,aby włóżyć tam swoje rzeczy.

Jak na złóść trafiło mi się miejsce z Noah za Luke'iem i Zoe. O Ironio.

Bus ruszył,a ja miałam ochotę zasnąć i obudzić się dopiero jak dojedziemy,żeby nie patrzeć na nich.

--------------

Wróciłam! 

Kolejny rozdział- 50 gwiazdek i 10 kreatywnych komentarzy.

Najlepszy komentarz- dedykacja :)))

Przyjaciel Mojego Brata •|L.H|•Where stories live. Discover now