Muzyka przestała wydawać dzwięki przez głosniki, co oznaczało, że teraz mamy obejść chłopaków a na końcu ukłonić się do publicznośći- rodziców i młodszych klas.
Powoli wychodziliśmy z wielkiej sli gimnastycznej, a ja nadal szłam obok blondyna. Po przekroczeniu progu postanowiłam nabrać odwagi i się do niego odezwać.
-Luke... pogadajmy prosze.
Świetnie powiedziałam 3 słowa a łzy już zjawiają się w moich oczach.
-Nie, nie chcę.-w jego oczach widziałam..ból?
Cholera jak go to boli to dlaczego nie może ze mną pogadać w cztery oczy?
Ale to nie koniec, teraz moje serce pękło już chyba po raz setny.
Czy on właśnie odemnie odszedł i idzie w strone tej suki?
Czy on właśnie pocałował ją w policzek?
Czy on właśnie z nią rozmawia?
Zoe,pieprzona Zoe.
Łzy wydobywały się z moich oczu jedna za drugą. On tylko spojrzał w moją stronę,ale po chwili skupił swoją uwagę na Zoe, która swoim zdzirowatym wzrokiem mnie obserwowała.
Udało jej się.
Wybiegłam ze szkoły biegnąć przed siebie,ale uwierzcie nie jest to proste w tych butach. Nie widziałam gdzie biegne, wszystko przed moimi oczami było jak za mgłą. Postanowiłam się zatrzymać na chwilę uspokoić oddech. Usiadłam na jakims ogromnym kamieniu chowając twarz w dłoniach.
Chwyciłam swój telefon czując wibrowanie.
*NOWA WIADOMOŚĆ*
Noah: ROOOOSE gdzie ty jestes
są wakacje, a ty mi uciekłaś
Ja: nie wiem gdzie jestem
W tym momencie rozejrzałam się wokół dając sobie do zrozumienia,żę jestem na jakimś polu zapewne niedaleko szkoły bo jest ona blisko takich miejsc.
Noah: o kurde luke tu jest
ej czemu on stoi z jakas laska
jej tapetą mogliby zrobic caly pokoj lol
o cholera rose jak to nie wiesz gdzie jestes
Ja: jestem na jakimś polu pod jakimś fioletowym wielkim drzewem
Noah: jest tam tylko jedno fioletowe prawda?
Ja: ta
Noah: zaraz bede
Odłożyłam telefon do torebki i zmieniłam położenie z kamienia na ziemie pod drzewem. Co z tego,że mam nowiutką sukienke. Nie mam siły o niczym myśleć.
Wytłumaczy mi ktoś dlaczego moje życie tak bardzo sie zmieniło? Czemu nie mogę żyć tak jak wcześniej? Imprezy,alkohol,wracanie do domu po 5 rano, zawalanie szkoły itd? Było jakoś prościej. Może nie normalniej,ale prościej.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Noah, a raczej jego *eghem*
-Zajęte?-pokazał na miejsce obok mnie.
Widziałam,że zauważył każdy dokładny element,który wskazuje na to w jakim stanie jestem.
-Nie,siadaj.
Siedzieliśmy w ciszy, mój przyjaciel nie chciał wnikać w żadne szczegóły bo napewno wiedził co,a raczej kto jest tego powodem.
-Dziękuje Noah.-przegryzłam lekko wargę nadal patrząc przed siebie, ale wiedziałam,że chłopak nadal mnie obserwuje.
-Za co?
-Za wszystko. Wiem, że to banalne, ale nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- tym razem odważyłam się na niego spojrzeć.
-Nie robie nic szczególnego.
-Dla mnie szczególne jest to,że poprostu jesteś, nawet tu i teraz.
Chłopak po lekkim zawachaniu zamknął mnie w lekkim,ale pełnym czułości uścisku. Czułam się bezpieczna.
-Nie ma za co. Musisz wiedzieć,że będę zawsze kiedy będziesz tego tylko chciała.-lekko uśmiechnął się,a ja to odwzajemniłam.
Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiliśmy wracać do domu po drodze wstępując do costa coffe.
---------------------------------
Reszte dnia, tak jak i kolejne dwa nie zrobiłam nic pożytecznego. Wstałam, wypiłam herbate,pooglądałam telewizje, przejrzałam social media i szłam spać.
Ale nie dziś, dziś jest dzień wyjazdu. Świetnie prawda? Wczoraj spakowałam się w połowie, a teraz mam 2 godziny na dołożenie drugiej połowy.
Godzine przed wyjazdem przyszedł do mnie Noah i okazało się,że jego walizka jest dwa razy większa od mojej i cała zapełniona a w mojej jest jeszcze trochę miejsca.
-O czym tak myślisz co?-dźgnął mnie palcem w bok
-Wiesz, chyba będę czuła się.. dziwnie w jego obecności. Znaczy wiesz. Po ostatnim wdarzeniu odechciało mi sie z nim gadać,ale sama jego obecność nie będzie jakaś super.
-Eee tam. Zobacz ile będziesz miała tam znajomych. Co innego jakbyś była tam tylko z nim. A w tym przypadku nawet nie musisz obdarzać go spojrzeniem.-posłał mi ciepły uśmiech.
-Masz rację, nie ma się co przejmować.
Wstałam i dopakowałam resztę rzeczy. Razem z Noah o 10:25 wyszliśmy pod dom gdzie czekał na nas dość spory bus,który napewno pomieści oprócz kierowcy 10 osób.
Przeanalizowałam wszystkie osoby stojące przy busie,ale brakowało Luke'a. I o wilku mowa podjechało czarne auto,a z niego wysiadł blondyn. No chyba sobie żartujecie.
-Co kurwa.-powiedział Noah tak głośno,że jestem pewna,że wszyscy to słyszeli.
-Hejka wszystkim!-usłyszaliśmy najbardziej piskliwy i sukowaty głos jaki istnieje.- Nie mogę się doczekać naszych współnych wakacji.
-Co kurwa.-teraz to wymkneło się mi.
Poczułam jak Noah splata swoją dłoń z moją dodając mi tym odwagi,która teraz mi się przyda.
Oho, patrzcie panna Huston mnie zauważyła.
-O!! Rose skarbie moje! Jak dobrze cię widzieć! Będziemy sie świetnie bawić,prawda?-podeszła do mnie z zamiarem przytulenia mnie.
-Nie dotykaj mnie.-powiedziałam prawie sycząc w jej strone na co Noah wybuchł śmiechem.
I w tym momencie plastik zauważył również mojego przyjaciela i nasze splecione dłonie.
-O! Jesteście razem? Gratulacje kochani, ile to trwa? A no tak zaczeło się gdy byłaś z Luke'iem, przecież wszyscy wiedzą.-posłała mi ten zwycięski uśmiech i gdyby nie ściskająca moją dłoń Noah,moja dłoń znalazłaby się na jej twarzy.
Razem z przyjacielem omineliśmy ją i kierowaliśmy się w stronę busa,aby włóżyć tam swoje rzeczy.
Jak na złóść trafiło mi się miejsce z Noah za Luke'iem i Zoe. O Ironio.
Bus ruszył,a ja miałam ochotę zasnąć i obudzić się dopiero jak dojedziemy,żeby nie patrzeć na nich.
--------------
Wróciłam!
Kolejny rozdział- 50 gwiazdek i 10 kreatywnych komentarzy.
Najlepszy komentarz- dedykacja :)))
YOU ARE READING
Przyjaciel Mojego Brata •|L.H|•
FanfictionRose Moon to pilna uczennica jak i imprezowiczka. Pewnego dnia pozna chłopaka,który zakręci jej życiem o 180 stopni. Czy Rose poradzi do sobie z problemami,które z nikąd się wezmą? Odpowiedź znajdziesz w PRZYJACIEL MOJEGO BRATA. Zapraszam ;)) 24.02...