Ten jeden dzień

2.4K 130 1
                                    

Kookie~

Ile to trwa? Już nie pamiętam, nie pamiętam kiedy przyjaźń miedzy mną a V przerodziła się w coś znacznie głębszego. Właściwie nie jestem pewien czy jesteśmy faktycznie kochankami.  Na co  dzień przy reszcie Bts zachowujemy się oczywiście jak dobrzy koledzy ale kiedy nadarza się chwila sam na sam oddaje się V w głębokich pocałunkach czy leże w jego objęciach. Jakkolwiek to nie brzmi ale nie uważam aby rola kochanków w naszej sytuacji byłą odpowiednia. Już od ponad roku zachowujemy się tak jak teraz a przy tym nie mamy wobec siebie żadnych konkretnych wymagań. Gdybym miał być ze starszym w związku nasze relacje na pewno by się zmieniły po za tym nie zawsze musi być kolorowo i nie byłbym w stanie być razem z Tae po czym jeszcze przed rozwiązaniem kontraktu rozejść się i pracować z nim jakby nigdy nic. Umiem grać i przed kamerami dałbym rade ale byłoby to  na prawdę ciężkie. Może to idiotyczne ale taki układ jak jest mi odpowiada. Mogę rzecz, że znam Hyunga lepiej niż reszta ale nie na tyle żeby być świadomym jego wszystkich wad.

Po nie do końca przespanej nocy wstałem trochę obolały. Starszy jeszcze drzemał dlatego sam poszedłem do kuchni zrobić sobie jakieś śniadanie. Ponieważ nikt nie sterczał nade mną powtarzając, że przytyje od jakiegoś paskudztwa zdobyłem się na odwagę, żeby zadzwonić po pizze po czym wróciłem do śpiącej królewny. Leżała rozwalona na łóżku ze swoim nie przytomnym wyrazem twarzy.
-V! Zamówiłem pizze !- Powiedziałem siadając obok jego postaci. Z początku nie drgnął, jednak w późniejszym czasie informacja o jedzeniu dotarła do jego ogromnych uszu, praktycznie podskoczył do góry. -Pizza? Gdzie? co? Mówiłeś coś?- Zaśmiałem się widząc jego nie ogarniecie a jeszcze bardziej rozbawił mnie widok jego świecących się oczu gdy usłyszał o jedzeniu.

-Zamówiłem Pizze!- Powtórzyłem wolno i wyraźnie, żeby każde z moich słów zostało dokładnie zrozumiane. V zachował się jakbym mówił do niego co najmniej po jakimś Marsjańsku. Rozdziawił lekko usta świdrując mnie oczami po czym jak w spowolnionym tempie uśmiechnął się sprawiając zanik oczu i zawołał -pizza!-

-A co? Masz już dość suszonej wołowiny?- Pokiwał twierdząco głową -Wołowina byłaby dobra gdyby nie to, że jemy ją ciągle i to w takiej ilości, że nawet mysz by się tym nie najadła.- Nie dało się zaprzeczyć albowiem miał racje. Siedzieliśmy chwile rozmawiając o tym czym nas karmią kiedy to ktoś zapukał do drzwi. V jak poparzony pobiegł po dużą pizze z nowymi dodatkami. Byłą idealna, na cienkim cieście ser ciągnął się niczym tłum Army podchodzących do nas na spotkaniach czy koncertach. Pierwszy raz od dłuższego czasu zjedliśmy inne mięso od wołowiny i było na prawdę dobre. Nic dodać nić ująć, po porostu chwila idealna. Jak nie wiele trzeba do szczęścia.

V~

To był bardzo dobry pomysł, żeby zamówić pizze. Dawno nie jadem czegoś w tym stylu. Pomijając jednak jedzenie... po ostatniej nocy moja głowy dosłownie wybuchła. Jeszcze nigdy nie byłem z młodszym tak blisko.  Wiele już razem przeszliśmy ale docelowo  nie zaciągnąłem go do łóżka. Mieliśmy nigdy nie zmieniać swoich uczuć względem siebie... i mi nie wyszło. Siedząc tak ramię w ramie z nim nie  mogłem się powstrzymać żeby nie głaskać go co pewien czas. Patrzyłem jak je i nie wierzyłem, że nawet to potrafi robić cudownie. Zaczynałem tracić nad sobą kontrole chcąc ponownie ułożyć młodszego na sofie i zatopić się w jego ustach. Jednym słowem coraz bardziej się w nim zakochiwałem. W głębi duszy chciałem mu zaproponować, żeby mimo wszystko stać się parą ale wiedziałem, że nie zaakceptuje tego. Ściskało mnie jednak coś w brzuchu przez co zacisnąłem zęby siadłem jeszcze bliżej Kookiego niż ówcześnie i spytałem.

-Jungkook, wiem, że łączą nas relacje przyjaciół i nie zmieniam tego ale... możemy jeden dzień, ten ostatni, więcej nie... tylko ten jeden spędzić jak para?
 -V...- Zaczął młodszy ewidentnie zaskoczony ale przerwałem mu - Obiecuje! To tylko jeden dzień, później będzie jak dawniej !- Spuściłem wzrok zdając sobie sprawę z absurdu mojej propozycji. -Dobrze!- usłyszałem nagle zdecydowaną odpowiedź -Ten jeden dzień bądźmy faktycznie razem!- Uśmiechnąłem się szczerząc do niego zęby, mimo iż wiedziałem ze to tylko jeden dzień poczułem się o wiele lepiej niż podczas wszystkich naszych pocałunków czy choćby nawet ostatniej nocy. -Dziękuje!- szepnąłem po czym chwyciłem jego górną wargę lekko w zęby. Nim się obejrzeliśmy już leżeliśmy na kanapie całując się namiętnie nie widząc nic po za sobą.

Kookie~

Nie sadziłem, że ten dzień był dobrą opcją ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zaakceptować oferty. Zresztą to tylko jeden dzień i spędzimy go tak naprawdę normalnie tylko z taka różnicą, że V będzie moim chłopakiem. Po dłuższym zastanowieniu się postanowiliśmy iść do zoo, właściwie ja na to wpadłem przypominając sobie jeden z wywiadów starszego gdzie powiedział, że chciałby wziąć do zoo swoją przyszłą rodzinę. Od razu poparł mój wybór i tak też biorąc mnie za rękę poszliśmy do najbliższego miejsca gdzie są wszelakiego rodzaju zwierzęta.

Dwa dni przeznaczenia cz. I /BTS+18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz