2 dni temu

2.5K 147 7
                                    

Wróćmy na chwile do momentu jak to wszyscy się gdzieś porozchodzili. Faktycznie V wyszedł nie zauważony gdzieś z jakimś małym podręcznych plecaczkiem. Najmłodszy ze zespołu postanowił nie zostawać w Dormie jako ostatni. Mogłoby się zdawać, że każdy z nich poszedł gdzie indziej a tak naprawdę od początku planowali spotkać się razem. Nie daleko V wynajął pokój w jakimś nie drogim hotelu i czekał uporczywie na Kookiego.

V~

Nie wiem po co robiliśmy cały ten zamęt, że niby robimy co innego. J-Hope i Jin bez problemu pojechali razem a Suga został z Jiminem. To nie oznacza, że są razem, po nas też by się nikt nie spodziewał przecież. Mimo, że to wszystko nie mało sensu trochę mnie śmieszyło, ze nikt nie wie, iż gdy Maknae wyjdzie to przydrepta tuż w moje ramiona. Fakt, że byłem w hotelu wcześniej również mnie zadowalał bo już dokładnie wiedziałem co gdzie jest i czekałem jak pan domu w sypialni. W końcu rozległo się ciche pukanie i usłyszałem jak Kookie wchodzi do pokoju. Pobiegłem do niego w podskokach.

-jungkook!- Przytuliłem się mocno, przygryzając lekko jedno jego ucho. Zaśmiał się odwzajemniając uścisk. Zamknął na chwile marzycielsko oczy biorąc głęboki wdech. Wiedziałem co to oznacza. Zawsze to robił kiedy pozbywał się z siebie grzecznego idealnego najmłodszego członka zespołu, dalej był moim małym uroczym chłopcem ale coś się wówczas w nim zmieniało. Jego spojrzenie patrzące na mnie wydawało się brudne, dostrzegałem w nim pożądanie . Oboje na to czekaliśmy... aż w końcu będziemy mieli czas dla siebie i w zupełności będziemy mogli się sobie oddać. Zrzuciłem z młodszego plecak i ciągnąc go lekko za krawat zaprowadziłem do sypialni. Szedł posłusznie jak małą laleczka jednak z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Nie zdarzyłem zamknąć za nami drzwi kiedy to nagle kukiełka sprzeciwiła się rzucając mnie na łóżko. Odbiłem się od miękkiego materaca trochę mocniej niż się spodziewałem. Twarz Kookiego zawisłą nade mną. Ooo nie, nie będę uke mój drogi. Zaśmiałem się po czym przetoczyłem tak abym to ja patrzył z góry. Przytrzymując jedną rękę maknae mruknąłem.

-Pokaż kaloryferek!- Młodszy oblał się lekkim rumieńcem powstrzymując mnie od włożenia palców pod jego koszule. -Tae!- Zawołał próbując usiąść ale nie zamierzałem mu na to pozwolić wręcz przeciwnie, zmusiłem go do ponownego położenia się i schyliłem głowę żeby go pocałować. Kiedy nasze usta się złączyły i zamknąłem oczy poczułem dotyk na żebrach. Kookie zjechał rękami czule głaszcząc moją postać kiedy nagle... powędrował dokładnie tam gdzie mam łaskotki i aż mnie odrzuciło z impetem. To było podłe zagranie i ewidentnie zaplanowane. - Co Ty robisz?- Spytałem widząc szczery uśmiech na twarzy młodszego. -Nic!- Była to tak tempa odpowiedź, że nawet ja bym na nią nie wpadł. -To co te Twoje łapska?-

-A Twoje?- Zamarłem, cały czas w ciągu naszej rozmowy moje dłonie zbliżały się do guzików.

Kookie~

-Ciiiii!- Powiedział V przykładając mi jeden palec do ust po czym rozpinając z góry na dół moją koszule. Poczułem zarazem przenikliwy chłód po nagłym rozebraniu jak i dotkliwe ciepło spowodowane obecnością starszego. Dawno nie mieliśmy czasu dla siebie. Na scenie czy na planie zdjęciowym trudno choćby porozmawiać. Za każdym razem musimy trzymać się scenariusza i być idealni, a ja czasem chciałbym po prostu odetchnąć, zmyć tonę makijażu, spałaszować jakieś niezdrowe jedzenie i przytulić się do Taehyung'a. Wiem wiem... sam podpisałem kontrakt i się zgodziłem na takie życie i może by mi nie przeszkadzało gdyby nie to, że w pewnym momencie spojrzałem na V... i poczułem, że pragnę mieć go tylko dla siebie. Głupio się przyznać i na głos nigdy nie wypowiem tego zdania ale bywam zazdrosny o wszystkie jego fanki. Mało która wie, że jest bardziej podobny do maknae niż ja, nie zna go na tyle, żeby stwierdzić, że to jest jedno wielkie zboczone dziecko. Cały nasz dorm jet zagracony jego pluszakami, wcisnął je nawet do łazienki a już nie dodam o jego bziku na punkcie wszystkiego co urocze. Wszelakie pieski jak zobaczy na ulicy leci do nich jakby oddziaływali na siebie czymś w rodzaju magnesu, małe dzieciaki, którym zawsze słodzi czy choćby urocze bibeloty w sklepach na, które wiecznie zwraca uwagę. Pamiętam jak kiedyś mieliśmy chwile wolnego i po przegranym zakładzie musiałem ubrać mówiąc delikatnie wybrakowany strój francuskiej pokojówki. Oj wtedy to się cieszył idiota, jego typowy uśmiech na pół twarzy nie znikał przez dobre paręnaście minut. Speszyłem się wtedy i nie omieszkałem go podciąć przy najbliższej okazji . Nie chciałem znów zostać zdominowany ale nie udało mi się przejąć kontroli. Znowu V sprawił, że znieruchomiałem napawając się chwilą, leżałem czując dotyk kochanka na swoim torsie.

Z upływem czasu dodatkowo moje miejsce w spodniach drastycznie zmalało. Tae tae zauważył to pierwszy od razu sięgając dłonią. Wzdrygnąłem się mimowolnie wydając cichy jęk rozkoszy. Złapałem go za szyje zaciskając kurczowo szczękę. Starszy całował mnie czule po policzkach jednocześnie rozpinając mi rozporek. Wziąłem głęboki oddech i zsunąłem z niego koszulkę odsłaniając lekko uwidoczniane mięśnie. Nie mogłem się oprzeć temu żeby ich nie dotykać. Aż palce mnie swędziały podczas gdy jeździłem nimi badając każdy zakątek V. Byłą taki idealny, mógłbym przysiąść, że piękniejszy niż na wszystkich zdjęciach z sesji. Mimo zaciśniętych ust po tym jak zostały zdjęte mi spodnie ukazując całokształt mojej męskości jęknąłem.Nie wiele później starszy również był już nagi. Przewrócił mnie na brzuch prosząc żebym lekko klęknął i wypiął się w jego stronę. Posłusznie zrobiłem co mi kazał unikając kontaktu wzrokowego. Gdy poczułem końcówki jego palców w sobie szepnąłem -bądź delikatny!- Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko po czym zaczął przygotowywać moje wnętrze na coś większego. Zacisnąłem usta rękami ... nie chciałem już wydawać żadnych dźwięków.

Dwa dni przeznaczenia cz. I /BTS+18Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ