Zoo

3K 175 25
                                    

Suga~

Po zjedzeniu śniadania siedzieliśmy w milczeniu nie wiedząc co moglibyśmy zrobić w ciągu nie całego dnia. Miałem przemożna chęć , żeby te ostatnie chwile były nie zapomnianymi momentami przez resztę naszego życia.  Postanowiłem zabrać gdzieś Jimina... tyko pytanie gdzie? Jego osobowość jest troszkę dziecinna zatem ucieszą go małe radosne drobnostki a że lepszego pomysłu nie miałem zaproponowałem wypad do zoo. Byłą to głupia sugestia zupełnie pozbawiona wyobraźni ale mimo tego młodszy wydawał się zadowolony.  Pospiesznie się ubraliśmy, jak na złość Jimin znów chwile zaczął biegać po pokoju bez bokserek a ja musiałem się starać, żeby nie zerkać na niego wzrokiem zboczeńca. Gdy byliśmy już gotowi zgarnąłem szybko klucze i na wszelki wypadek butelkę wody.

W zoo okazało się być jeszcze bardziej gorąco niż po za. Chodziliśmy powoli od jednego zwierzaka do drugiego, od czasu do czasu Jimin wyrywał się jednak do przodu z okrzykiem - Hej patrz jaka ogromna pantera albo -Min widzisz jaki ten goryl jest brzydki? Mimo swojej upierdliwości takie zachowania zdawały się być nawet urocze. Nie wysilałem się biegać za nim przez co biedak jak leciał do zwierzaka żeby nie krzyczeć za głośno w biegu wracał do mnie mówił i znowu biegł do klatki.
- Woooo Co to jest?- Podszedłem powoli przyglądając się małemu beżowemu liskowi
 -Lis Baranie!- Szturchnąłem go zadziornie w potylice głowy.
-Lis???- Jimin zdawał się być zdziwiony -Taki mały? A te uszy to już w ogóle przerosły go za bardzo.
-Fenek...- zacząłem zaskoczony, że ten nigdy nie widział tego rodzaju lisa - Mały lisek pustynny.
-No chyba, że tak!- Urwał bo zauważył stoisko ze świderkami - Chcesz loda?-

-Chce loda!- Odparłem zanim nie zdałem sobie sprawy z podtekstu w tym zdaniu. Jimin zaśmiał się, widocznie właśnie takiej odpowiedzi oczekiwał.
-Mogę Ci zrobić ale wiesz...- przeszedł do szeptu majestatycznie przykładając rękę do ust - Nie przy ludziach! 

-Spadaj zboczeńcu!- Warknąłem wyciągając jakieś drobiazgi - To chcesz Świderka czy nie?-

-Chce!- Odparł zadowolony z mojego roztargnienia, czułem dodatkowo jak oblewa mnie rumieniec. Dlaczego ten dzieciak umie mną tak kontrolować? Zacisnąłem pieści po części w przypływie złości, że się daje a trochę z rozbawienia.  Kupiliśmy  w rezultacie te cholerne lody ale chyba tylko po to, żeby minute później Jimin mógł upuścić swojego biegnąc do żyrafy i w efekcie jedliśmy jednego na spółkę. Idąc dalej zaczęliśmy rozmowę na temat inncyh piosenkarzy kiedy nagle młodszy umilkł.

-Przecież To Kookie i V!- Powiedział wskazując palcem na nieopodal stojącą parę chłopców. Nie zdawali się zachowywać jak zwykli koledzy, coś w oczach Kookiego mówiło, że to nie było zwykle spotkanie. Obaj jedli jakieś orzeszki i maknae cały się w nich upaprał po chwili przyglądania się im V wziął chusteczkę i wytarł delikatnie usta młodszego.

- A oni nie pojechali gdzieś osobno?- Spytał zaskoczony Jimin ciągnąc mnie za krzaki żeby nie wpaść na kolegów.

-Nie mam pojęcia!- Oparłem przypominając się, że Kookie wyszedł dużo później od V. zerknąłem kątem oka zza krzaka dokładnie w momencie jak maknae rzuciło się na rudowłosego i pocałowało go w policzek. Ooo kurcze no nieźle, oni jakoś nie kryją się zbytnio, niby mamy wolne ale ktoś z aparatem może być w tym zoo a Ci tak po prostu się tu będą całować?

-Oni też...- Szepnął znacząco Jimin z uśmiechem jakby właśnie wygrał milion dolarów. -Co oni też?- -No są razem idioto!-

-No widzę i co z tego?- Jimin zawahał się po czym położył mi rękę na ramieniu - Może nie będziemy musieli się aż tak ukrywać przez te lata!- Zamyśliłem się nie wiedziałem do końca czemu niby związek Kookiego i V miałby nam pomóc trochę byłem zaskoczony ich widokiem i z początku poczułem ochotę wbiegnięcia im między ich ramiona i zawołania "Co tu się dzieje?" zanim nie przypomniałem sobie o sobie i o Jiminie i o tym, że właśnie takiego zachowania za strony reszty kolegów się obawiałem.

-Chodź!- Mruknąłem biorąc młodszego za rękę - Zostawmy ich samych! Poszedł posłusznie nawet się nie odwracając za siebie. Po chwili Maknae razem z V również ruszyli na szczęście dokładnie w przeciwnym kierunku.

Dwa dni przeznaczenia cz. I /BTS+18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz