'Rozdział 17

115 8 0
                                    


LICZĘ NA KOMENTARZ !

Przez to, że chłopcy cały czas na nas zerkają, jestem porządnie zestresowana. Widać aż tak bardzo siniaki ? A może wyglądam jak idiotka ? Wypuściłam ze świstem powietrze z ust i przygryzłam wargę. Jeszcze chwila i naprawdę wybuchnę z tego stresu. Poprawiłam sobie torbę, którą dała mi Bella przed samym wyjściem i zacisnęłam pięści.

- Cholera jasna, o co wam chodzi ? Wiem, że wyglądam źle, ale nie musicie mi o tym przypominać, gapiąc się na mnie przez cały czas. - warknęłam. Przysięgam, że starałam się opanować, lecz najzwyczajniej w świecie się nie dało. Towarzystwo wybuchło śmiechem, a ja byłam jeszcze bardziej zdezorientowana i zdenerwowana. - Co znowu ? - burknęłam.

- Oj, mała, głupiutka Emma. - roztrzepał mi włosy Brad. - To że się patrzymy, nie oznacza nic złego, wręcz przeciwnie. - zachichotał, a reszta mu zawtórowała.

- Nienawidzę was. - mruknęłam i spaliłam buraka. Matko boska, jakie z nich zboczeńce. Ja się martwię, że wyglądam okropnie, a ci jeszcze mnie zawstydzają ! Przeklinałam ich i cały świat pod nosem.

- Koooochasz nas. - odezwał się z głupkowatym uniesieniem kącików ust w górę Justin, a ja miałam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z buzi. Pajac.

- Wcale że nie. Nienawidzę. - pokazałam mu język. Bardzo dojrzale. - powiedziała moja podświadomość. Och, spadaj. - odwarknęłam jej.

- Kooochasz. - odpowiedział. Wywróciłam rozbawiona oczami i weszłam do góry po marmurkowych schodkach, trzymając się połyskującej, srebrnej poręczy. Thommilson otworzył nam wszystkim szklane drzwi prowadzące do kasy. U ślicznej, brązowookiej brunetki, kupiliśmy bilety i wyszliśmy na zewnątrz. W słońcu rozłożyliśmy ręczniki i ściągnęliśmy buty. Chłopcy rozebrali się i poszli, a raczej wskoczyli do basenu. Ja i Bella rozebrałyśmy się do strojów kąpielowych. Ubrania złożyłyśmy i włożyłyśmy do mojej torby. Położyłyśmy się na swoich ręcznikach i opalałyśmy.

- Jak tam sprawy twoje i Chaz'a ? - zapytałam zaciekawiona i przygryzłam kawałek małego palca.

- Chyba dobrze. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i nasz związek rozkwita. - zagruchała.

- Poczekaj.. Zapytał się już ciebie, czy będziesz jego dziewczyną ?! I ja nic o tym nie wiem ?! - zapiszczałam, lecz z lekkim wyrzutem.

- Nie, to znaczy... Wiesz, uprawiamy seks, całujemy się, chodzimy za ręce, więc to chyba coś oznacza ? Boże, sama nie wiem co mam o tym myśleć. - westchnęła. - A ty i Brad ? Z tego co zauważyłam, dobrze się dogadujecie.

- Niby tak, ale traktuje go bardziej jako przyjaciela. - mruknęłam. - Poza tym nie jest w moim typie. - dodałam po chwili.

- A kto jest ? - zapytała. - Bieber ? - posłała mi zadziorny uśmiech. Zastanowiłam się. Czy ja wiem... Jest przystojny i tak dalej, ale nie wiem, czy mogłabym być z nim w związku. Wydaje mi się, że raczej nie.

- Jakoś nie widzę nas razem. - wzruszyłam ramionami.

- Czyli jest w twoim typie ?! - wykrzyknęła, przez co otrzymała pare karcących spojrzeń.

- Nie, to znaczy... Ugh, nie wiem. - westchnęłam. - Lubię go i fajnie nam się gada, ale jako kolega-koleżanka. A nawet jeśli on byłby w moim, to ja nie jestem w jego. - zachichotałam.

- To chyba nie widzisz jak na ciebie patrzy. - szepnęła.

- On woli nieprzeciętne dziewczyny z niesamowitą figurą i urodą, a ja żadnej z tych cech nie posiadam, a nawet jeżeli już, to na pewno nie są niesamowite. - posłałam jej rozbawiony uśmiech, a ona tylko pokręciła głową. Spojrzałam na zegarek w moim telefonie. Opalałam się już na plecach przez 20 minut, więc przekręciłam się na brzuch, zapamiętując godzinę. Przymknęłam powieki, a dłonie leżały mi swobodnie po bokach. Zastanawiałam się nad tą moją rozmową z przyjaciółką. Nie wydaje mi się, żebym czuła coś do Justin'a, a on do mnie. W końcu jeszcze niedawno byliśmy wrogami, prawda ? Usłyszałam czyjeś szybkie kroki, ale nie zawracałam sobie nimi głowy. Momentalnie zimne i mokre cielsko przytuliło się do moich pleców.

Changes for better (Bieber, pl)Where stories live. Discover now