'Rozdział 9

148 12 0
                                    

*2 dni wcześniej*

- C-co ci się stało ? - zapytała zrozpaczonym głosem Isabella.

- Nic. - warknęłam. Odkąd weszłam do szkoły, każdy zawieszał na mnie wzrok. To było bardzo irytujące. Wyminęłam ją i otworzyłam szafkę. Wyjęłam z niej książki od angielskiego. Zrobiło mi się jednak trochę żal przyjaciółki i wstydziłam się za swoje zachowanie, więc przytuliłam ją mocno i pociągnęłam w stronę sali. Zajęłyśmy miejsce na samym końcu. Rozbrzmiał dzwonek, a do klasy wszedł pan Boldon. Popatrzył się na mnie ze smutkiem w oczach. Czy każdy będzie tak dzisiaj spoglądał ?

- Emmo, idź do pielęgniarki. - westchnął. Oczywiście dzięki niemu znowu byłam w centrum zainteresowania. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do torby i wstałam, robiąc przy tym trochę hałasu. Wymamrotałam przeprosiny pod nosem i wyszłam z sali. Nie zamierzałam iść do pielęgniarki, dlatego opuściłam teren szkoły i ruszyłam do pobliskiej kawiarni. Zamówiłam waniliową latte i usiadłam przy jednym ze stolików. Przeglądałam gazety i popijałam kawę. Nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi. Gdy znudziło mi się czytanie, to pogrążyłam się w myślach. Muszę w końcu coś zmienić. Nie mogę żyć w ciągłym strachu i bólu fizycznym jak i psychicznym. To wszytko najzwyczajniej w świecie mnie przerasta. Zostawia głębokie blizny. Prawie nie do szycia. Z każdym dniem jest ich coraz więcej.. W końcu rozszarpią moje serce na kawałki i pozostanie ze mnie tylko ciało. Z tej racji potrzebuję zmian, tylko jeszcze nie mam zielonego pojęcia jakich. Na pewno muszą być dokładnie rozważone i musząc polepszyć moją obecną sytuację, co będzie bardzo trudne, lecz czego nie robi się dla szczęścia ?

*3 dni wcześniej*

Siedziałam właśnie przy biurku, rysując coś na kartce papieru. Pociągnięciami ołówka namalowałam piórko. W końcu w mojej głowie zaświeciła się lampka i przyszedł jeden, bardzo ważny pomysł. Zrobię tatuaż. Nareszcie będę miała coś, co w przyszłości przypomni mi najgorszy okres w życiu. Nigdy nie zapomnę, ale wtedy będę zadowolona i radosna. Będę się cieszyć z tego, że w końcu najgorsze minęło, a teraz nadszedł czas radości. To piękne.

*teraźniejszość*

- Powiesz mi do cholery co to jest ? - zapytał.

- Tatuaż ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- To wiem, ale dlaczego zrobiłaś go bez mojej wiedzy ? - prychnęłam pod nosem.

- Żartujesz sobie ? Gdy jesteś w domu, to chlejesz, a potem mnie bijesz, więc jak sądzisz ? - mruknęłam.

- Radzę ci przeprosić. - powiedział stanowczym i rozwścieczonym tonem. Cofnęłam się o krok.

- Nie mam zamiaru, bo taka jest prawda ! Ślepy jesteś ?! Naprawdę nie widzisz tego, co mi robisz ?! - wykrzyknęłam. - Powiedz mi jedną rzecz. - w kącikach moich oczu zebrały się łzy. - Dlaczego ? - wyszeptałam. Przez około pięć minut staliśmy w ciszy, ale ja musiałam wiedzieć. - No dlaczego do cholery?! Myślisz, że mama by tego chciała ?! Że chciałaby, żebyś obwiniał za jej śmierć córkę, a potem bił ?! No jak sądzisz ?! - nie wytrzymałam. Złość i smutek wzięły nade mną górę i zaczęłam płakać. Trzęsłam się niemiłosiernie, a emocje tak wypełniały moje ciało, że musiałam coś zrobić. Zgięłam rękę w pięść i z całej siły uderzyłam w ścianę. Spowodowałam tym odkruszenie się farby i zranienie kostek. - Odpowiedz mi. - szepnęłam.

- Bo już sam nie wiem co mam robić. Jestem bezradny Emma. Nie kontroluję picia, nie kontroluję mojego zachowania podczas, gdy jestem zalany w trupa. Nie chcę ci robić krzywdy, ale... To po prostu silniejsze ode mnie.

- Nie kłam. Chcesz tego. Wiesz co robisz, dlatego nie wciskaj mi kolejnego kitu Jasonie Margmer. - wymamrotałam i zbiegłam po schodach, a on za mną. Złapał mnie za ramię i odwrócił twarzą do siebie. - Zostaw. Mnie. - syknęłam i mu się wyrwałam. Ubrałam buty i wyszłam.

- Wrócisz ?

- Nie wiem. - odpowiedziałam. Szłam szybkim krokiem chodnikiem. Muszę jakoś okiełznać kłębiące się w mojej głowie myśli. Weszłam do pobliskiego pubu. Na szczęście nie wyglądałam aż tak idiotycznie, aby nie móc wyjść do ludzi. No poza rozmazanym makijażem na prawie całej twarzy. Usiadłam przy barze i poprosiłam o drinka. Rzeczy, które mam ogarnąć, na pewno nie zostaną ogarnięte na trzeźwo. Wypiłam jeszcze trzy szklanki i wstałam. Zapłaciłam, wyszłam z lokalu i powędrowałam do parku, który mieścił się tuż za rogiem. Z moich oczu cały czas leciały łzy, a ja nie byłam w stanie ich powstrzymać. Usiadłam na ławce, odchyliłam do tyłu głowę i myślałam. Z jednej strony bardzo dobrze, że w końcu wyrzuciłam z siebie dużo rzeczy, lecz z drugiej straciłam pewne sekrety.. Wiecie co jest w tej sytuacji najgorsze ? Że za te słowa może mi się dostać jeszcze gorzej. Pociągnęłam nosem i przetarłam twarz rękoma. Jest ciemno, zimno, a ja nie powinnam się aktualnie pojawiać w domu. Boję się tego, co mogę tam zastać. Może się po raz kolejny na mnie rzucić albo nareszcie będzie trzeźwy. Zresztą jakie to ma znaczenie ? I tak go nienawidzę z całego serca.. No dobra z połowy, bo drugą go kocham. Jestem taka żałosna. Pomimo tylu krzywd, które mi wyrządził, pomimo bólu jaki mi zagwarantował, ja nadal go kocham, a on ? A on jedynym uczuciem jakim nie darzy jest wina i nienawiść. Zero pozytywnych emocji, a nawet jeżeli jest inaczej, to dlaczego tego nie okazuje ? Wzięłam głęboki oddech. Jeśli się nie uspokoję, uznają mnie za jakąś wariatkę, którą w gruncie rzeczy jestem.

- Emma ? Co ty tu robisz ? Coś się stało ?

- Nie. Twój. Zasrany. Interes.

- Mogę ci jakoś pomóc ?

- Daj mi spokój, tyle. - wzruszyłam ramionami. Ławka zatrzeszczała na znak, że ktoś zajął miejsce obok mnie. - Mówię poważnie. Chaz.

- Przecież się nie odzywam. - mruknął.

- Nie masz lepszego zajęcia niż trucie mi dupy ? - warknęłam, a ten się tylko uśmiechnął. Czy każdy musi psuć mi dzisiaj humor ?

- Och, nie denerwuj się tak Emm. - wywróciłam oczami z irytacji. Wstałam z mojego siedzenia i szłam powoli ścieżką.

- Jeżeli komuś powiesz o tym co widziałeś, to własnoręcznie cię wykastruje. - zagroziłam mu palcem i wybuchliśmy śmiechem. Dotrzymywał mi cały czas kroku i stał koło mnie. To naprawdę bardzo mi pomogło.

- Dzięki. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Za co ?

- No wiesz, jednak jesteś tu pomimo tego, że cię zniechęcałam. - zachichotałam. - Pomogłeś mi tym.

- Nie ma sprawy, do usług.

- Jakich usług ? - poruszyłam sugestywnie brwiami, a potem znowu wybuchliśmy śmiechem. Thomillson to bardzo pozytywny i zabawny człowiek., Nie dziwię się, że tak polubiłam jego towarzystwo.

- Tak właściwie to gdzie idziemy ? - zapytał.

- To Isabelly, bo nie wraca, dzisiaj do domu. - mruknęłam.

- Mogę wiedzieć dlaczego ?

- Powiedzmy, że mam mały konflikt z ojcem. - westchnęłam. Wcale nie taki mały.

- Emma ?

- Hm ?

- Czy Bella no wiesz, lubi mnie ? - zaświeciły mu się iskierki w oczach, gdy wspomniał jej imię.

- To zależy czy ty ją LUBISZ. - dałam szczególny nacisk na to słowo.

- Nie zdajesz sobie nawet sprawy jak bardzo.

- Z radością pragnę ci przekazać, że ona też cię bardzo lubi.

- Mówisz poważnie ? - zadał pełnym radości głosem pytanie.

- Jak najbardziej. Planujesz coś może ? Chcę być na bieżąco z waszymi sprawami. - posłałam mu ogromny uśmiech, który odwzajemnił.

- Lubi kolacje ? Czy to zbyt oficjalne jak na pierwszą randkę ?

- W sam raz, a tak przy okazji ona bardzo lubi chińską kuchnie. - odpowiedziałam.

- Miło słyszeć, że mam u niej szanse na coś więcej, a nie tylko jednorazowy numerek.

- Zasługujecie na to. - aż łza wzruszenia zakręciła mi się w oku na jego słowa. Kolejny powód na zazdroszczenie czegoś Johnson, a mianowicie miłości, dzięki której każdy dzień będzie sprawiał jej o wiele więcej radości niż dotychczas. Obym również kiedyś spotkała kogoś, kto da mi większy sens do życia.

Changes for better (Bieber, pl)Where stories live. Discover now