'Rozdział 14

127 8 0
                                    

*Dwa dni później*

Wyłączyłam bucik i jak zwykle przeciągnęłam się na łóżku. Zamrugałam szybko, ponieważ jestem jeszcze lekko zaspana i wstałam. Wyciągnęłam z szafy luźny, długi, beżowy sweter, który jest niezapinany(nie mam pojęcia jak inaczej to nazwać aaa) i ma rękaw 3/4, białą koszulkę do pępka i jeansowe boyfriendy z ciemniejszą łatą na kawałku uda, które oczywiście są całe w dziurach.Wzięłam do ręki top, ponieważ nie miałam ochoty gnieść się dzisiaj w staniku. Weszłam do łazienki. Założyłam ubrania, spryskałam się dezodorantem oraz perfumami i rozczesałam włosy. Związałam je w kłosa i odrzuciłam go do tyłu, żebym mogła spokojnie umyć zęby. Stwierdziłam, że dzisiaj będę miała luźny dzień, więc na twarz nałożyłam tylko krem i wyszłam. Wróciłam do pokoju. Ubrałam srebrne kolczyki w kształcie gwiazdek, wzięłam torbę, do której spakowałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Zrobiłam kawę, którą wlałam do termosu. Zjadłam jogurt, umyłam łyżeczkę i poszłam do korytarza, gdzie założyłam krótkie tenisówki. Zabrałam z kuchni torbę i kawę, i założyłam okulary przeciwsłoneczne, a następnie wyszłam z domu. Wczoraj powiedziałam Isabelly, aby po mnie nie przyjeżdżała, ponieważ chcę skorzystać z ładnej pogody, która dzisiaj również dawała się we znaki. Słońce idealnie grzało moje ciało, a leciutki powiew wiatru sprawiał, że nie było bardzo gorąco i duszno. Cieszyłam się nadchodzącym wielkimi krokami latem, więc stawiając wolno stopy, piłam kawę i rozkoszowałam się chwilą. Może zmierzałam właśnie do szkoły, ale widok zielonych liści i traw oraz tego pięknego słońca poprawiał mi nastrój. Niestety w końcu dotarłam na miejsce. Schowałam pusty termos do torby i pchnęłam duże, niebieski drzwi, a potem weszłam do środka. No i cóż, spojrzenia padły na mój tatuaż,a przynajmniej miałam takie wrażenie. Obym się myliła. Szłam dalej, starając się nie zwracać na nich uwagi.

- Hej - przytuliłam na powitanie przyjaciółkę,

- Hej. W końcu pokazałaś to cudo światu ! - powiedziała radośnie.

- Czyli naprawdę wszyscy się gapią ? - zapytałam i zagryzłam ze zdenerwowania wargę.

- A co ? Przeszkadza ci to ?

- Nie no, co ty. - wysiliłam się na uśmiech i obojętny ton.

- To dobrze, bo Justinowi chyba ślinka leci. DOSŁOWNIE, ale NIE odwracaj się. Czy jest coś o czym nie wiem ?

- Po prostu się kumplujemy, tyle. - wywróciłam oczami.

- Nie wydaje mi się. Nie wiem, co ty czujesz, ale na pewno nie jesteś mu obojętna.

- Mylisz się. Poza tym on ma Rachel. - wywróciłam oczami.

- Ale ty jesteś głupiutka. Jest z nią tylko dla seksu, nic więcej.

- Przypominam ci, że gadamy ze sobą normalnie dopiero od półtora tygodnia. Lubimy się, wiesz, jak znajomi. Za dużo sobie wyobrażasz. - wyciągnęłam książki i zamknęłam chyba trochę za głośno szafkę, ale nie dbam o to. - Chodź lepiej do klasy, bo zaraz zaczyna się lekcja.-mruknęłam i pociągnęłam ją za łokieć w stronę sali.

- Przestań się oszukiwać. - tymi słowami naprawdę mnie zdenerwowała.

- Słuchaj, to ty do cholery oszukujesz siebie. Między mną, a nim nic nie ma i nie będzie, więc skończ gadać głupoty, dobra ? - warknęłam.

- Dobra, nie denerwuj się tak. - wzruszyła ramionami. Jak dzisiaj wszyscy mnie denerwują. No okej, wkurzyła mnie jak na razie tylko Bella, ale coś czuję, że na niej się nie skończy. Szczególnie dlatego, że od wczoraj mam TE DNI i radzę mi nie podnosić ciśnienia, bo mogę ugryźć. Zresztą nie ważne. Usiadłyśmy na końcu sali. Położyłam książki i piórnik na ławce. Przetarłam twarz i czekałam ze zniecierpliwieniem na dzwonek. Johnson wypalała mi dziurę w głowie, a ja starałam się jak mogłam, aby się nie odwrócić.

- Cześć, Emm.

- Hej, Dean. - odpowiedziałam z uśmiechem. Zajął miejsce przede mną, więc mogliśmy rozmawiać.

- Jak leci ? - zapytał.

- Świetnie, a tobie ?

- Dzięki pogodzie jest zajebiście. - wyszczerzył się.

- Czemu nie było cię tak długo ?

- Pojechałem do mamy. - popatrzył mi w oczy.

- Rozumiem, a jak ona się czuje ?

- O wiele lepiej, ale nadal denerwuje się, że leży w szpitalu i ma gips na całym ciele. - westchnął.

- Wcale jej się nie dziwie, bo jakbym ja była przytwierdzona do łóżka, też bym się wkurzyła.

- Ja od samego patrzenia szału dostawałem. - zachichotaliśmy. Zadzwonił dzwonek i tanecznym krokiem do sali wszedł nauczyciel historii.

- Dzieńdoberek moi kochani uczniowie. - powiedział radosnym głosem i posłał wszystkim uśmiech.

- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy.

- No to dzisiaj porozmawiamy o ataku na Pearl Harbor. - mruknął i zajął się lekcją nie opowiadając żadnych zbędnych dat, tylko jedną potrzebną do tematu.

~~~

- Kiedy sobie taki zajebisty tatuaż zrobiłaś ? - zapytał Brad.

- Jakiś tydzień temu, a co ?

- I się nie pochwaliłaś ! Jaka świnia ! - oburzony wyrzucił ręce w powietrze.

- Też cię kocham. Tak poza tym to co robicie wieczorem ?

- Idziemy do kina, a co ? - odpowiedział pytaniem na pytanie Chaz.

- Chciałam pozadawać wam pytanie, ale jeżeli macie plany to spoko. A jutro ?

- Jedziemy do klubu. - wywrócił oczami Bieber.

- Jezu, zapewne nawalicie się w trzy dupy i będziecie mieli ogromnego kaca w sobotę, więc nie będzie wam się chciało nic mówić. Niedziela ?

- Może być. O której ? - mruknął Ryan z małym uśmiechem.

- 18/19 ?

- Dobra, to 19.

- Okej, do jutra chłopaki. - kiwnęłam głową na pożegnanie i odeszłam.

- Emma !

- Co ?! - odwróciłam się w ich stronę i odkrzyknęłam.

- Idziesz z nami do kina ?!

- Na co ?!

- Jeszcze nie wiemy ! - wybuchli śmiechem.

- Jak się dowiecie, to dajcie znać, tylko nie horror. Narka ! - pomachał im i podążyłam dalszą ścieżką, ponownie ciesząc się pogodą.

***


Changes for better (Bieber, pl)Where stories live. Discover now