46.||2

11.1K 1K 153
                                    


Charlie leży i ciągle płacze, Leo płacze z nieszczęścia przyjaciela a ja ryczę bo nie mogę na nich patrzeć. Dwójka płaczących przyjaciół to zdecydowanie najgorszy widok jaki dotychczas widziałam. Nie staram się już pocieszać Charliego bo wiem, że nic to nie da. Nagle do sali wchodzi Chloe. Dziewczyna wygląda źle, bardzo źle. Ma podkrążone oczy, podejrzewam, że od płaczu. Powoli podchodzi do łóżka, na którym leży blondyn. Opiera się o jego krawędź. Charlie odsłania swoje oczy, również są czerwone ale nie wyglądają tak tragicznie jak dziewczyny.

-Zabiłeś..zabiłeś nasze dziecko.-dziewczyna wypowiada każde słowo ze wściekłością w głosie po czym łapie się jedną ręką za brzuch.

-Wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie..ja..ja nie chciałem go zabić.-chłopak zaczyna płakać jeszcze bardziej.

-To koniec, koniec z nami..nie chce mieć z tobą nic wspólnego.-Chloe krzyczy po czym wychodzi z sali. Patrzę to na blondyna to na drzwi, którymi dziewczyna przed chwilą wyszła. Decyduję się pójść z nią porozmawiać. Ocieram swoje łzy i idę na korytarz. Dostrzegam blondynkę i podchodzę do niej. Chwytam jej rękę i obracam w taki sposób by była przodem do mnie.

-Zostaw mnie..proszę cię..zostaw.-zalewa się łzami.

-Chloe..dobrze wiesz, że to nie jego wina..on nie chciał zabić waszego dziecka, tak? Nie możesz tak myśleć..musicie to razem przetrwać..wspierać się.-teraz próbowałam uspokoić dziewczynę.

-Nie mogę mu nawet popatrzeć w oczy, a ty mówisz mi, że mamy się wspierać?-patrzy na mnie tępym wzrokiem, który nie wyraża żadnej emocji oprócz bólu. Przybliżam się do dziewczyny i ją przytulam. Wtula się we mnie bardziej i zaczyna mocniej płakać. Gładzę ją ręką po plecach. Po chwili łkanie ustaje a ja czuję jak Chloe osuwa się na ziemię. Panikuje i zaczynam krzyczeć. Kilka sekund później obok mnie pojawia się pielęgniarka. Pomagam jej przenieść dziewczynę do jej sali. Kładziemy ją na łóżko.

-Co jej się stało?-pytam.

-Zasłabła, nie dziwię się po takich informacjach jakie dzisiaj dostała pewnie sama bym zemdlała.

Nic nie mówię tylko wychodzę z sali. Idę z powrotem do chłopaków. Otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się śpiący Charlie i Leondre, który sprawdza coś na telefonie. Gdy mnie widzi, wstaje z krzesła i podchodzi do mnie.

-Jakim cudem on zasnął?-pytam?

-Podali mu jakieś prochy.-odpowiada.


***



Zagrajmy w grę|L.D|Where stories live. Discover now