25.

12.8K 1K 64
                                    

*Nicola*

Chłopak przebudził się po kilkunastu minutach..co ja gadam po dwóch godzinach. Był mega rozkojarzony i sądzę, że nie pamięta nic z sytuacji z przed paru godzin. Ciekawość jednak wzięła nade mną górę i musiałam zapytać:
-To co powiedziałeś to była prawda?
-Co? Co ja niby powiedziałem?
Aha czyli nie pamięta. Zadziwiające co narkotyki i alkohol potrafią zrobić z człowiekiem. Nie zamierzałam ciągnąć tego tematu dłużej bo wiedziałam, że chłopak i tak nie przyzna się do tego co powiedział. Siedziałam jeszcze chwilę na łóżku po czym podniosłam chłopaka, nie było to trudne bo do ciężkich nie należał. Zdezorientowany patrzył na moje ruchy.
-Co się tak gapisz? Zbieramy się do domu.
-Do domu? Ale jest jeszcze tak wcześnie.-przeciągnął ostatnie słowo.
-Masz rację, jest wcześnie a ty już zaliczyłeś zgon. Nie mam zamiaru słuchać jak przez tydzień będziesz mi mówił jak bardzo boli cię głowa.
-Dobra..to chodźmy już.-po tych słowach Leondre wstał ale zaraz potem wrócił do wcześniejszej pozycji bo jego równowaga w tej chwili wynosiła zero.
Westchnęłam głośno i pomogłam chłopakowi wstać. Leo kurczowo trzymał się mojego ramienia. Starałam się go podtrzymać. Powolnym krokiem udaliśmy się w stronę drzwi. Idąc korytarzem brunet wspomagał się zarówno mną jak i ścianą. Teraz czeka nas najgorze-schody. Musiałam schodzić tyłem opierając ręce na ramionach bruneta tak aby ten nie poleciał do przodu. Krok po kroku pokonywaliśmy stopnie. Chciałam powiadomić Miley, że wychodzimy ale nigdzie jej nie widziałam a jeżeli mam być szczera to chciałam jak najszybciej zaprowadzić Leondre do domu. Jakoś przepchnęliśmy się przez tłum ludzi i wyszliśmy z budynku. Oczy chłopaka po styknięciu ze świeżym powietrzem momentalnie się rozszerzyły. Ponownie starałam się go jakoś podtrzymać. Szliśmy powoli. Co chwilę musieliśmy się zatrzymać bo pewnej osobie kręciło się w głowie. Minęło dziesięć minut a my dopiero co opuściliśmy posesje. Znaleźliśmy się na chodniku a ja zamieniłam się z Leondre miejscem w taki sposób, że to on szedł przy płotach a ja przy krawężniku bo jeszcze tego by brakowało żeby wpadł pod samochód. Idąc postanowiłam przenocować chłopaka u mnie. Droga do mojego domu zajęła ponad godzinę gdzie normalnie zajmuję mniej niż piętnaście minut. Odkluczyłam drzwi i pomogłam Leo zdjąć buty. Znowu schody. Jakimś sposobem udało mi się go na nie wprowadzić. W końcu znaleźliśmy się w moim pokoju. Dosłownie rzuciłam pół żywego Leondre na łóżko po czym sama ułożyłam się obok niego.

***
Mogą pojawić się błędy.
***
Miłej nocy :)

Zagrajmy w grę|L.D|Where stories live. Discover now