Rozdział 1

10.8K 748 249
                                    

Pip pip, pip pip, pip...

Sekunda za sekundą, minuta po minucie, uporczywy, irytujący dźwięk zwalniał. Niezauważalnie, ale jednak - jak na ironię akurat wtedy, kiedy oddałabym wszystko za jego trwanie. Ta dziwna melodia odliczała czas życia jedynej osoby, jaka została mi na tym świecie, jedynej, która mnie kocha i którą kocham ja. Byłam tak pochłonięta wsłuchiwaniem się w pikanie aparatury, że zaczęłam oddychać w jej rytmie. Mimo zbierających się pod moimi powiekami łez, oczy piekły, jakby wystawione na jasne słońce po nieprzespanej nocy. Choć po części to prawda. Miałam ochotę rozwalić całe to pomieszczenie, żeby uwolnić się od strachu i żalu.

Choć mojej mamie zostało tylko parę minut, to jej usta dalej rozciągnięte były w słabym, bladym uśmiechu - a raczej jego marnej dawnej wersji. Jej skóra była niemalże biała, przeźroczysta, a włosy przypominały teraz rzadkie, cienkie nitki, tworzące złotą aureolę wokół zmęczonej twarzy. Tylko oczy były jak zawsze - niczym dwa przejrzyste szafiry.

Nie chciałam jej stracić. Nie mogłam! Nie teraz! Jest za wcześnie, nie ona, dlaczego właśnie ona? Straciłam już tatę, nie może być kolejna... Jest za dobra, za miła, za kochana, zbyt potrzebna na tych cholernym świecie...

- Córcia, nie płacz - wychudzona dłoń dotknęła mojego policzka i wytarła spływającą po nim łzę - Przecież wiesz, że to i tak by się stało. Wcześniej czy później. Będzie dobrze - powiedziała mama - Jesteś silna, tak samo jak twój tata, dasz radę. Nie płacz, kochanie - uniosła kąciki ust jeszcze wyżej - Nie chcę, żebyś zamiast cieszyć się życiem, płakała za mną. Nie chcę tego, wiesz? - jej głos powoli słabł - Uśmiechaj się zawsze, skarbie. Nawet jeśli będzie gorzej niż źle. Proszę, obiecaj - szepnęła.

O ile wcześniej jakkolwiek powstrzymywałam cisnące mi się do oczu łzy, teraz nie dałam już rady - wszystkie uczucia opuszczały moje ciało razem z tymi kroplami, choć to nie pomagało.

- Obiecaj...

- Obiecuję - uśmiechnęłam się delikatnie, tak, jak mama tego chciała.

Dokładnie wtedy podpięta do niej aparatura wydała ostatni pisk.

Siedziałam na szpitalnym krześle osłupiała. Rozglądnęłam się po sterylnie białej sali - nic nie uległo zmianie w ciągu ostatnich sekund. Świat się nie zawalił. Szpital nie stanął w ogniu. Jedynie cała ta maszyna, która nadzorowała oddech i puls mojej mamy, zamarła. Powstała wokół mnie cisza dzwoniła w uszach, wypełniała od środka pustką, wypychała ze mnie wszystkie uczucia i myśli, pozostawiając tylko jedną.

Ona nie żyje.

Wtedy, bez ostrzeżenia, ta cisza we mnie zaczęła boleć. Skuliłam się i jęknęłam cicho. Chciałam zniknąć, zapaść się w sobie, zrobić cokolwiek, żeby ten ból zniknął, żeby nie czuć już tych tępych sztyletów, wbijających się w moją duszę od środka, rozrywających mnie na kawałki.

Podskoczyłam na krześle, kiedy poczułam coś na ramieniu. Przez sekundę uścisk w piersi zmalał, lecz po chwili powrócił ze zdwojoną siłą. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą pielęgniarkę. Jej uśmiech wydał mi się obrzydliwy, przerażający. Jak mogła uśmiechać się tak beztrosko? Właśnie ktoś umarł! Czemu się śmiejesz!?

Wyszarpnęłam ramię i uciekłam z sali. Usłyszałam jak za mną woła, ale nie zatrzymałam się - skierowałam kroki w stronę łazienki. Trzasnęłam drzwiami i stanęłam nad umywalką, ciężko dysząc. Podniosłam wzrok i odruchowo zrobiłam krok do tyłu.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że widzę swoje odbicie. Lekko splątane, ciemne włosy. Drżące wargi. Sińce pod oczami. A oczy... Błękitne, takie same jak mamy... Pomijając te złote plamki przy źrenicach, mogłam sobie wyobrazić, że znowu stoję z nią twarzą w twarz...

W lustrze zobaczyłam krystaliczne łzy, spływające po mojej twarzy. Zacisnęłam powieki i osunęłam się na białe, zimne płytki łazienki. Skuliłam się i przycisnęłam do siebie kolana. Pozwoliłam, aby pustka z powrotem zajęła moje wnętrze.

Ona nie żyje.

><><><><><><><><><><

Cześć :)

Kramarzówna z tej strony.

Zaczęłam niezbyt wesoło, ale mam nadzieję, że choć trochę cię to zaciekawi i poczekasz na kolejny rozdział.

Gratulacje dla ciebie, że dotrwałeś do końca tego rozdziału i proszę, zostaw jakikolwiek, najkrótszy nawet komentarz - byłoby to bardzo pomocne dla mnie :D

Pozdrawiam ciepło ;)










.

Tajemnica LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz