- Podobają ci się róże?

- Są piękne. Kocham je.

- Cieszę się, skarbie.

- Chanyeol?

- Tak?

- Przyjedziesz teraz do domu, żebym mógł cię uściskać i wypłakać ci się w ramię?

- Teraz?

- Proszę - zaszlochałem. - Chcę cię przytulić. Teraz.

- Teraz? - powtórzył znów.

- Proszę.

- Będę za kwadrans, skarbie.

W tamtej chwili byłem w stu procentach pewny, że jestem największym szczęściarzem na świecie, mając przy sobie Chanyeola, który potrafił zaskakiwać mnie w tak cudowny sposób. Wspomnienia wczorajszej kłótni odeszły w zapomnienie, lecz nadal dokuczało mi poczucie winy. Zamierzałem przeprosić Yeola zaraz po tym jak wróci do domu.

Jadłem śniadanie uśmiechając się jak idiota i ciągle zerkając na piękne róże. W życiu nie widziałem na żywo tak dużego bukietu.

Drgnąłem, słysząc zgrzyt klucza w zamku i niemal natychmiast przerwałem jedzenie biegnąc w stronę drzwi. W efekcie wpadłem wprost w otwarte ramiona Chanyeola, który śmiejąc się cicho przytulił mnie do siebie.

- Tak bardzo za mną tęskniłeś? - zaśmiał się cicho, przelotnie muskając zimnymi, wilgotnymi wargami mój policzek.

- Mhm - wymamrotałem, wtulając twarz w chłodny materiał jego kurtki i zaciągając się zapachem mocnych, męskich perfum. - Przepraszam za wczoraj.

- W porządku - odpowiedział, głaszcząc mnie po splątanych włosach, które z pewnością wyglądały jak ptasie gniazdo, zważając na to, że nie zdążyłem ich nawet rozczesać.

- Nie gniewasz się? - zapytałem, zadzierając głowę, by móc spojrzeć na jego pogodną twarz.

- Nie, Baek. Tak w sumie to ja powinienem cię przerosić za to, co wczoraj powiedziałem - rzekł, zdejmując kurtkę i odwieszając ją na wieszak.

- Daj spokój - wymruczałem, przechylając głowę i wpatrując się w jego zgarbione plecy.

- Ważne, że zdołaliśmy się pogodzić - uśmiechnął się, kończąc zdejmowanie butów i podchodząc do mnie.

W jednej chwili jego silne ramiona objęły moją talię, a usta perfekcyjnie złączyły się z moimi. Intensywność pocałunku sprawiła, że zmiękły pode mną kolana i automatycznie objąłem szyję Chanyeola, przyciągając go jeszcze bliżej. Jego ciepło było uzależniające.

W zastraszająco szybkim tempie znaleźliśmy się na kanapie, ciągle trwając w namiętnym pocałunku. Drżałem, czując dłonie mężczyzny, wsuwające się pod poły szlafroka, który miałem na sobie. Pragnąłem tylko tego, aby posiadł mnie tu i teraz. Tak jak zawsze. Chciałem po raz kolejny dzielić z nim cudowne pieszczoty i pocałunki, od których kręciło mi się w głowie.

- Jesteś taki piękny, skarbie - uśmiechnął się, patrząc prosto w moje przymknięte oczy.

Jego policzki płonęły rumieńcem podobnie jak moje, a w błyszczących źrenicach dostrzegłem czyste pożądanie i słodką miłość. Pragnął mnie tak samo mocno jak ja pragnąłem jego. Obydwoje potrzebowaliśmy maksymalnego zbliżenia, bliskości i ciepła. Było to coś, co ludzie nazywali potocznie seksem na zgodę.

W jednej chwili, kiedy usta Yeola powoli schodziły w dół, składając mokre pocałunki na każdym skrawku mojej szyi, znów zwróciłem wzrok w kierunku kwiatów, stojących w kuchni. Wszystko, o czym dotychczas myślałem odeszło, zastąpione przemyśleniami na temat jutrzejsze sesji i tego, jak bardzo nie fair postępuję.

Only Whore | ChanBaekWhere stories live. Discover now