Rozdział 44

8.3K 939 406
                                    

Baekhyun

Coraz bardziej podobało mi się mieszkanie z Chanyeolem i sposób, w jaki wyższy mnie traktował. Lubiłem to, jak bardzo był opiekuńczy względem mnie, jak często całował mnie z zaskoczenia i jak dużo uwagi mi poświęcał. Byłem po prostu szczęściarzem, mając przy sobie kogoś takiego.

Jedynym problemem był temat pracy.

Naprawdę chciałem móc dysponować własnymi pieniędzmi, dokładać się do opłat, robić zakupy. Utrzymywanie się na garnuszku Chanyeola było po prostu żenujące, dlatego stwierdziłem, że zignoruję jego słowa i ochoczo zabrałem się za przeglądanie stron z ogłoszeniami.

Cóż, nie spodziewałem się, że wszystkie oferty będą skierowane głównie do studentów lub specjalistów w danej dziedzinie. Praktycznie żadna dobrze płatna praca nie była mi pisana. Znalazłem jedynie ogłoszenie matki, szukającej opiekunka bądź opiekunki dla swojego trzyletniego synka. Niestety potrzebowała osoby dyspozycyjnej siedem dni w tygodniu również w godzinach nocnych, więc z góry odrzuciłem tę ofertę, choć możliwość zarobku była kusząca. Stawka bowiem była dość wysoka. Wiedziałem jednak, że nie poradzę sobie z trzyletnim szkrabem. Nigdy nie miałem żadnego bliższego kontaktu z dzieckiem i dopóki Chanyeol nie zażyczy sobie potomstwa prawdopodobnie nigdy nie będę miał.

Leżenie na kanapie w dresie i serfowanie w sieci zajęło mi prawie cały dzień. Cóż, przynajmniej się nie nudziłem i nie odczuwałem zbyt mocno nieobecności Yeola. Dopiero, kiedy dźwięk sms-a przerwał ciszę, panującą w mieszkaniu, zmusiłem się wstania i chwyciłem komórkę.

Od: Chanyeol
Niedługo wracam. Chcesz coś ze sklepu, skarbie?

Do: Chanyeol
Kup mi coś słodkiego i częściej nazywaj mnie skarbem.

Od: Chanyeol
Nazywam cię skarbem tak często jak się da, skarbie.

Do: Chanyeol
Kup mi jakąś smaczną czekoladę i żelki, Channie.

Od: Chanyeol
Ktoś tu zapomniał o diecie??

Do: Chanyeol
Mówiłeś, że nie potrzebuję diety:(

Od: Chanyeol
Bo nie potrzebujesz, skarbie.

Do: Chanyeol
Kocham cię, Channie:(

Od: Chanyeol
Ja ciebie też, skarbie.

Usatysfakcjonowany odpowiedzią mężczyzny, odłożyłem telefon na szklany stolik i uśmiechnąłem się sam do siebie, przelotnie zerkając na Rocketa, bawiącego się w rogu salonu gumową zabawką.

- Rocket! - przywołałem go do siebie, a pies grzecznie podszedł, opierając wielki łeb na rogu kanapy. - Niedługo przyjedzie twój pan i zabierze cię na spacer, piesku. Cieszysz się?

Wiedziałem, że zwierzę raczej nie rozumiało mojej wypowiedzi, ale czułem po prostu nieodpartą chęć podzielenia się z kimś moją radością. Odkąd zamieszkałem z Chanyeolem znajdowałem powód do radości w każdej, nawet najmniejszej rzeczy. To tylko potwierdzało fakt, jak bardzo zakochany w nim byłem.

Niestety cała radość uleciała ze mnie jak powietrze z przebitego balonika, kiedy tylko usłyszałem pukanie do drzwi. Było ciche i niewinne, jednak moja wyobraźnia zdążyła to zinterpretować.

- Spokojnie - powiedziałem, w połowie do siebie, w połowie do Rocketa, który z zainteresowaniem zaczął strzyc uszami. - Minjun gnije w pace, piesku. To albo wiedźma albo nasz Channie.

Niechętnie ruszyłem ku drzwiom, mimo wszystko próbując zapanować nad drżącymi rękoma i nieco zbyt szybkim oddechem. Wiedziałem, że nie powinienem się bać. Minjun nie mógł mnie już skrzywdzić, a poza nim nie miałem żadnych innych wrogów. Przez myśl przeleciało mi, że być może to Lu postanowił mnie odwiedzić.

Only Whore | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz