Rozdział 1 ✓

3.5K 165 24
                                    

Kiedyś marzyłam o normalnej rodzinie. Dziś zażywam spokoju w pustym mieszkaniu, siedząc na parapecie przy oknie. Obserwowałam uśmiechniętych ludzi chodzących po ścieżkach parku, który znajdował się naprzeciwko mojej kamienicy. Lekki ciepły wiatr muskał moje krótkie jasne włosy, a w dłoniach trzymałam szkicownik. Mieszkam wraz z moim ojcem, teoretycznie...

Praktycznie nie jest obecny przez większość mojego życia. Często przeprowadzamy się przez jego pracę, zmieniam co chwilę szkołę, znajomych, otoczenie. Niekiedy nie wraca z pracy, śpi tam by od razu kontynuować pracę, jest archeologiem oraz badaczem, maniakalnie chce odkrywać nowe rzeczy oraz dostaje dużo wiadomości na temat pracy w innych miastach. Kiedy już wraca do domu to tylko po to, żeby się przespać, żeby rano znów pojechać do pracy. Co do mojej matki, to bardzo nieprzyjemna historia, o której chce zapomnieć.

W ten weekend przeprowadziliśmy się właśnie do tej kamienicy. Małe mieszkanie, dla dwóch samotników. Jutro zaczynam pierwszy dzień w nowym liceum. Jakbym miała oceniać moją osobowość, to równa się zero...

Na ogół jestem wstydliwą osobą, która ciężko zapoznaje się z nowymi ludźmi. Zaczynam naukę od drugiego semestru, przez co jeszcze bardziej będę się stresować nową klasą, gdzie zapewne już stworzyły się grupy przyjaciół. Mam pewność, że będę osobą, która będzie siedziała sama w klasie. Jestem osobą, która potrafi się wtapiać w dane tło, które mnie otacza.

Postanowiłam ruszyć się z mieszkania, skorzystać z pięknej pogody. Nałożyłam na swoje stopy trampki oraz sięgnęłam z wieszaka cienką bluzę. Nie zapomniałam o szkicowniku, który nadal mi towarzyszył. Zamknęłam po sobie drzwi na klucz i schodziłam po kamiennych schodach kamienicy. Wychodząc z ciemnego korytarza, zastałam jasne wiosenne promienie słoneczne. Przechodząc przez jezdnie, skręciłam od razu do parku, gdzie przy wejściu zderzyłam się z czyimś torsem, z rąk wypadł mi szkicownik.

— Ja-a przepraszam — ledwo wyjąkałam, nie patrząc przed siebie, próbowałam sięgnąć szkicownik, który upadł na ścieżkę, lecz osoba, z którą się zderzyłam, była szybsza.

—To ja przepraszam — powiedział w moją stronę z lekkim uśmiechem, trzymając mój szkicownik.

Spojrzałam się na jego osobę. Chłopak o ciepłym jak również tajemniczym uśmiechu, wyższy ode mnie o głowę, przez jego jasne włosy prześwitywały promienie słoneczne. Nasze oczy spotkały się w tym samym momencie, przez chwile poczułam spokój i ciepło w sercu. Szybko odwróciłam wzrok, lekko się czerwieniąc na twarzy.

— Czy mógłbyś mi oddać... — powiedziałam, cicho bojąc się, że nie usłyszał, wskazując ręką na szkicownik.

— A tak... Jeszcze raz przepraszam — powiedział, oddając mi szkicownik.

— Nie ma naprawdę za co przepraszać, to ja wyszłam zza zakrętu — powiedziałam krępującym głosem w jego stronę.

Staliśmy przed wejściem do parku w ciszy, jak wspominałam, nie jestem zbyt towarzyską osobą. Ciągle uciekałam wzrokiem od niego.

— Jestem Lysander — powiedział po chwili ciszy, podając mi rękę na przywitanie.

— O-Olga — podałam mu swoją dłoń.

— Może się przejdziemy po parku? — zaproponował z ciepłym uśmiechem na twarzy.

— Ale chyba wychodziłeś z parku — wspomniałam, wskazując ręką na wielką bramę parku.

— Ale ja nalegam, zwłaszcza że jest taka pogoda — powiedział do mnie, mając nadal uśmiech na twarzy.

Zmierzyliśmy razem do parku, spacerując razem przez ścieżki. Na początku dziwnie się czułam, że dopiero z poznanym chłopakiem spaceruje po parku. Po większej chwili ta napięta atmosfera rozluźniła się, kiedy doszliśmy do wolno chodzących po parku wiewiórek. Wtedy Lysander nachylił się do nich, wyciągając z kieszeni malutką reklamówkę z resztkami orzeszków, najwidoczniej, zanim wychodził z parku, to je karmił. Sięgnął kilka orzeszków z reklamówki, po czym nastawił je, żeby mi je przerzucić na rękę. Podeszłam do niego, po czym sama kucając, nastawiłam dłoń. Wiewiórki zaczęły same podchodzić, a ja tylko przybliżałam im rękę, by mogły same wyciągać sobie orzeszki.

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now