Rozdział 6

4.8K 119 8
                                    

-Wygrałem!Ha,mówiłem wam,że nie macie ze mną szans!-tata chwalił się wygraną w kręgle,a my z mamą patrzyłyśmy na tatę,kiedy on wykonywał swój taniec szczęścia.
-Dobra,wygrałeś,więc stawiasz nam kolację.Umieram z głodu.-powiedziała mama w międzyczasie ściagała niewygodne buty do gry.
Oddaliśmy buty,miłej pani w recepcji i pojechaliśmy do małej włoskiej knajpki.
Wystrój jest tu bardzo ciepły,wszędzie świecą świeczki co dodaje uroku temu miejscu.
-Ostatnio tata mnie tu zabrał na randkę wiesz?-zagadnęła mama bawiąc się kieliszkiem wypełnionym czerwonym winem.
-Na randkę?To..fajnie.Jak było?-rodzice mają już swoje lata,a nadal zachowują się jak zakochani nastolatkowie.
Mama opowiedziała mi całą ich randkę ze szczegółami przy czym gestykulowała żwawo rękoma.
Po krótkim czasie przyniesiono nam nasze dania,które wpałaszowaliśmy w szybkim tempie i zamówiliśmy desery w postaci tarty z malinami i kawę.Rodzice poinformowali mnie jeszcze że wyjeżdżają na miesiąc do Kanady,ponieważ zawód ich do tego zmusił.

Po skończonej uczcie rodzice odwieźli mnie do mojego mieszkania,gdzie stały wozy strażackie na co lekko się zlękłam.
Pożegnałam się z rodzicami i wspięłam po schodach do mojego mieszkania,gdzie były otwarte drzwi,a ludzie z innych mieszkań na moim piętrze stali ze zmartwionymi minami.
Przerażona wbiegłam do mieszkania gdzie strażacy już wychodzili.
-C-co..co się stało?!-zapytałam przypadkowego ratownika.
-Pani tu mieszka?-na znak potwierdzenia skinęłam głową.-Instalacja,która znajdowała się przy pani mieszkaniu i wychodziła u pani w korytarzu zapaliła się..Zniszczona nie została jedynie łazienka i podejrzewam pani pokój.Mieszkanie,nie nadaje sie do mieszkania.Trzeba przeprowadzić remont.Przykro nam.-oznajmił i poszedł zostawiając mnie samą w mieszkaniu.
Roztrzęsiona poszłam do salonu,odetchnęłam kiedy najważniejsze dla mnie zdjęcia przetrwały.Ściągnęłam je i odłożyłam na zniszczoną kanapę,udałam się do kuchni.Wszystko było doszczętnie zniszczone przez ogień,przyjechałam dłonią po blacie,a na mojej ręce został czarny ślad.
W moich oczach zebrały się łzy,a szloch uciekł z mojego gardła.
Wszystko zniszczone...Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer telefonu osoby,której teraz bardzo potrzebowałam.
-Jess,co tam?-usłyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie,odetchnęłam głęboko normując oddech.
-Harry...Potrzebuje cię,proszę przyjedź do mnie.-zaszlochałam,Harry powiedział,że będzie u mnie za 10 minut i się rozłączył.
Siedziałam na łóżku,załamana,a do pokoju wpadł Harry.
-Co sie stało?Boże Jess nic Ci nie jest?-chwycił moje dłonie.
-Nie mam gdzie mieszkać Harry.-przytulił mnie i zaczął głaskać moje plecy.
-Zamieszkaj ze mną.

Życzę wam wesołych i radosnych świąt,smacznego jajka i mokrego dyngusa.Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie.Dziękuję wam bardzo.

Info.
Jutro wyjeżdżam do Berlina,więc rozdział dodam rano,jak wstane :)

Miłego dnia Kochani!

I Love You Where stories live. Discover now