✘pomocni

5.6K 404 13
                                    

-Sophia?- zapytałam spokojnie po tym jak delikatnie zapukałam do drzwi łazienki. Ze środka wydobywał się nieposkromiony szloch dziewczyny, dlatego nie żałowałam podjęcia decyzji o porozmawianiu z nią.- Otwórz drzwi, porozmawiamy.

-Zostaw mnie samą Lena, proszę.- wykrztusiła z trudem. 

-Chcę ci tylko pomóc.- oświadczyłam z nadzieją, że nie będę musiała długo błagać ją o otworzenie drzwi. 

Serio, byłam świeżo po zdjęciu gipsu, moja noga chce jeszcze odpoczywać. 

Dźwięk otwieranych zamków do drzwi dotarł do moich uszu i po chwili w progu otwartych drzwi dostrzegłam obraz sypiącej się Sophii, która żałośnie pociągała nosem. Jej policzki były zaczerwienione, ale nie tak bardzo jak oczy, z których jeszcze pływały cierpkie łzy. 

-Csi, spokojnie.- wyszeptałam przytulając ją do siebie, by dodać jej otuchy.

-Lena ja naprawdę go nie zdradziłam.- pisnęła brunetka głośno smarkając do papieru toaletowego. 

Dziewczyna odsunęła się ode mnie i nieoczekiwanie usiadła na brzegu wanny, wraz z rolką papieru . 

-To tak boli Lena, świadomość, że twój partner ci nie ufa, chociaż ty byłaś zawsze wobec niego uczciwa- oderwała parę listków papieru po czym wysmarkała w nie zawartość nosa.- Lena, ja naprawdę nigdy nie posunęłabym się do tego, żeby zdradzić Liama. Fakt, nie ma go często w domu i czuję się nieco osamotniona, ale nigdy przenigdy nie dopuściłabym się cudzołóstwa!

-Sophia spokojnie, wierzę ci.- szepnęłam siadając obok niej. Miałam wrażenie, że zaraz spadnę z tej wanny.

-Szkoda, że Liam nie.- burknęła patetycznie. 

-On jest facetem, a faceci lubią wysnuwać najczarniejsze z możliwych scenariuszy.- wzruszyłam ramionami.- Potrzebuje dowodu. 

-Skąd ja mam wytrzasnąć jakiś dowód?

-Najlepiej, żebyście oboje zrobili testy.- podsunęłam.- Nie wiadomo, z której strony się przypałętał problem, dlatego radzę żebyś poszła się przebadać ginekologowi. Liam powinien zrobić drugi raz badania na bezpłodność, bo czasami zdarzy się pomyłka w wynikach.- wyjaśniłam, jednocześnie pocierając ramię dziewczyny.

Sophia w otępieniu wpatrywała się w zwinięty w kulkę papier, który mięła w akcie poddenerwowania.

-Zdarzyło wam się mieć z Zaynem jakąś poważniejszą kłótnię w związku?- zapytała po krótkim momencie milczenia. 

Byłam nieco zaskoczona jej nagłym pytaniem. 

-Taka poważniejsza chyba nie miała miejsca, jesteśmy chyba trochę za krótko na to.- wytłumaczyłam ze słabym uśmiechem. Ta ostatnia kłótnia na klatce schodowej nie była czymś wielkim, a wszystko przez to, że została nagle przerwana przez mój złamany obcas. 

-Nigdy nie jest za krótko na związkowy kryzys, Lena.- mruknęła cicho Sophia.

Nasza konwersacja trwała jeszcze z jakąś dobrą godzinę. Przez ten czas zdążyłyśmy wkroczyć w parę ciekawych tematów odnośnie Zayna, któremu udało się zaliczyć pełno wpadek w towarzystwie Sophii. W końcu udało mi się namówić dziewczynę, żebyśmy dołączyły do chłopaków w salonie, żeby ona i Liam mogli sobie na spokojnie rozprawiać o zaistniałej sytuacji. 

Gdy obydwie wkroczyłyśmy po cichu do salonu zastałyśmy niebywały widok Zayna klęczącego nad zwiotczałym ciałem Payne'a, który się nie ruszał. Był nieprzytomny, a Malik regularnie poklepywał go po policzkach, by ocucić. 

-Co się stało?- spytałam, unosząc brwi. 

Zayn momentalnie poderwał się do góry z niepewnym wyrazem twarzy. 

-Trochę wypił i zasnął.- wyjaśnił lakonicznie Zayn, desperacko pocierając się po tyle głowy.- Um... i my chyba będziemy się już zbierać. Mam jutro robotę, a Lena i ja nie chcemy nadużywać gościnności.- bąknął Zayn mijając leżące ciało Liama. 

-Pogadamy jutro jak znowu przyjedziesz, by wychlać nam zapas piwa z lodówki.- Sophia wykręciła oczami.

-Ej, sami mi proponujecie.- obruszył się. 

-To z grzeczności.- rzuciła rozbawiona; dobrze znowu widzieć, że jest w dobrym samopoczuciu.- Dziękuję Lena, za wszystko.- powiedziała Sophia przyciągając mnie do pożegnalnego uścisku, który z radością odwzajemniłam. 

-Nie ma sprawy.

Zayn gestykulował odruchy wymiotne.

-Chodź już, bo zaraz zmienisz orientację i znowu zostanę bez bułki.- ponaglał mnie chłopak. 

-Po co ci moja jak masz swoją?- zripostowałam mu ze znużeniem.

-Swoją znam wylot, a twoja jest jeszcze nieużywana.

~*~

-Nas też to czeka.- mruknął Zayn, kiedy zgasił silnik samochodu.

Przygryzłam dolną wargę.

-Każdego to czeka Zayn.- powiedziałam przekonana.- Nie ma odpowiednio ustabilizowanego związku bez kłótni od czasu do czasu, bez tego byłoby nudno.- wzruszyłam bezradnie ramionami, bo tak szczerze nie wiedziałam jak mogłabym się jeszcze wypowiedzieć. 

-Może masz rację.- westchnął ze zrezygnowaniem.- Ale kłótnie doprowadzają też do zerwań, a ja nie chcę cię stracić Lena.- złapał mnie za rękę i splótł ze sobą nasze dłonie nad deską rozdzielczą.- Cholernie mi na tobie zależy, jak na nikim w życiu właściwie.- oznajmił, a przez jego głos przebijał się smutek. 

-Mi też na tobie zależy, Zayn.- powiedziałam wzruszona słowami Malika. 

Malikowi na mnie zależy, a jeszcze całkiem tak niedawno obrzucaliśmy siebie nawzajem wyzwiskami z pierwszej półki. Nadal trudno jest mi uwierzyć w to, że tworzę z Malikiem poważny, dorosły związek damsko męski. 

-Pocałujesz mnie wreszcie Malik czy będę czekać tutaj w zimnym aucie, aż to zrobisz?

Zauważyłam, że robię straszne skakanki czasowe czyt. przechodzę niespodziewanie z przeszłego w teraźniejszy, a potem znowu wracam do przeszłego  ;-; ja was bardzo sorry za to XD

ten rozdział jest nudny i nic nie wnosi - I KNOW I NIE ZAPRZECZAĆ, ale w następnym bdzie wybuch soł 

do zo xoxo 

mature♨ z.m. ✅Where stories live. Discover now