✘korek

7.6K 473 67
                                    

Nie sądziłam, że jechanie samochodem z Zaynem może być aż takie nurtujące. Chłopak co chwilę dopuszczał się jakiegoś wykroczenia podczas jazdy, za co musiałam mu zwracać uwagę. Tłukło mi się w głowie, czy czasem nie lepiej byłoby poczekać te kolejne nieszczęsne pół godziny na autobus, bynajmniej nie musiałam sobie wypruwać nerwów na tego patafiana. 

-Zayn nie zatrzymałeś się na czerwonym świetle!- wrzasnęłam, gdy Mulat niefrasobliwie przejechał pod sygnalizacją, na której wyraźnie paliła się czerwona lampka. 

-Zaraz cię wykopię pod tym światłem i wtedy sobie postoisz!- ostrzegł z uniesionym palcem w akcie powagi. 

Skrzyżowałam ręce na piersi i, wydymawszy wargę w kontekście naburmuszenia, skierowałam swój wzrok na rozmyty widok za oknem, skąpany w mroku nocy. 

Harmonijna atmosfera nie trwała długo, bo po chwili do moich nozdrzy przedostał się swąd dymu papierosowego. Odwróciłam się instynktownie do Zayna, po to by zarejestrować w jego ustach wystającego peta.

-Serio? Będziesz teraz przy mnie palił?- skrzywiłam się, widząc jak wypuszcza ze swoich ust intensywny kłębek nikotyny. 

-A co zabronisz mi?- jego brew wypięła się ku górze, gdy zerknął na mnie przelotnie w czasie prowadzenia auta. 

-Jestem astmatykiem, Zayn. Nie mogę za bardzo przebywać w otoczeniu papierosów.- wytknęłam mu z ognikami w oczach. 

-Wielkie mi rzeczy, nic ci nie zrobi małe sztachanie dymkiem.- rzucił, ponownie skupiając się na drodze przed sobą.

-Powtórz to jak przyjdziesz mnie odwiedzić do szpitala.- uśmiechnęłam się ironicznie i otworzyłam okno, które wpuściło do środka chłodne powietrze trwoniące całą duszność i smród tego samochodu.

-Kto mówił, że przyszedłbym cię odwiedzić.- mruknął pod nosem tak cicho, że myślał chyba że moje uszy nie zdołają tego usłyszeć. Zbyłam jego komentarz i przystawiłam moją twarz bliżej otwartej przestrzeni. 

Zayn wzdrygnął się, gdy chłodny podmuch opatulił jego ciało - nagrzane od wcześniejszej temperatury Ferrari. 

-Zamknij zimno, bo mi okno.- wystękał drżącym głosem. 

Popatrzyłam na niego jak na idiotę. 

-Co? 

-To co słyszałaś.- burknął od niechcenia. 

-Ugh, gadasz jak gimbus.

-A ty jak przemądrzała kretynka, którą z resztą jesteś.- przezwał mnie. Nagle zatrzymał auto w środku ruchu, tak że gdyby nie pasy wyleciałabym przez przednie okno. Bez ogródek zamykał okno, a ja z utęsknionym spojrzeniem patrzyłam jak szyba pnie się ku górze, by zabrać moje świeże powietrze.

Kilka samochodów za nami zaczęło trąbić, by Zayn w końcu przestał tworzyć korek, na co ten odpowiedział im tym samym, bez zamiaru ulegania pajacom z tyłu. 

-Przypomnij mi, bym ostatni raz cię zabierał samochodem.- zakomenderował z cieknącą w jego głosie ostentacją. 

-Przypomnij mi, bym nigdy nie przystawała na twoje wymuszona propozycje.

-Już nie będziesz musiała.- prychnął. 

Między nami stała głucha cisza, a przed naszymi oczami zaczął wyrastać daleki furgon samochodów. Zayn trzasnął rozwartą ręką centralnie w sam środek kierownicy, przez co na zewnątrz rozbrzmiał klakson. 

-Zajebiście, teraz będę musiała z tobą dłużej siedzieć.- narzekałam oparta głową o nadgarstek. 

-Nie będziesz musiała.- zakomunikował i rozejrzał się dookoła. Po wyczekującej chwili, samochód za sprawą Zayna pociągnął na prawą jezdnię, gdzie samochody jeździły w przeciwnym kierunku niż my zmierzamy. 

-Oszalałeś!?- krzyknęłam, gdy olbrzymia ciężarówka prawie w nas wjechała, gdyby nie szybka reakcja kierowcy. 

-Może trochę.- wyszczerzył się. Przez moje ciało przepływała prawdziwa adrenalina, gdy Zayn sunął zygzakiem między pędzącymi w  naszą stronę pojazdami.

-Um, Zayn.- jęknęłam gdy w lusterku wstecznym zauważyłam jadący radiowóz.- Policja. 

-O rzesz w mordę jeża.- wrzasnął i przyśpieszył. Wcale nie podobało mi się to chybotanie na prawo i lewo, ponieważ miała nieomylne wrażenie, że zaraz zwrócę mój obiad na jego wycieraczkę.

-Zatrzymaj się, bo będziesz miał gorsze kłopoty!- rozkazałam, co wykonał z nieukrytym niezadowoleniem. Z miną dziecka zjechał na pobocze, a za nami ustał domniemany radiowóz, z którego po chwili wysiadła niska kobieta w mundurze i kitką zaczesaną do tyłu.

Policjantka podeszła od strony Zayna i postukała długopisem w szybę; w drugiej dłoni miała już przygotowany notes. 

-A co to dzisiaj młodzieży odstrzeliło?- spytała na pierwsze mierząc nieprzyjemnym spojrzeniem to mnie to Zayna. 

-Powrót do domu droga pani.- uśmiechnął się promieniście, by wzbudzić w kobiecie jakąś litość.- Pani chyba też by chciała prędko wrócić z tego co widzę.- stwierdził z szelmowskim tonem.- Dlatego daruje pani nam ten incydent i każdy z nas wróci prędko do domu.- przy okazji mrugnął, na co wykręciłam jedynie oczami udając odruch wymiotny, czego na szczęście nie zauważyła starsza komendantka. 

Brunetka miała niestarcie stalową minę, a każda bruzda na jej twarzy świadczyła o tym jak ciężkie zmagania przeszła w swojej pracy. 

-Dowodzik, lalusiu.- nakazała z wyciągniętą dłonią. 

-Bo wie pani, jest taka sytuacja, że zapomniałem.- próbował się wymigać od konieczności, jednak ta skrzyżowała ręce na piersi i ponownie przyszpiliła go spojrzeniem. 

-Tak mówi każdy niepełnoletni smarkacz, któremu zachciewa się jeździć.- wydarła się, w efekcie czego jej zmarszczki się pogłębiły. Brunet starł z twarzy drobinki śliny policjantki, która podczas krzyku go opluła. 

-Taka piękna kobieta nie może się denerwować. Złość piękności szkodzi.- wyszczerzył się, nie mając zamiaru zrezygnować ze swoich gierek. Ugh ten debil sprawia, że mam ochotę wysiąść i na piechotę wracać do domu. 

Policjantka pokiwała głową i zaczęła żwawo wypisywać coś na kartkach swojego notesu. Po chwili oderwała te kartki z notesu i podała cztery świstki zaskoczonemu Malikowi. 

Zayn w przerażeniu taksował pojedynczo mandaty. 

-Za co aż tyle!?

-Pierwszy za bliskie spowodowanie wypadku, drugi za szybką jazdę, a trzeci za jeżdżenie na czerwonym świetle.- jej pomarszczone usta wygięły się w triumfalnym uśmiechu.

Parsknęłam cicho śmiechem, za co dostałam bury od Mulata w postaci wrogiego spojrzenia. 

-A czwarty?- spytał, będąc już bezradnym na czytanie. 

-Za kiepski flirt.- wyjaśniła po chwili do niego mrugając. 

Malik przywalił sobie z otwartej ręki w czoło, gdy kobieta poszła dalej wykonywać swoją pracę. 

-Ugh, mogłam jechać autobusem.

ten rozdział taki słaby jakiś wyszedł :?



mature♨ z.m. ✅Where stories live. Discover now