Witajcie misie!
Zapraszam do zaobserwowania mnie tutaj na Wattpadzie, bo będziecie z wszystkim na bieżąco x
miłego czytania x
**********************************************************
*16 lipca, poniedziałek*
Rose powoli otwierała oczy oraz przeciągała się na łóżku. Niestety zapomniała, że obok niej leży Bradley.
-Auć -po chwili odezwał się chłopak.
-Co się stało? Uderzyłam cię? -dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
-Nie, w ogóle -zaczął rozmasowywać sobie skronie.
-Jejku przepraszam -zaczęła przepraszać Rose.
-Nic się nie stało -chłopak uśmiechnął się słodko.
-Mogę coś dla ciebie zrobić? -spytała dziewczyna, siadając na łóżku i patrząc troskliwie na chłopaka.
-Możesz pocałować bolące miejsce. Moja mama zawsze tak robiła jak byłem mały i to uśmierzało ból -uśmiechnął się ponownie, a przez myśl Rose przeszła myśl czy kiedykolwiek ten chłopak przestaje się uśmiechać.
Dziewczyna nachyliła się i chciała złożyć całusa na skroni Brada, ale chłopak był cwańszy i obrócił twarz tak, że ich usta się spotkały.
Był to krótki pocałunek, bo Rose natychmiast się odsunęła. Nie mogła zapomnieć pocałunku z soboty, a dwa dni później znowu ją całuje.
-Co to było? -spytała, rumieniąc się.
-Buziak -zaśmiał się brunet.
-Muszę iść do pracy -brunetka zerwała się nagle z łóżka, wzięła rzeczy z krzesła naszykowane zapewne wczoraj zanim poszła spać.
-Odebrać cię z pracy? -zapytał Brad podpierając się na łokciach i siadając na łóżku.
-Nie, sama wrócę -odpowiedziała, wchodząc do łazienki.
-Ok -skomentował krótko chłopak.
Po piętnastu minutach dziewczyna wyszła z łazienki, miała na sobie biały t-shirt, czarne rurki oraz lekki makijaż.
Zauważyła Brad'a stojącego na środku pokoju, który lustrował ją swoim wzrokiem.
-Potrzebujesz czegoś? -spytała.
-Tak, masz może jakiś dezodorant? -zapytał. -Trochę śmierdzę. Spanie w ciuchach mi nie służy - podniósł swoją lewą rękę i powąchał swoją pachę. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie, a Rose chciało się śmiać.
-Jasne, mam -powiedziała. Weszła do łazienki, zgarnęła z półki potrzebną rzecz i podała Bradley'owi.
-Serio? O zapachu świeżych kwiatów? Wiesz jak ludzie będą się dziwnie patrzeć jak się tym wypsikam?
-Bierzesz albo rezygnujesz -wzruszyła ramionami.
-Niech ci będzie -na jego twarzy zagościł dość dziwny uśmiech.
Po chwili w pokoju roznosił się zapach świeżych kwiatów.
-Nie sądziłem, że aż tak to śmierdzi -zaczął wymachiwać rękami na wszystkie strony, żeby rozgonić zapach.
-Jeśli ci nie odpowiadał od początku to mogłeś nie skorzystać -prychnęła dziewczyna.
Rose wzięła swoją torebkę w której miała wszystkie swoje potrzebne rzeczy i wyszła ze swojego pokoju, a Bradley za nią.
YOU ARE READING
Unknown Friend✉|| Simpson
FanfictionRose✉: Jak masz na nazwisko? Unknown✉: Nie zadawaj pytań na które nie chcesz znać odpowiedzi xx Rose✉: ? Co się stanie jeśli nieznajomy przyjaciel Rose okaże się jej bliższy niż sobie to wyobrażała oraz do jakich konsekwencji może prowadzić znaj...