Messages 10✉

940 71 6
                                    

dobrej lektury misie x

poproszę o komentarze:)

*******************************

*9 lipca, poniedziałek, popołudnie*

Rose postanowiła podjąć spontaniczną decyzję i teraz odczuwała jej skutki.

-Mam go tu przyprowadzić? -spytała Cara.

- Rób jak chcesz -westchnęła brunetka.

Po chwili Cara zniknęła za drzwiami. Niedługo po tym rozległo się pukanie do drzwi. Chwilę później w drzwiach pojawił się ON. To od NIEGO się wszystko zaczęło.

-Hej -powiedział z małym uśmiechem na ustach.

-Cześć -westchnęła Rose opierając ręce na stole siedząc.

- Ja od razu chcę powiedzieć, że to nie tak jak ci się wydaje -odparł zamykają drzwi i siadając po przeciwnej stronie stolika.

-A jak? Możesz mi to wytłumaczyć?Nie rozumiem sensu ciągnięcia tego dalej -zapytała go z pogardą.

-Piszemy ze sobą dopiero 10 dzień -zaśmiał się. -Po prostu nie myślałem, że coś głębszego z tego wyniknie. Przyznaje się! Byłem idiotą, bo na początku cisnąłem z ciebie polewkę, ale potem zrozumiałem, że każdy popełnia błędy i ja właśnie go popełniłem. Jesteś piękną, wyrozumiałą oraz inteligentną dziewczyną. Zasługujesz na przyjaciół, a nie na takich wariatów jak ja, który nie umie zawierać przyjaźni z dziewczynami. Po prostu się do tego nie nadaje i zrozumiem jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć. Podchodziłem do tego z dystansem, a ty tak angażowałaś się w naszą 'znajomość'. To jest słodkie. Chciałbym Ci powiedzieć, że nawet jeśli zdecydujesz zatrzymać tą relacje między nami to nie obiecuje ci, że czegoś w najbliższym czasie nie spieprzę -odetchnął po swojej długiej wypowiedzi.

-chciałbym Ci to pokazać -szepnął I wyjął swojego iPhone'a z kieszeni rurek. Wystukał kilka literek i odwrócił telefon w moją stronę.

Widniały tam nasze rozmowy, ale wskazywał palcem nazwę pod jaką miał mnie zapisaną.

'Rosie❤'

Uśmiechnęła się lekko. Łza zakręciła się jej w oku.

Schował telefon do kieszeni. Spojrzał na nią. Siedzieli przy stole na przeciwko siebie i wpatrywali się w siebie nawzajem.

-To na mnie już czas. Chciałem ci tylko to wyjaśnić. Nie robię sobie nadziei, bo i tak wiem, że mi jej nie dasz -powiedział po długiej ciszy, która między nimi zapanowała.

Wstał i łapał już za klamkę, żeby wyjść, ale czyjś głos powstrzymał Bradley'a.

-Brad?

Odwrócił się o 180 stopni.

-Dziękuję, że jesteś - odparła i poczuł jak przylega do jego ciała i obejmuje go rękami na szyi. On umieści swoje ręce na jej talii i wzmocnił uścisk. Z tej niespodziewanej przyjemności uczucia ciepła w sercu przymknął lekko oczy.

-Zawsze będę jeśli będziesz tego chciała - powiedział. Lekko się odsunął i dotknął ręką jej policzka.

-chce, żebyś był -szepnęła i poczuł jak samotna łza wędruje po policzku Rose.

Brad szybko ją starł i ucałował jej lekko zaróżowiony policzek.

-Ja też. Zacznijmy wszystko od początku. Bez głupich SMS-ów. Piszmy do siebie i spotykajmy się. Przecież w końcu od SMS-ów nasza znajomość się zaczęła - uśmiechnął się lekko.

-To może kawy? -spytała Rose i za chwilę pokój wypełniły ich śmiechy.

-Chętnie -powiedział i wystawił swoją rękę, którą Rose po chwili złapała.

Zaprowadziła go pod ladę i przyjęła jego zamówienie. Była to Karmelowa latte.

Po kilku minutach brunet miał w rękach swoją kawę i popijał ją patrząc na brunetkę, która przyjmowała zamówienia.

Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak ona mógł zawada się z kimś takim...
Była jego aniołem w ludzkiej postaci.

Siedział tak prawie połowę dnia i kiedy o godzinie 15 dobiegła koniec jej zmiany brunet mógł odetchnąć.

-mogę cię odprowadzić? -spytał.

-Jasne. Tylko muszę się przebrać - odpowiedziała i zniknęła na zapleczu. Nikogo tam nie zastała, więc szybko przebrała się w swoją koszulkę, a tą roboczą złożyła do swojej szafki.

Wzięła torbę i wyszła. Spotkała po drodze Carę.

-Cześć. Ja już idę -powiedziała Rose.

-Hejka. Do jutra -odpowiedziała ciemna blondynka i pocałowały się na pożegnanie w policzek.

Postanowiła jeszcze podejść do Ashtona i się odmeldować, żeby nie mieć potem problemów. Zastała go przy podawaniu gotowych kubków z kawą.

-Ashton ja już wychodzę -odpowiedziała.

-Dobrze. Rose bardzo dobrze się spisujesz, więc będę chciał ciebie na stałe.

-Oh. Cieszę się. Do zobaczenia -powiedziała i odeszła.

Przed lokalem czekał na nią Bradley. 

-Idziemy? -spytała.

-Jasne. Chodź -ujął jej dłoń w swoją i zaprowadził.

-Gdzie mnie ciągniesz? -kolejne pytanie padło z jej ust.

-A gdzie chcesz? - zaśmiał się.

-Nie wiem -brunetka westchnęła.

-Dobra. Gdzie mieszkasz? -zapytał.

Po podaniu przez Rose adresu ruszyli w wyznaczonym miejscu.

Rozmawiali na przeróżne tematy j brunetka mogła śmiało stwierdzić, że Bradley wcale nie był taki zły jak się wydawał.

Po dojściu na miejsce, niestety musieli się pożegnać.

-To na mnie już czas - odpowiedział Brad.

-Oh. Tak. Miło było... cię poznać -zaśmiała się nerwowo Rose.

-Wcale nie było tak najgorzej -uśmiechnął się delikatnie ukazując tym lekkie dołeczki w policzkach.

-Tak -Rose patrzyła na swoje trampki. W tym momencie wydawały się bardzo interesujące.

-Ja lecę. Napiszę później -odpowiedział brunet i ucałował lekko policzek Rose.
Od razu na jej twarzy zagościł delikatny rumieniec

-Tak. Cześć -powiedziała I odwróciła się zmierzając do swojego domu.

Całe popołudnie jak i wieczór Rose oglądała filmy i zapychała swój brzuch lodami.

Pod wieczór około godziny dziewiątej dostała SMS-a

IHateYouBrad✉: Dobranoc miś. Słodkich snów. Wyślij się xx

Rose✉: Tak. Wzajemnie.

IHateYouBrad✉: Coś ty taka spięta? xx

Rose✉: Nie jestem spięta! Po prostu dziwnie mi się pisze z kimś kogo pierwszy raz w życiu zobaczyłam kilka godzin temu.

IHateYouBrad✉: Ah te problemy xx

Rose✉: Teraz to tobie coś jest!

IHateYouBrad✉: Nie mam problemu! Do jutra xx

Rose✉: Do jutra. Dobranoc.

Brunetka zasnęła z uśmiechem na twarzy i myśląc, że wszystko podąża w dobrym kierunku.



Unknown Friend✉|| SimpsonWhere stories live. Discover now