Messages 14 cz. 2✉

868 77 10
                                    

 miłej lektury i do następnego 💘
zapraszam do zaobserwowania mnie tutaj na Wattpadzie! 🙈

*******************************************

*13 lipca, piątek - wieczór*

Rose aktualnie była pod drzwiami domu podanego przez Bradley'a adresu. Spojrzała na telefon, żeby jeszcze raz się upewnić, a potem na skrzynkę. Nie pomyliła się. Na telefonie widniał ten sam adres co na skrzynce. Podniosła swój wzrok i nie mogłam uwierzyć, że Brad ma taki duży dom. Przed nią stał ogromny dwupiętrowy dom kolorze beżu. Przepraszam - wille.
Nawet ona nie miała takiego domu. Z pełnym zdziwieniem podeszła do drzwi i zapukała.
Po kilku sekundach w środku rozległe się szuranie i dźwięk rozsuwanego zamka w drzwiach.
Po chwili w drzwiach ukazał się brunet.

-Hej piękna -uśmiechnął się lekko, ukazując dołeczki w policzkach.

-Cześć -Rose się trochę speszyła poprzez określenie bruneta.

Uchylił szerzej drzwi i zaprosił ją gestem ręki do środka. Po wejściu Rose zdjęła swoje trampki ze stóp i udała się w głąb salonu.Dopiero później jak brunet do niej dołączył okazało się, że nie ma na sobie koszulki. Jego lekko opalony tors był dobrze widoczny. Jego biodra okalały lekko zawiązane dresy Nike, a  jego loki były w totalnym nieładzie. Po tym jak Rose zorientowała się, że patrzy się na niego od dłużej chwili zarumieniła się. Nie chciała zostać przyłapana na dłuższym przyglądaniu się chłopakowi. On natomiast zachowywał się jakby w ogóle tego nie widział.

-Ładny masz dom. Dobrze urządzony -brunetka próbowała odwrócić uwagę od jej rumieńców.

-Dzięki, ale nie tylko ja w nim mieszkam -powiedział.

-Kto jeszcze? -dziewczyna ewidentnie się spięła.

-Spokojnie. Nikogo nie ma w domu. Moi rodzice, ale pojechali gdzieś na weekend poza Birmingham.

-Ok -oparła krótko.

-Chodź. Do salonu. Stoimy na środku domu -zaśmiał się.

Zaprowadził ja do salonu. Na środku stała ogromną sofa, przed nią stolik na kawę. Na przeciwko kominek, nad którym wisiała pięćdziesięciocalowa plazma. Pokój był w kolorach czerni i beżu.

Rose usiadła na ogromnej sofie, a Brad stanął na przeciwko niej.

-Chcesz może coś do jedzenia? Przygotowałem popcorn, cole, soki, chipsy... -wymieniał by tak dalej gdyby brunetka mu nie przeszkodziła.

-Popcorn i Cole -uśmiechnęła się do niego lekko.

-Jasne. Za chwilę będę -zniknął za rogiem salonu, a dziewczyna miała czas na przemyślenia.

Znajdowała się w domu chłopaka, którego poznała zaledwie dwa tygodnie temu przez wiadomość. Jest obok niej. No nie dosłownie, tylko w  kuchni. Nie ma na sobie koszulki, co zawstydza Rose. Mają teraz oglądać filmy i dobrze się bawić...

-To naprawdę jest nienormalne -pomyślała Rose.

Na szczęście z tym nie będzie problemu. Ona zawsze należała do grupy nienormalnych osób.

-Już jestem -zawołał brunet, przerywając jej myślenie. W rękach trzymał paczkę popcornu i dwu litrową butelkę Coli.

-Co oglądamy? spytała brunetka, sięgając po miskę z popcornem .

-Co chciałabyś oglądać? -zaśmiał się i podszedł do półki z filmami.

-Nie wiem -Rose wzruszyła ramionami.

-Sam już wybiorę -brunet był niskiego wzrostu i niestety musiał stanąć na palcach, żeby dosięgnąć wybranego filmu. Dziewczyna patrzyła na tą sytuację z rozbawieniem, ale też były pozytywy tej sytuacji. Mogła napatrzeć się na jego umięśnione plecy i barki, ale też zobaczyła, że chłopak ma dołeczki w plecach. Po wybraniu filmu przez Bradley'a i włożeniu go do odtwarzacza DVD mogli już razem na spokojnie usiąść i oglądać.

-co wybrałeś? -spytała.

-"Mama" -uśmiechnął się chytrze.

-Ten horror? -pisnęła i schowała twarz w dłoniach.

-Tak -znowu usłyszała jego melodyjny śmiech.

Poczuła jak sofa się pod czyimś ciężarem ugina i to jak ktoś obejmuje ją ramieniem. Przez  chwilę się spięła, ale z czasem się rozluźniła i położyła głowę na ramieniu chłopaka.

Mieli jeść, śmiać się, opowiadać sobie historie, chować się pod kocem -tak jak robią normalni przyjaciele, niestety Rose usnęła na ramieniu Simpsona po jakieś godzinie oglądania filmów.

Trochę zmęczony Brad zaniósł ją do swojej sypialni i przykrył pościelą. Brad rozebrał się do bokserek i wskoczył pod kołdrę. Otoczył drobne ciało dziewczyny swoim ramieniem i przysunął ją do siebie. Zaczął ją głaskać po włosach i co chwila całował ją w czoło.

-Rosie to tak trudne do powiedzenia, gdy jesteś obok. Boję się, że jeśli ci coś powiem to ty nie zrozumiesz  i się przestraszysz. To co do ciebie czuje jest dość dziwnym uczuciem, bo niby znamy się przez dwa tygodnie przez jakieś głupie wiadomości. Kto by pomyślał, że będę miał tak niesamowitą osobę obok siebie poznaną przez przypadek? Ja uważam, że to fart, ale nic nie dzieje się przypadkiem. Jesteś dla mnie mega ważną osobą i to co to ciebie czuję jest niezwykłe, ale to co teraz powiem będzie trochę śmieszne: KOCHAM CIĘ ROSIE. Wiem, że to popieprzone, ale to prawda -nachylił się lekko i cmoknął ją delikatnie w usta.

-Dobrze, że teraz śpisz i tego nie słyszysz, bo zapewne byś uciekła gdybyś to usłyszała -głęboko westchnął i położył się obok brunetki. Z czasem jego oddech się wyrównał i zasnął.

Niestety nie wiedział, że dziewczyna się obudziła jak ją przenosił do pokoju i była świadkiem jego słów i czynów...

"Nie sztuką jest być byle z kim. Sztuką jest długo szukać, aż znajdzie się swój ideał i zatrzyma na zawsze"

Unknown Friend✉|| SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz