- I hate everything about you, why i love you ? - zaśpiewał jeden z wokalistów Three Days Grace. Bardzo lubiłam ich zespół i ogromnie się cieszę, że są na dzisiejszym festiwalu. Przeszłyśmy pomiędzy stoiskami, gdyż to jedyna droga do miasteczka. Cały czas bardzo dobrze było słychać artystów, którzy grali na scenie i mam nadzieję, że będzie również na atrakcji, do której zmierzamy.

- I my worlds collide, something inside me is gone, still i keep going it. I my mind oceans divide, i don't know, where i beolong, but still i keep holding on and on. ( W moim umyśle światy się zderzają , coś wewnątrz mnie zginęło, lecz wciąż idę do przodu. W moim umyśle oceany się rozstępują, nie wiem, gdzie jest moje miejsce, ale wciąż jakoś się trzymam ). - rozbrzmiała mi w uszach kolejna piosenka. Kurcze, tak idealnie mnie opisuje. - I get by in a world with no conscience, by shutting it out and being anonymous. And the problem is you're just like me. We get by in a world with no conscience, by shutting it out and being anonymous. (Jest mi obojętny ten świat bez sumienia, bo odcinam się i staje się anonimowy. Problem w tym, że jesteś dokładnie taki, jak ja. Jest nam obojętny ten świat bez sumienia, bo odcinamy się i stajemy się anonimowi). - kolejna zwrotka przeleciała przez usta wokalisty i ponownie pokazuje moja sytuację. Jestem obojętna na świat, lecz nie na ludzi. Staram się pozostać w cieniu, aby nikt mnie nie zauważał, udaję inną osobę. Nigdy nie chciałam, nie chce i nie będę chciała być w centrum zainteresowania. To takie stresujące.. Musisz uważać na słowa i czyny, bo każdy zwraca na ciebie uwagę. Przez to przestajemy być sobą i tworzymy innego człowieka, który przed innymi jest idealny, a prawda jest zupełnie inna.

- To co pierwsze ? Kolejka ? - zapytała podekscytowanym głosem przyjaciółka, wyrywając mnie kolejny raz z zamyślenia. Kiwnęłam potwierdzająco głową i wymusiłam uśmiech. Przepychałyśmy się przez tłum ludzi, aż wreszcie znalazłyśmy kolejkę przy naszej atrakcji, która swoją drogą poruszała się bardzo wolno i zapewne będziemy czekać co najmniej 15 minut.

- O proszę, kogo moje oczy widzą. - usłyszałam radosny głos Ryan'a za mną. Odwróciłam głowę i posłałam trójce chłopakom jako taki uśmiech.

- Cześć. - powiedziałam.

- Nogi nie bolą po wywijaniu tyłkiem ? - zapytał Bieber z zarozumiałym uśmieszkiem. - Ciesz się, że cię złapałem, gdy spadałaś z tego stołu. - zachichotał. Popatrzyłam na niego lekko zdezorientowana. Co ja do cholery robiłam na stole ? - Może następnym razem nasz taniec będzie lepszy. - poruszył sugestywnie brwiami, a ja pokazałam mu środkowego palca i odwróciłam . Nie chciałam słuchać jego głupich i wymyślonych historyjek o wczorajszej imprezie. Ja się tak nigdy nie zachowuje, nawet pod wpływem, na pewno. Nawet jeśli nie widziałam wczoraj samej siebie, jestem pewna, że nie jestem zdolna do takich rzeczy. Wzdychnęłam z frustracją. Byłyśmy już przy kasie, więc poprosiłam o dwa bilety. Pani mi je podała i wsiadłyśmy z Isabellą do wagonika.

- Chyba sobie coś przypomniałam. - szepnęła mi do ucha.

- Co ?

- Pamiętam, że tańczyłyśmy na stole, ty z niego spadłaś i Justin cię złapał i w zamian miałaś z nim zatańczyć, a ja... O mój boże. Przespałam się z cholernym Chaz'em. Zastrzel mnie albo cokolwiek innego, proszę. - mruknęła. Aktualnie biłam sobie sarkastyczne brawo w myślach. Jaka ja jestem głupia, o matko. Po prostu brak słów. Pokręciłam głową z niedowierzaniem na moje zachowanie i Johnson. Za nami niestety siedziało trzech chłopaków, których mam dość. Kolejka ruszyła w górę. Momentalnie i cholernie szybko polecieliśmy w dół. Z moich i innych dziewczyn warg wydobył się krzyk. Oddychaj idiotko. Nie wypadniemy z toru, dojedziemy spokojnie na miejsce z tą zawrotną prędkością. Zedrę sobie gardło przez te krzyki, tyle że to jest straszne. Mam dość takich kolejek, DOŚĆ. Ale w sumie lubię taki dreszczyk emocji. Już się nie bałam, wręcz przeciwnie.. Cieszyłam jak małe dziecko.

~~~

- Cześć Justin, co tutaj robisz ? - zapytałam. Stał przede mną cały mokry przez deszcz.

- Mogę wejść ? - posłał mi zniewalający uśmiech, przez który ugięły się pode mną kolana.

- Pewnie. - mojego ojca nie było w domu, dlatego nie widziałam przeszkód. Zaciągnęłam tylko trochę niżej spodenki i zamknęłam za nim drzwi. Niespodziewanie naparł na mnie swoimi ustami. Rozważałam opcję 'odepchnij go' i 'odwzajemnij', więc wybrałam dwójkę. Oddałam pocałunek z taką samą namiętnością. Położyłam ręce na jego szyję, a palce wplątałam we włosy. Ciągnęłam lekko za ich końcówki. Mruknął mi w usta i uniósł do góry. Owinęłam nogi wokół jego bioder, a on przygwoździł mnie do ściany.

- Justin. - sapnęłam.

- Słucham, skarbie.

- Już nic. - odpowiedziałam i pocałowałam go kolejny raz. Cały czas mnie podtrzymywał mnie z rękami na moich pośladkach, żebym nie spadła. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, który życzliwie mu udzieliłam. Coś zaczęło potrząsać mnie w ramię, a ja momentalnie się obudziłam. Co to miało być do cholery ? Śniłam o pocałunku z Bieberem ? Nie, to się nie działo.

- Wstawaj i chodź na kolację. - zachichotała Bella.

- Już wstaje. - mruknęłam zaspana i przetarłam zmęczone oczy. Zaszłyśmy na dół i zasiadłyśmy do stołu. Na talerzach widniały dwie kanapki z pomidorem i ogórkiem oraz dwie parówki. Pysznie.

- No więc co robiłaś z Justinem ?

- O co ci chodzi ? - zapytałam zdezorientowana.

- Och, już nie pamiętasz swojego snu ? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

***

Siemanko!

Rozdział trochę krótszy, ale no cóż, brak czasu,

Przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, ale nawet dokładne go nie sprawdziłam.

KOMENTUJCIE, BO TO DAJE MOTYWACJE!

BUZIAKI DO NEXT !

(SPÓŹNIAM SIĘ Z DODAWANIEM NA WATTPADA ZA CO WAS BARDZO PRZEPRASZAM ! )

Changes for better (Bieber, pl)Where stories live. Discover now