Żaden z nas nie odpowiedział. Nawet Chanyeol był zaskoczony reakcją drobnego chłopaka, który wyprowadzony z równowagi rzucał przekleństwami na prawo i lewo. Jeszcze przez długą chwilę po tym, jak drzwi sypialni się zamknęły staliśmy z Luhanem z boku, nie wiedząc co powiedzieć.

- Chodź, Sehun. Wracajmy spać - powiedział beztrosko Lu, idąc w stronę kanapy. Widocznie wybuch Baekhyun nie zrobił na nim żadnego wrażenia.

- Dlaczego Baekhyun... no wiesz, tak zareagował? - mruknąłem, kiedy obydwaj leżeliśmy wygodnie pod ciepłą kołdrą.

- To normalne - odpowiedział półszeptem Lu. - Często tak reaguje, kiedy zostanie wyprowadzony z równowagi, a uwierz, naprawdę łatwo go zirytować.

- Nie lubi mnie, prawda? - spytałem cicho.

- Nie - zaśmiał się Luhan. - Ale nie przejmuj się. On nie musi cię lubić. Ważne, że ja cię lubię.

W odpowiedzi wzmocniłem uścisk na jego biodrach i złożyłem lekki pocałunek w kąciku jego ust. Ja i Lu byliśmy naprawdę nietypową parą. Podczas, gdy on miał za sobą lata, w trakcie których sprzedawał się każdemu, ja ciągle byłem prawiczkiem, chcącym, aby mój pierwszy raz był czymś ważnym dla nas obu. Czy chciałem kochać się z Luhanem? Owszem, ale nie chciałem się z tym śpieszyć. Nasza miłość dojrzewała powoli, a ja pielęgnowałem ją każdego dnia, wiedząc, że być może kiedyś zostaniemy razem na zawsze.

- Nie zastanawia cię czemu Chanyeol tu nocuje? - spytałem chwilę później, wpatrując się w anielską twarz Lu.

- Sam nie wiem. Myślę, że Baekhyun go lubi. Być może tak jak ja lubię ciebie.

- Chanyeol też go lubi... To znaczy kocha.

- Właśnie dlatego nie mam nic przeciwko temu, że Chanyan nocuje z Baekhyunem.

- Chanyan?

- Chanyeol. Chodziło mi o Chanyeola.

Zaśmiałem się cicho, orientując się, że Lu jest już zbyt śpiący na jakąkolwiek sensowną rozmowę i pocałowałem go lekko na dobranoc, aby już w następnej chwili zasnąć obok niego.

Obudziłem się czując zapach kawy i słysząc rozmowy dochodzące z kuchni. Luhana nie było obok mnie, więc nie widziałem powodu, aby pozostać w łóżku i ociężale wstałem. Zegarek na moim nadgarstku wskazywał kwadrans po ósmej, ale tego dnia nie miałem zajęć i mogłem spędzić cały dzień z Luhanem.

W kuchni zastałem Chanyeola, opartego plecami o blat i pijącego kawę oraz blondyna, zajętego przygotowywaniem mojej ulubionej jajecznicy na bekonie. Widocznie do niedawna zajęci byli rozmową, lecz kiedy wszedłem ich konwersacja raptownie ucichła.

- W końcu wstałeś - uśmiechnął się Lu, zerkając na mnie przez ramię.

Odwzajemniłem uśmiech i mimowolnie podszedłem do niego, kładąc dłonie na jego biodrach. Nasze usta automatycznie się odnalazły, kiedy odwrócił się, aby złączyć nas w słodkim, porannym pocałunku. Czułem, jak Park przypatrywał się nam, lecz kiedy zerknąłem w jego stronę szybko odwrócił wzrok. Znałem go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że coś jest nie tak.

- Pójdę zanieść śniadanie do salonu - mruknął Luhan, zabierając cztery talerze w jajecznicą, jakby wyczytał z moich myśli, że chcę zostać sam na sam z Yeolem.

- W porządku - odpowiedziałem i uwolniłem go z moich objęć, podchodząc do zapatrzonego w okno Chanyeola. Widać było, że coś go gryzie. - Ej, stary. Co się dzieje?

Spojrzał na mnie jakby od niechcenia i westchnął, upijając kolejny łyk kawy. Zwykłej, czarnej. Takiej jakiej pił, kiedy miał złe dni.

- Nic. To po prostu trochę skomplikowane - odpowiedział, a jego głos był o wiele bardziej zachrypnięty niż zwykle.

Only Whore | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz