Rozdział XXII

160 13 0
                                    

-Nie chcę cię stracić - wyszeptałem łapiąc ją za rękę

-Dlaczego miałbyś? - zapytał głos zza moich pleców

Gwałtownie się odwróciłem a za mną stała Lisa. Nie wiedziałem jak jej to wszystko powiedzieć. Na szczęście to ona zaczęła

-Dlaczego lekarz nie chciał mi nic powiedzieć tylko skierował mnie tutaj do mojego "brata"  który tutaj siedzi? Wyjaśnij mi to wszystko! - ostatnie słowa wypowiedziała głośniej a ja uciszyłem ją gestem ręki i razem wyszliśmy na korytarz. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem jej wszystko tłumaczyć

-Lekarz podczas zszywania rany zrobił badania... Wyniki były bardzo szybko ale nie były zadowalające - podrapałem się nerwowo po karku

-To znaczy? - zapytała lekko poddenerwowana

-Lisa... ona ma białaczkę - powiedziałem na jednym wydechu

-C-co? - słyszałem w jej głosie ból, jej także zaszkliły się oczy więc zamknąłem ją w szczelnym uścisku i pozwoliłem jej wypłakać się w moje ramię. Po chwili odsunęła się ode mnie

-C-czy ona...- zaczęła i nie mogła dokończyć. Wiedziałem co miała na myśli

-Nic jeszcze nie wiadomo, jest szansa- powiedziałem - Vanessa o niczym nie wie, jak się obudzi trzeba jej powiedzieć. Będzie musiała chodzić na badania

-Wiem... powiem jej jak tylko się obudzi

Vanessa obudziła się kilkanaście godzin później. Od razu zapytałem się jej czy wszystko w porządku. Odpowiedziała że tak, i od razu spostrzegła, że razem z jej siostrą jesteśmy jacyś dziwni więc zapytała się o co chodzi. Lisa kazała mi wyjść na korytarz, ale protestowałem, że chcę zostać i być przy tym. W końcu się poddała i pozwoliła mi zostać w sali. No i zaczęła mówić. Na początku nie wiedziała jak zacząć, jąkała się i nie potrafiła dobrać słów. Zrezygnowała z wytłumaczenia jej tego łagodnie tylko przeszła do konkretów. Gdy dziewczyna usłyszała, że jest chora pomyślała że chcemy ją wkręcić, że to jakiś żart. Ale po spojrzeniu na nasze poważne twarze momentalnie posmutniała i zaczęła płakać. Nie mogłem patrzeć na jej łzy, ten widok łamał mi serce więc mocno ją przytuliłem. Trwała w moim uścisku kilka minut ciągle płacząc aż wszedł lekarz. Ten sam który mi o wszystkim powiedział, widząc jej stan domyślił się, że dziewczyna się w końcu dowiedziała. Chciał z nią porozmawiać ale na osobności więc byliśmy zmuszeni wyjść na korytarz. Rozmowa trochę się dłużyła a ja chodziłem od ściany do ściany bo nie mogłem usiedzieć w miejscu

-Dylan do cholery siądź na dupie bo nas wszystkich stresujesz tym chodzeniem! - powiedział głośno Matt. Wszyscy tutaj byli. Oprócz mnie i Lisy na krzesłach siedziała także Martha, Matthew i Nash. Każdy był smutny i lekko zdenerwowany tą całą sprawą z chorobą

W końcu lekarz wyszedł a cała nasza piątka jak poparzona wpadła do środka. Vanessa siedziała cicho na szpitalnym łóżku i bawiła się branzoletką którą miała przewieszoną na nadgarstku.

-Co chciał lekarz? - zapytała Martha

-Powiedzieć mi tylko, że będę musiała chodzić na badania w związku z białaczką - odpowiedziała spokojnie

-Tylko tyle? - dopytywała się brunetka na co jej przyjaciółka tylko kiwnęła głową

*Vanessa*

Co innego mogłam im powiedzieć? Wpadli tak do sali w której leżałam i domagali się odpowiedzi, powiedzenia im o czym rozmawiałam z lekarzem. Aż dziwne, że uwierzyli, że przez tyle czasu powiedział mi tylko o tych badaniach. Nie chciałam ich okłamywać, ale to było konieczne. Nie chcę żeby zamartwiali się na zapas tym wszystkich. To co usłyszałam zachowam dla siebie i nie wiem czy kiedykolwiek komuś o tym powiem. Znaczy, wiem, że będę musiała ale to wszystko nie jest pewne. Sama nie wiem co o tym myśleć.

just tell me ➼ dylan sprayberry Where stories live. Discover now