Rozdział VII

385 19 3
                                    

*Vanessa*

I tak oto skończyły się piękne, słoneczne wakacje. Jutro pierwszy raz miałam iść do szkoły. Czy się cieszyłam? Oczywiście, że nie! Kończą się całe dnie robienia tego co mi się żywnie podoba

Moje stosunki z Dylanem nie są już tak napięte jak dwa tygodnie temu. On dalej spotyka się z Emily i zachowuje się jakby zapomniał o tym, że wyznał mi, że się mu podobam. Boli mnie to, ponieważ tak szybko zapomniał ale muszę żyć dalej.

Obudziłam się kilka minut przed moim budzikiem. Wyłączyłam go i poszłam do łazienki. Gdy tylko moje nogi dotknęły zimnej podłogi poczułam jak dreszcz przebiega przez moje ciało. Powolnym krokiem doszłam do łazienki. Umyłam się i wyszczotkowałam zęby. Wychodząc podeszłam do szafy. Zapowiadał się ciepły dzień więc ubrałam błękitną spódniczkę i czarny crop-top. Moje długie blond włosy opadały mi na ramiona. Zegarek pokazywał 7:10 co znaczy że dopiero za 30 minut przyjdzie po mnie Dylan. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosta i kawę. Gdy skończyłam jeść schowałam naczynia do zmywarki, zabrałam plecak i ubrałam swoje czarne vansy. Pożegnałam się z Lisą i wyszłam przed dom. Dylan czekał już na mnie  w samochodzie. Weszłam do środka i dałam mu buziaka w policzek.

Do szkoły przyjechaliśmy po 10 minutach. Mój przyjaciel zaparkował na pustym miejscu parkingowym i poszliśmy w stronę wejścia. Bałam się jak cholera ale usłyszałam ciche "Będzie dobrze". Gdy byliśmy już w środku podbiegła do nas jakaś dziewczyna. W zasadzie do mnie. Przedstawiła się i powiedziała, że będę z nią mieć większość zajęć i jeśli chcę może mi pokazać szkołę. Zgodziłam się. Do pierwszej lekcji jaką jest Geografia zostało jeszcze kilka minut. Wczoraj dostałam od dyrektorki plan lekcji i kluczyk do szafki uczniowskiej z której chciałam właśnie skorzystać. Zostawiłam w niej kilka podręczników i razem z moją nową koleżanką Hazel poszłam do klasy.

Dzwonek zadzwonił 5 minut temu a my dopiero teraz dotarłyśmy bo Haz pomyliły się klasy. Weszłam po niej i już chciałam iść do jakieś wolnej ławki ale uniemożliwił mi to surowy głos nauczyciela

-Panienko Griffin, to twój pierwszy dzień w szkole a ty już się spóźniasz?- zmierzył mnie wzrokiem i dodał- Może zechcesz opowiedzieć nam coś o sobie?

-Jestem Van i przeprowadziłam się tutaj z małego miasteczka. Chyba więcej nie musicie wiedzieć- powiedziałam cicho i szybkim wzrokiem zmierzyłam salę żeby znaleźć wolne miejsce. Miałam nadzieję że będę siedzieć sama ale niestety jedyne wolne miejsce było w ostatniej ławce w której siedział jakiś chłopak. Podeszłam do ławki i niepewnym głosem zapytałam

-Mogę?

Opowiedział mi tylko skinieniem głowy i nawet na mnie nie spojrzał. Olałam to i usiadłam. Hazel siedziała w ławce obok i spojrzała na mnie współczującym wzrokiem. O co jej chodziło?

Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek. Nawet nie zdążyłam zapakować swoich rzeczy a mojego towarzysza z ławki już nie było. Przed salą złapała mnie przyjaciółka (chyba mogę ja tak nazywać bo jak na razie tylko z nią potrafię się dogadać).

-Boże współczuję ci że musisz z nim siedzieć. Tylko nie odzywaj się do niego. Nie chcesz go poznać-Przez ten cały czas dało się usłyszeć strach w jej głosie

-Dlaczego? Kto to jest i dlaczego gdy z nim usiadłam każdy na mnie spojrzał tak jak ty?-byłam tak strasznie ciekawa

-To James, jeden z tych szkolnych łobuzów. No wiesz bójki i temu podobne. W prawdzie w jego "paczce" jest najmłodszy ale tak samo niebezpieczny. Radzę ci z nim nie zadzierać.

-Kto jeszcze jest w tej paczce?- Czemu mnie to tak interesowało?

-Znam tylko imiona- Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem a ona kontynuowała- James, Drake, Cody, Matt i Luke

I wtedy mnie kurwa zamurowało. Czy mówiła o tym Luke'u którego poznałam wakacje? Nie, to nie może być on. Przecież nie wydawał się taki zły

Postanowiłam o nic więcej nie pytać. Temat związany z tymi chłopakami budził w Hazel złe wspomnienia. Widać że nie jest gotowa o nich mówić więc nie naciskałam więcej.

W końcu nadszedł czas na lunch. Razem z Dylanem, Natanem (jego kolegą), Britt (dziewczyną Natana) i Haz weszliśmy do stołówki. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy jeść. Siedziałam naprzeciwko Dylana i po prawej stronie mojej przyjaciółki. Wszyscy oprócz mnie i Hazel byli zajęci rozmową o jakieś imprezie.

-O nich ci mówiłam- wyszeptała mi do ucha Hazel. Na początku nie zrozumiałam o co jej chodzi ale gdy pokazała głową w kierunku jakiegoś stolika zorientowałam się, że mówi o tych chłopakach.

Rzeczywiście, byli tam. Spojrzałam w ich kierunku gdy nagle poczułam wibracje w torbie. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość

Od: Luke

Hej piękna na co tak patrzysz?

Znów spojrzałam w tamtym kierunku i wtedy go rozpoznałam. Siedział tam razem z resztą. Gdy nasze spojrzenia się spotkały szybko się odwróciłam. Przez resztę lunchu byłam nieobecna. Moje myśli krążyły wokół tego durnego blondyna

Wychodząc zatrzymał mnie Dylan

-Hej, wszystko w porządku?

-W jak najlepszym- odpowiedziałam i posłałam uśmiech w jego stronę. Nie wiem czemu skłamałam. Nie powinnam go okłamywać.

Po lekcjach zostawiłam niektóre moje rzeczy w szafce i szłam w kierunku wyjścia ze szkoły. Chciałam się przejść więc kazałam Dylanowi wracać samemu.

Droga do domu zajęła mi dobrą godzinę bo szłam bardzo powoli. Będąc kilkaset metrów od domu zorientowałam się że ktoś za mną idzie. Wprawdzie widziałam tego kogoś już kilka razy podczas spaceru ale myślałam że to tylko przypadek. Dopiero gdy weszłam na werandę odwróciłam się. Niestety nikogo już za mną nie było. Musiał zwiać.

Wyrzuciłam to z głowy i weszłam do domu. Znowu mój telefon zawibrował. Przestraszyłam się, że to Luke ale na całe szczęście to był sms od mojej siostry, że wróci wieczorem

just tell me ➼ dylan sprayberry Where stories live. Discover now