Rozdział XI

312 16 2
                                    

*Vanessa*

Ten dzień można nazwać jednym słowem: ból

Przez całą noc miałam koszmary związane z tym głupim wypadkiem samochodowym. Śniło mi się naprawdę dużo rzeczy, krzyki rodziców, huk towarzyszący uderzaniu w drzewo, krew, dużo krwi. Budzenie się też można zaliczyć do strasznych, po raz pierwszy obudziłam się z krzykiem ale nikt nie przybiegł. Zamiast tego zdałam sobie sprawę, że nie jestem w swoim łóżku, tylko w trumnie obok mamy i taty

Takie halucynacje powtarzały się kilka razy aż na dobre udało mi się wybudzić. Byłam zalana potem, ciężko było mi oddychać i pulsowało mi głowa. Z pomocą Lisy powoli zeszłam po schodach na dół by napić się szklanki wody. W kuchni siedziała już babcia, podała mi zimną wodę a ja opróżniłam wszystko w kilku łykach. Po odstawieniu pustej szklanki na stole usiadłam na jednym z czterech drewnianych krzeseł i oparłam głowę na dłoniach

-To zdecydowanie była najgorsza noc- wydukałam jakby do siebie, siostra i babcia posłały mi współczujące spojrzenie

-Masz jakieś plany na dzisiaj?- zapytała Lisa zmieniając temat. Żadna z nas nie chciała teraz rozmawiać o tym co mi się przytrafiło

-Jeszcze nie wiem, ale chyba pójdę odwiedzić rodziców- z każdym słowem ściszałam głos nie chcąc by ktokolwiek usłyszał, że głos mi się łamie

-Pójść z tobą? - zapytała brunetka z troską ale ja tylko pokręciłam przecząco głową. Za każdym razem gdy szłam na cmentarz byłam sama, nie chciałam by ktoś naruszał moją prywatną przestrzeń tym bardziej w takim miejscu

Bez słowa opuściłam kuchnię i poszłam do pokoju chcąc się przebrać. Nie miałam pojęcia ile czasu spędzę na grobie, ale wolałam wyjść jak najszybciej by nie tracić czasu
Coś powstrzymało mnie przed założeniem czegokolwiek kolorowego, więc skończyło się na tym, że od stóp do głów byłam ubrana na czarno

Gdy wyszłam z domu naciągnęłam rękawy swetra na dłonie i skrzyżowałam je na piersi. Nie spodziewałam się tego, że akurat dzisiaj będzie tak chłodno
Szłam powoli w dobrze znanym mi kierunku i ze spuszczoną głową weszłam na teren cmentarza. Chodziłam pomiędzy alejkami póki nie znalazłam tego czego tak bardzo szukałam

Tutaj spoczywają świętej pamięci Samantha i Adam Griffin

Łzy już teraz zaczęły napływać mi do oczu. Szybko starłam je wierzchem ręki i wysilałam się na słaby uśmiech, który zapewne wyglądał bardziej jak grymas

-Cześć mamo, cześć tato- z trudnością wypowiedziałam te słowa i usiadłam na ławeczce, która stała idealnie naprzeciw grobu- Przepraszam, że tak długo mnie nie było- spuściłam na chwilę wzrok- Od ostatniego czasu dużo się u mnie wydarzyło, wiecie, że udało mi się jakoś wszystko poukładać? Przeprowadzka do Los Angeles to była chyba najlepsza decyzja jaką Lisa podjęła w życiu- zaśmiałam się cicho- Poznałam tam naprawdę dobrych ludzi- na samą wzmiankę o nowych przyjaciołach zrobiło mi się ciepło na sercu- Hazel jest przecudowna, zawsze potrafi poprawić mi humor, z Nathanem mogę porozmawiać na wiele tematów, jest bardzo bystry jak na swój wiek, zresztą tak samo jak jego dziewczyna. No i jest jeszcze Dylan- serce zaczęło mi szybciej bić- Jego poznałam już pierwszego dnia i nie uwierzylibyście gdybym wam powiedziała, że to prawdę mówiąc był mój idol- mimo tego, że na mojej twarzy widniał uśmiech to i tak pojedyncza łza spłynęła mi po policzku- Podobał mi się od pierwszego dnia, na początku byliśmy tylko przyjaciółmi ale... ale tak wyszło, że jesteśmy parą. Mimo, że to nie trwa długo to kocham go, kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia- westchnęłam próbując opanować oszalałe serce

Na samym cmentarzu spędziłam trzy godziny. Rozmowa z rodzicami pomagała mi za każdym razem, nieważne czego dotyczyła, czy jakiś błahych powodów, złamanego serca czy zdrady, zawsze mnie wysłuchali i to tak bardzo ściągało mi kamień z serca

Po powrocie do domu od razu rzuciłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam. To wszystko mnie tak wykończyło, że mimo, iż było dopiero południe przespałam aż do następnego ranka

just tell me ➼ dylan sprayberry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz