Rozdział X

320 19 3
                                    

Dzień wyjazdu Vanessy

-Masz wszystko spakowane?

-Tak,pytasz się o to już jakiś setny raz. Dylan to tylko tydzień- Nasze uczucia wyznaliśmy sobie czternaście dni temu a od tygodnia jesteśmy oficjalnie razem

-Wiem. Ale to siedem dni beze mnie. I to na wschodnim wybrzeżu

-Przecież dam sobie radę - uśmiechnęłam się do niego

-Wiem słońce - po tych słowach pocałował mnie w czoło i pomógł zanieść walizki do samochodu.
Pożegnałam się z nim i razem z Lisą odjechałam. Podróż dłużyła się niemiłosiernie mimo iż jechaliśmy autostradą. Wszędzie były ogromne korki. Mniej więcej w połowie drogi zaczął padać deszcz i droga nie była już tak dobrze widoczna.
Wspomnienia oczywiście dały o sobie znać i ciągle trzymałam się mocno fotela i zaciskałam oczy. Moja siostra widząc, że się boje starała się jechać ostrożnie. Pogoda jej w tym nie pomagała.
Ciągle miałam zamknięte oczy i nawet nie próbowałam ich otworzyć. Mimo iż bolały mnie już ręce dalej trzymałam się oparcia.

Jechałam w strachu około godzinę bo później warunki się poprawiły. Po następnych paru godzinach w końcu wjechałyśmy do Filadelfii.
Lisa poinformowała mnie, że przez następne dni będziemy mieszkać u mojej babci. Cieszyłam się ze po tylu miesiącach w końcu ją zobaczę

-Babciu! - krzyknęłam ze szczęścia wysiadając z auta i biegnąc w stronę staruszki

-Vanesso kochanie! - Stałam teraz w jej uścisku ale chwile później mnie puściła żeby przywitać się z Lisą.
Pokazała nam gdzie będziemy spać. Jak zwykle gdy u niej nocowałam, miałam pokój na piętrze w odosobnieniu od innych. Moja babcia wie, że lubię samotność i ciesze się, że dalej pamięta.
Napisałam sms do Dylana ze szczęśliwie dojechałam (oczywiście nie wspominając o moim lekkim ataku paniki) i poszłam się przejść. Niezbyt widziałam gdzie iść ani do kogo wiec wróciłam się do domu po piłkę i udałam się na boisko do koszykówki. Jestem w tym sporcie naprawdę świetna, nie bez powodu byłam kapitanem damskiej drużyny koszykarskiej. Wykonałam parę rzutów do kosza. Gdy trafiłam usłyszałam za sobą znajomy głos

-Widzę, że przez te kilka miesięcy nie wypadłaś z formy

-Mathew! - krzyknęłam i rzuciłam się przyjacielowi na szyję

-Tak dobrze Cię widzieć Vans - oddał mi uścisk - Czemu nie mówiłaś że przyjeżdżasz?

-Sama nie wiem

-Kończę z pytaniami. Dawno cie nie widziałem wiec teraz zabieram cię na lody i nie chce słyszeć odmowy- Pociągnął mnie w stronę samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera a Matt schował piłkę do bagażnika.
Przejażdżka minęła nam na śmianiu się i na śpiewaniu piosenek z radia.

-Poproszę dwa razy lody waniliowe z polewą toffi

-Pamiętasz jakie lody lubię - uśmiechnęłam się

-A jakbym mógł zapomnieć?  To przez ciebie je polubiłem i przez nie przytyłem 2 kilogramy!
Wybuchnęłam głośnym śmiechem i zwróciłam na siebie uwagę kilku klientów

-Gdziekolwiek się z Tobą pójdzie przynosisz wstyd - Matthew wytknął mi język a ja uderzyłam go w ramię. Oczywiście jak to on, udał, że go to bolało. Kochałam tego idiotę. Był dla mnie jak starszy brat którego nigdy nie miałam. Zawsze był przy mnie w trudnych chwilach między innymi kiedy straciłam rodziców

Odebraliśmy nasze zamówienie i poszliśmy się przejść. Podczas spaceru opowiadaliśmy o tym co się u nas wydarzyło od czasu kiedy się wyprowadziłam.

Gdy powiedziałam mu o Dylanie ten ciągle powtarzał ze nas shippuje. W pewnym stopniu przypominał mi Ellery tylko był wyższy i był facetem.
Spędziłam z nim praktycznie cały dzień. Odwiózł mnie do domu i powiedział, że mam się go spodziewać w najbliższym czasie.
Ten tydzień zapowiada się naprawdę dobrze.

just tell me ➼ dylan sprayberry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz