Rozdział 40

2.7K 231 19
                                    

Za dwa tygodnie moje urodziny. Simon z Jake'iem obiecali, że sie zajmą przyjęciem. Ja miałam zrobić zaproszenia i listę zakupów. No i pozapraszać ludzi.

- Jake? Mogę wziąć twoje auto?

- Po co? Nie masz prawa jazdy. A jak coć ci sie stanie jak bedziesz prowadzić? Albo dziecku?Jakiś wypadek? - zaczął dramatyzować.

- Nic nam się nie stanie. Będę ostrożna.

- Na pewno?

- Tak.

- No dobrze - wyciągnął kluczyki. - Tylko proszę, bądź ostrożna - podał mi je.

- Jasne. Dziękuję - przytuliłam go.

Wzięłam zaproszenia, ubrałam się ciepło i wyszłam. Wsiadłam do auta i odjechałam. Najpierw pojechałam do Angie.

- Hejka - powiedziałam.

- Cześć - uściskała mnie. - Wejdź.

Usiadłyśmy przy stole. Wyjęłam z torebki kopertę i podałam przyjaciółce.

- Zapraszam cię na moje urodziny - uśmiechnęłam się.

Odpakowała zaproszenie. Przeczytała uważnie i powiedziała:

- Jasne, że przyjdę.

- Chłopaki organizują przyjęcie - wyznałam.

- To nie mogę tego przegapić - odparła i się uśmiechnęła.

- Muszę już iść.

- Okej - odprowadziła mnie. - Pa.

Później pojechałam do Maddy.

- Hejka.

- No cześć. Wchodź.

Usiadłam w salonie. Wyjęłam kopertę i podałam dziewczynie. Rozpakowała ją.

- Przyjdziesz? - spytałam.

- Oczywiście - uśmiechnęła się. - Kupię ci coś wyjątkowego.

- Dzięki. To pa.

- Pa.

Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Pojechałam do Jess. Dałam jej zaproszenie. Powiedziała, że przyjdzie. Odwiedziłam też El. Ona też powiedziała, że będzie.
Pojechałam jeszcze do kilku osob z rodziny. Oni także potwierdzili swoje przybycie. 
Na koniec podjechałam do rodziców.

- Cześć skarbie - powiedziała mama i mnie uściskała. - Jak przyjechałaś? Autobusem?

- Nie. Autem.

- Sama?

- Tak. Umiem prowadzić. Jake pożyczył mi samochód.

- Tylko uważaj, jak jeździsz i nie daj się złapać policji.

Zaśmiałyśmy się.

- Dobrze - wyciągnęłam zaproszenie. - Proszę - podałam mamie kopertę.  - Zapraszam cię na moje urodziny.

- Dziękuję. Przyszłabym nawet bez zaproszenia - uśmiechnęła się.

- A gdzie tata?

- W delegacji. Będzie za dwa dni. Powiem mu.

- Okej. Muszę już lecieć.

- Dobrze córeczko. Do zobaczenia.

- Pa mamo - przytuliłam ją i wyszłam.

Pojechałam do domu. Zaparkowałam na podwórku i weszłam do środka.

- Już jestem - zawołałam.

- Wszystkim dałaś zaproszenia? - spytał Simon.

- Tak - dałam kluczyki Jake'owi.

- Idę na górę zadzwonić do Margaret.

- Dobrze.

Poszłam do pokoju i wybrałam numer kuzynki.

- Hej. Co u ciebie? - zapytała, kiedy odebrała.

- Hejka Mag. Dobrze. Jesteś już w Polsce?

- Nie. Przyjeżdżam za trzy dni.

- Dostałaś moje zaproszenie?

- Jasne. I oczywiście przyjdę.

- Cieszę się. Jak tam twój chłopak, Scott?

- Dobrze. Dzisiaj miał przyjechać do Polski. Ja musiałam załatwić jeszcze kilka spraw, więc zostałam.

- Aha. Weź go ze sobą.

- Dzięki. Będzie szczęśliwy, że wreszcie cię pozna.

- Też go chętnie poznam. To do zobaczenia kochana.

- Do zobaczenia. Papa.

- Papa - rozłączyłam się.

Usiadłam przy biurku. Wyjęłam kartkę i długopis, i zaczęłam pisać listę zakupów.
Kiedy skończyłam, zeszłam na dół.

- Kto zajmuje się zakupami? - zapytalam.

- Simon - powiedział Jake i zaczął się śmiać.

- Masz listę? - zapytał brunet.

- Tak. Proszę - podałam mu kartkę.

- Trochę tego dużo - powiedział.

- Dam ci kasę, spokojnie.

- Chyba żartujesz. My za wszystko płacimy - powiedział natychmiast mój chłopak.

- Jake? Mogę jeszcze raz pożyczyć auto?

- Po co? - spytał podejrzliwie.

- Zapomnialam kogoś zaprosić.

- Kogo? - spytali bracia jednocześnie.

- Romualda.

- Romualda? - zapytał zdziwiony Jake.

- Tak. Pomógł wam kiedy mnie porwano. Chcę mu się odwdzięczyć.

- No dobrze, ale jadę z tobą - zarządał Jake.

- Nie musisz.

- Ale pojadę. Chodź.

Ubrałam się i wyszliśmy. Podjechaliśmy pod fabrykę. Weszliśmy do środka.

- Romuald? - zawołał Jake.

- Tu jestem - odezwał się.

Poszliśmy w jego kierunku.

- Cześć - powiedziałam.

- Hej - wstał i podszedł do nas.

- Proszę - dałam mu kopertę.

Odpakował ją i przeczytał.

- Zapraszasz mnie na urodziny?

- Tak. Przyjdziesz?

- Jeśli mnie zapraszasz, nie mogę odmówić - powiedział.

Uśmiechnęłam się.

- A przy okazji gratuluję.

- Czego? - zdziwiłam się i popatrzyłam na Jake'a.

- No jak to czego? Jesteś w ciąży.

- Jak ty... no tak masz doskonały słuch.

- Tak.

- Idziemy Cleo. Widzimy się na przyjęciu - powiedział Jake i wyszliśmy.

Pojechaliśmy do domu.

Hejoo;)Podoba się to dajcie gwiazdke :)

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz