Rozdział 9

4.7K 325 8
                                    

Kiedy się obudziłam koło łóżka siedział Jake, a raczej spał. Musiał przyjść, kiedy spałam i sam zasnął. Wykorzystałam okazję, że spał. Mogłam mu się dobrze przyjrzeć.
Czy to możliwe, że nie zapamiętałam tego chłopaka? Był taki przystojny. Podniosłam rękę do jego twarzy. Od razu krzyknęłam z bólu. Spojrzałam na rękę.

- Co się stało? - widać obudziłam Jake'a. Wyglądał na zatroskanego.

- Ręka mnie boli jak cholera.

- Pokaż - złapał moją prawą rękę. Widziałam na niej bandaż. - Zawołam lekarza - powiedział i poszedł do pokoju obok.
Po chwili podszedł do mnie doktor. Obejrzał moją rękę.

- Chyba tego nie pamiętasz, ale musisz uważać na tą rękę. Masz ją stłuczoną.I skręconą kostkę u lewej nogi.

- Moment. Co mi się wogole stało? - zdenerwowałam się i podniosłam głos.

- Spokojnie Cleo - Jake złapał moją dłoń. - Spokojnie.

- Ratownik medyczny powiedział ,że koleżanka sfaulowała cię na w-fie.

- Aha - powiedziałam bez przekonania.

- Ile jeszcze musze tu leżeć?

- Przynajmniej tydzień.

- Ale czuję się już dobrze.

- Musisz zostać na obserwacji - nie ustepował lekarz.

- A gdybym chciała wypisać się na własne życzenie? Chyba jest takie coś - miałam nadzieje, że doktor nie zaprzeczy.

- Mogłabyś, ale osobiście nie polecam.

- Więc chciałabym wypisać się na własne życzenie.

- Do tego muszą wyrazić zgodę twoi rodzice.

- Są zajęci - powiedziałam bez przekonania.

- To sobie trochę tu poleżysz - powiedział lekarz i zaczął odchodzić. Musiałam działać szybko.

- Chwileczkę. A Jake nie mógłby podpisać tej zgody? Obecnie on się mną zajmuje.

- Czy to prawda? - meżczyzna zwrócił się do chłopaka. Popatrzyłam na niego błagalnie.

-Jesteś tego pewna?-spytał mnie Jake.

- Tak absolutnie.

- No dobrze. Proszę ze mną musi pan podpisać papiery. Pielęgniarka ci pomoże - zwrócił sie do mnie.
Podeszła do mnie starsza pani i pomogła mi się ubrać i spakować.  Nie wiem skąd miałam te rzeczy. Dała mi też kule. Powiedziała, że tak to się nazywa.

- Możemy iść - podszedł do mnie Jake i wział torbę z ubraniami. - Dasz radę sama iść?

- Chyba tak - niepewnie powiedziałam i zaczęłam isć o kulach. Nawet dobrze mi szło. Doszliśmy do auta chłopaka.

- Fajny samochód.

- Dzięki - powiedział i pomógł mi wsiąść do auta.

- A ty wiesz gdzie mieszkam? - spytałam.

- Tak.

- Byłeś u mnie?

- Mhmm...pomagałem ci posprzątać po urodzinach. Była niezła impreza.

- Ja urządziłam imprezę?

- Tak.

Jechaliśmy przez chwile w milczeniu.

- Mam jakieś... przyjaciółki?

- Tak. Przedstawiłaś mi je. Maddy, Jessika, Angie i chyba Eleonora.

Tajemnica wampiraWhere stories live. Discover now