Rozdział 9

Mulai dari awal
                                    

- Aha.

- Dojechaliśmy - powiedział chłopak i zatrzymał się przed pięknym białym domem.

- To mój dom?

- Tak.

- Piękny - powiedziałam.

Wyszliśmy z auta i staneliśmy przed drzwiami.

- Okej. Chyba masz klucz? - spytałam.

- No...nie mam.

- No to pięknie - mruknęłam.

- Poczekaj. Poszukam go. Może gdziesz tu go chowiesz?

- Może. Nie pamiętam.

Powoli usiadłam na schodach i wyprostowałam obolałą nogę. Jake zaczął szukać klucza.

- Mam - odezwał się szczęśliwy po paru minutach.

- No nareszcie. Tyłek sobie odmrożę - zaśmiałam się.

Jake też wybuchnął śmiechem. Otworzył drzwi i pomógł mi wejść.

- Ładnie tu - odezwałam się. - Wiesz gdzie jest mój pokój?

- Ech...wiem tylko gdzie jest kuchnia. Wydaje mi się,że twój pokoj będzie gdzieś na górze.

- Hmm...tylko jak ja tam wejdę? - zastanawiałam się.W tej chwili Jake wziął mnie na ręce.

- Co robisz?

- Zaniosę cię.

- Oszalałeś?

Dziwnie na mnie popatrzył. Wybuchnęłam śmiechem.

- Z czego się śmiejesz?

- Jestes taki słodki, gdy jesteś zmieszany.

- Żartujesz sobie ze mnie? Ja słodki? - udawał oburzonego. - Lepiej to odkręć.

- A jeśli nie chce? - droczyłam się z nim.

- Bo cię nie zaniosę na górę - powiedział poważnie.

- Nie zrobisz tego.

- Chcesz się przekonać? - zaczął mnie opuszczać na kanapę.

- Stój. Przepraszam. Odwołuję wszystko - powiedziałam. Wiedziałam, że jestem na przegranej pozycji.

Jake zamiast ruszyć w stronę schodów zaczął się śmiać.

- Z czego się śmiejesz?

-  Z Ciebie. Żebyś widziała. Swoją. Minę - wydukał ciagle się śmiejąc.

- Przestań się śmiać i zanieś mnie do pokoju - powiedziałam i klepnęłam go zdrową ręką w ramię.

- Ała. Dobrze już dobrze. Tylko mnie nie bij - znowu zaczął się śmiać. Tym razem śmiałam się razem z nim.

Jake położył mnie na łóżku. W tym momencie zadzwonił telefon.

- Twój czy mój? - spytał chłopak.

- Chyba mój - wyjęłam telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiła się jakaś Maddy. To chyba moja przyjaciółka.

- Kto dzwoni?

- Jakaś Maddy.

- Mogę odebrać za ciebie.

- Dzięki - podałam mu telefon.
Włączył na głośnomówiący.

- Halo? - odezwał się Jake.

- Kto mówi? - spytała dziewczyna.

- Jake. Nie wiem czy mnie pamiętasz.

- Jasne. Czemu masz komórkę Cleo? Co z nią? W szpitalu powiedzieli, że się wypisała.

- Jest w swoim domu ze mną.

- Zaraz będziemy z dziewczynami.

- Okej - powiedział chłopak i rozłączył się.

- Co ja im powiem, jak przyjadą? Że ich nie pamiętam?

- Tak. Wytłumaczę im wszystko. Może jak je zobaczysz to sobie jednak coś przypomnisz.

- Może.

- Pójdę zrobić herbatę.

- Yhym.

Jake wyszedł i zostałam sama. Po kilku minutach usłyszałam pukanie. Zaczęłam się denerwować. Co jeśli ich nie rozpoznam? Moje przemyślania przerwał odgłos otwieranych drzwi. Do pokoju weszły trzy dziewczyny.

- Tak się o ciebie bałyśmy - powiedziała jedna z nich.

Jak podoba wam sie ten rozdział?Jak myślicie czy Cleo rozpozna swoje przyjaciółki?
Jeśli rozdział się podobał to zostawcie gwiazdke lub komentarz.

Tajemnica wampiraTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang