33

3.8K 262 15
                                    

~~Jamie~~

Włączyłem film "Jeździec znikąd", siadając obok Peny. W pokoju było ciemno, jedynie lampki dawały jakieś oświetlenie. Mieliśmy spokój do dwudziestej drugiej, aż nie wrócą rodzice z pracy. Chciałem spędzić z nią miło czas, pokazując, że zwykle oglądanie filmu z nią, sprawiało mi radość.

Penelope ściągnęła bluzę, zostając w białej cienkiej koszulce. Mój wzrok od razu skierował się niżej, jednak opanowałem się w porę.
Film się rozpoczął, a ja już zasypiałem. Jak mogłem włączyć takie gówno? Jenkins położyła swoją głowę na moim ramieniu, uważnie obserwując ekran.
Słodko ziewnęła, patrząc na ekran. Tak wiem, włączyłem jakiś dupny film.

— Wiem, że ten film jest nudny — westchnąłem.

Spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs, ziewając.

— Wcale nie. — Zaśmiała się, przygryzając wargę.

Film się rozkręcał. Dowiedziałem się, że koleś zakochał się w żonie brata, a popieprzony indianin rozmawia z koniem.

— Jamie czyżby nie podobał ci się film? — spytała, widząc, jak przewracam oczami na każdą kolejną scenę.

— Tak, jest popieprzony — mruknąłem.

— Zmieńmy go, co?

— Możemy, tylko na co?

— Cokolwiek Jamie, ty wybierz.

Posłuchałem jej, szukając czegoś ciekawego. W międzyczasie podjadałem popcorn i żelki, które tutaj przyniosłem.

— Jumanji: Przygoda w dżungli?

Przytaknęła, przegryzając moje ulubione chipsy o smaku pikantnej papryki, które chwile później zacząłem jej podkradać. Film się zaczął, a ja już przeczuwałem, że nie będzie to taki zły film, jak wcześniejszy. Co jakiś czas zerkałem na Peny, obserwując jej reakcje dotyczące filmu. Chciało mi się spać mimo wczesnej pory, co było irytujące, bo chciałem spędzić czas z Penelope, a nie śpiąc. Podczas oglądania filmu zasnąłem, zapominając o wszystkim.

~~Penelope~~

Obudził mnie Jamie, całując mój policzek.

— Co? — mruknęłam, przykrywając się jednym z kocy.

— Jest dwudziesta pierwsza, dlatego zastanawiam się, czy chcesz zostać ze mną na noc?

Momentalnie podniosłam się, rozglądając po pokoju. Nie chciałam zostać tutaj na noc, na to było za wcześnie, chociaż i tak Sylwestra spędziliśmy już razem.

— Bardzo bym chciała Jamie, ale muszę wrócić do domu.

— Odprowadzę cię.

— Dam radę przejść przez ulicę.

— I tak idę — mruknął, ubierając się szybko w cieplejsze ubrania. Przewróciłam oczami, wychodząc z jego pokoju. Dołączył do mnie chwilę później.
Ubrałam na siebie kurtkę i buty czekając na szatyna. Widząc jego próbę szybkiego zakładania butów, która nie wyszła, zaśmiałam się.

Przewrócił oczami, idąc za mną do drzwi. Wyszłam na świeże powietrze, spoglądając w niebo. Nie padał śnieg, przez co można było zobaczyć błyszczące gwiazdy.

— Peny nie mów, że kręci cię kosmos — zażartował.

— Jesteś nienormalny.

Przyspieszyłem kroku, czując zimno, a chłopak dogonił mnie, zatrzymując przy moich drzwiach.

— Pożegnaj się ze mną ładnie, a nie uciekasz. —Zrobił w moją stronę dziubek.

— Nie.

— No czemu?

— Bo zapraszam cię do środka — usłyszałam głos swojego taty, na co się wzdrygnęłam.

— Dobry — przywitał się szatyn.

— Cześć chłopcze, chodźcie na herbatę, a nie się szlajacie po tym zimnie.

Uśmiechnął się dumnie, wchodząc za mną do domu. Ściągnęłam ubranie wierzchnie i podążyliśmy razem do kuchni, gdzie właśnie krzątał się tata, przygotowując nam herbaty i przy okazji przygotowywał późny posiłek.

— Penelope widziałaś gdzieś oregano? Nie wiem, gdzie mama schowała, a bez oregano kurczak będzie niedobry!

— Powinno to być gdzieś tutaj — powiedziałam, otwierając szafkę kuchenną i wyjmując ją. — Proszę. — Podałam ją ojcu.

— O dziękuje! — Zabrał ją, doprawiając kolację. — Jamie? — Skierował rozmowę do chłopaka. — Masz może ochotę zostać na kolacji?

— Z przyjemnością, panie Jenkins.

Pomogliśmy trochę mojemu ojcu przygotować jedzenie. Mama wróciła trochę wcześniej, niż deklarowała, ale tym lepiej. Rodzice Jamiego również zjawili się na kolacji, którą przygotował mój wspaniały ojciec.
Zasiedliśmy wszyscy do stołu, zaczynając jeść kurczaka, który przygotował mój ojciec. Był hm...nawet smaczny.

— Penelope, co zamierzasz robić, jak skończysz szkołę? — spytał ojciec.

— Chce się stąd wyprowadzić i iść na studia. — Wzruszyłam ramionami.

— Gdzie?

— Gdzieś w Kalifornii, może Los Angeles, nie wiem, jeszcze mam czas.

— Jamie z tobą? — Mój tata naprawdę wiedział, kiedyś popsuć chwilę.

— Ehkm — chrząknęłam nerwowo. — Może.

Skąd ja mogłam wiedzieć, jak długo potrwa nasz związek? Chłopak jest rok starszy i zaraz po zakończeniu roku może stąd polecieć i mnie zostawić.

— Samej cię nie puszczę, bo jesteś nieodpowiedzialna. — Zaśmiał się, widząc zdezorientowaną minę moją i Biezlesa.

Do czego miała prowadzić ta rozmowa?

— Dobrze wiedzieć. — Przewróciłam oczami, chichocząc nerwowo.

Spędziliśmy resztę kolacji na cichym siedzeniu i jedzeniu kurczaka. Gdy rodzice szatyna zdecydowali, że będą już lecieć, odprowadziłam ich do drzwi.

— Do zobaczenia! — krzyknęła mama Jamiego.

— Chodź synu. — pospieszał go ojciec.

— Zaraz przyjdę.
Gdy jego rodzice zniknęli na podjeździe, odwrócił się w moją stronę.

— Mam nadzieję, że to zawahanie się o LA było chwilowe.

— Nie wiem, tak myślę.

— I dobrze. Polecimy tam we wakacje, tak jak obiecałem Ryanowi, wciąż mamy tam dom.

Przewróciłam oczami, uśmiechając się.

— Zobaczymy.

— Tak będzie, a teraz dobranoc, sąsiadko. — Cmoknął mnie w czoło, opuszczając mój dom.

_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Give Me A ReasonWhere stories live. Discover now