27

4K 294 24
                                    

Już na schodach leżały rozwalone butelki i puste paczki po chipsach, czy pudełka po pizzy. Weszliśmy do salonu i na kanapie zauważyłam śpiącego Ashtona i Caluma z Bellą. Cały dom, pomijając pokój Jamiego, wyglądał okropnie.

Chciałam przejść obok kanapy, Jamie zauważając szkło szybciej niż ja, zatrzymał mnie.

— Uważaj, Peny.

Spojrzałam na schody, po których właśnie zbiegała Amy i Josh. Blondynka była w swojej wczorajszej sukience i rozczochranych włosach.

— Boże jak mnie głowa boli — zaczęła... — Umieram, przysięgam.

Zaśmiałam się na jej widok.

— Lecimy już z Joshem do niego, ale dziękujemy wam, impreza była wspaniała!!! — oznajmiła, przytulając się z nami na pożegnanie.

— Wiecie może gdzie reszta? — spytałam, spychając śmiejącego się Caluma z łóżka.

— Jasmine i Sam poszły jakąś godzinę temu — wybełkotał, przytulając poduszkę, leżąc na podgrzewanej podłodze.

— Okej...

Jamie zepchnął Ashtona z łóżka w celu obudzenia go. Chłopak jak oparzony podniósł się, zaczynając krzyczeć.

— Co jest? Boże! Gdzie moje lambo? —Wybuchnęłam śmiechem, widząc jego pomalowaną markerem twarz.

Chwilę później w samej bieliźnie do salonu weszła Skyler. Jej koronkowy, czerwony komplet bielizny Victoria Secret przyciągnął uwagę każdego w pomieszczeniu.
Prawy policzek miała fioletowy i zmierzyła mnie morderczym wzrokiem. Ja miałam lekko fioletowe pod okiem i rozciętą wargę, ale w porównaniu do niej, dało się przeżyć. W głębi duszy cieszyłam się, że oberwała za swoje prowokowanie mnie.

— Nie masz ubrań? — spytałam, unosząc brwi.

Jamie nic nie mówiąc, przytulił mnie od tyłu, chcą mnie chyba uspokoić.

— Nie, nie mam... — warknęła, widząc nas.

— Przydałyby ci się, bo dla wiadomości jesteśmy na Alasce, nie w słonecznej Kalifornii — prychnęłam, widząc, jak się czerwieni ze złości.

— Nie dziwię ci się, że zakryłaś się tymi workowatymi ubraniami — odpyskowała, wypychając biust do przodu. — Też będąc tobą, bym się wstydziła.

— Wiesz co Skyler — zaczął Jamie, patrząc na nią. — Nie sądziłem, że jesteś taka. Nie zapraszałem cię, ale skoro jesteś już w moim domu, to powinnaś mieć szacunek do mojej dziewczyny i przestać ją atakować. Nie wrócę do ciebie.

— Spadam z tego pieprzonego Juneau! A ty! — wskazała na mnie. — Jeszcze będziesz przez niego płakać!

— Nie będziesz, najwyżej ja przez ciebie — zażartował, całując mnie w czoło.

— Jesteś kochany, broniąc mnie.

Uśmiechnął się na moje słowa.

— Powiedziałem tylko prawdę.

— Słodziaki, wybaczcie, że przerywam, ale może posprzątamy ten bałagan co? — zaczął Calum, podnosząc butelki z ziemi.

Całując szybko Jamiego w policzek, pociągnęłam w stronę kuchni. Cieszę się, że go poznałam.

***

Posprzątaliśmy to, co dało się tak naprawdę posprzątać. Ashton ciągle ubolewał przy lustrze, nie mogąc zmyć markera z twarzy. Luke odnalazł się w łazience, śpiąc w wannie, a Amanda w pokoju gościnnym. Ryan nie pamiętał nic, kompletnie. Nawet tego, jak się tutaj znalazł. Skyler po prostu sobie wyszła, nie chcąc z nikim rozmawiać. Jamie znając ją, powiedział, że na pewno poszła do najbliższego hotelu, przy okazji po drodze szukając sobie przypadkowego chłopaka.

— Niedługo mamy samolot — oznajmił ziewający Michael.

— Czemu tak szybko? — spytał Jamie, biorąc szklankę wody.

— Rodzice rezerwowali loty. Sam rozumiesz, nie jesteśmy jeszcze pełnoletni, oprócz Ryana. — Wzruszył ramionami Calum.

— Okej. O której dokładnie? Zawiozę was.

— O czternastej i spoko, damy sobie radę. — Zaśmiał się Ash. — Ty pilnuj Peny. — Poruszył dziwnie brwiami, przez co zachłysnęłam się wodą, którą piłam.

— Cooo... — wydusiłam.

— Nic, nic..

Zakryłam twarz włosami z zażenowania. Widzieli, co wczoraj odstawiałam? Oj, wiadomo, że każdy w domu widział.

— Zbieramy się chłopacy, taksówka podjechała — krzyknęła Bella, ciągnąc Ryana za sobą.

Wstali z kanap, biorąc swoje rzeczy i ubierając się ciepło. Każdy po kolei podszedł do mnie, przytulając na pożegnanie.

— Miło było was poznać. — Uśmiechnęłam się.

— Ciebie również. Do zobaczenia kiedyś w Los Angeles, jak Jamie cię zabierze — powiedział Ryan.

Jamie odprowadził ich do drzwi, ciągle chcąc ich zawieść, jednak stanowczo wybrali czekającą już taksówkę.
Posprzątaliśmy jeszcze do końca salon i postanowiliśmy iść do jego pokoju, ubrać się.
Weszliśmy do środka, a mi zrobiło się cholernie zimno. Przez okno było widać ciemne chmury, silny wiatr i zamieć śnieżną. Wzdrygnęłam się na samą myśl, jak musi być na zewnątrz.

— Spać mi się chce — mruknęłam, ziewając.

— Mam świetny pomysł. Obejrzyjmy sobie jakiś film, w łóżku — oznajmił, podchodząc i obejmując mnie w talii.

— W porządku, później wrócę do domu.

Położyliśmy się na łóżku, przykrywając puchatą kołdrą. Szatyn włączył tym razem telewizor, na którym połączył się z internetem.

— Może to? — spytał, pokazując na "Bolesną Przeszłość".

— Nie, wole komedie.

Nie wyspałam się i poza tym wciąż bolała mnie głowa.

— „Randka na weselu"?

— Może być. Lubię Zaca Efrona.

Film się zaczął, a ja oglądałam go do momentu, kiedy moje powieki stały się ciężkie, a głowa opadła na ramię chłopaka. Zasnęłam.

_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Give Me A ReasonOù les histoires vivent. Découvrez maintenant