22

4.6K 264 6
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju. Otworzyłam swoje zaspane powieki, rozglądając się po pomieszczeniu.
Mój telefon zawibrował, więc bez patrzenia na ekran, odebrałam go.

— Co?

— Peny? — słysząc głos Cole'a, chrząknęłam nerwowo. Po co do mnie dzwonił?

— Um, tak? Po co dzwonisz? — zapytałam nieco zdenerwowana.

— Um, chciałem ci złożyć życzenia świąteczne, bo wczoraj nie odebrałaś.

— Oh, okej. W porządku.

Jak to się stało, że z takiego złego chłopca, króla szkoły i obiektu pożądania u dziewczyn, stał się takim zagubionym i niewinnym chłopakiem? Czy to była moja wina, że się tak zmienił? Jego pewność siebie zniknęła, gdy do mnie zadzwonił i czułam to w jego głosie.

— Więc wesołych świąt mimo wszystko — powiedział spanikowany. — Przepraszam, nie wiem, po co zadzwoniłem.

— Nie, Cole. Jest okej, pamiętaj, że wciąż możemy być przyjaciółmi — oznajmiłam szczerze.

— Wiem, ale nie jestem pewien, czy będę w stanie zachowywać się normalnie w twojej obecności. Ten udawany związek był dla mnie nadzieją, że mogę być kimś lepszym, niestety nie wyszło. — Zaśmiał się na końcu, co wprawiło mnie w smutek. Naprawdę było mi go szkoda.

— Jesteś dobrym człowiekiem Cole i to nie jest niczyja zasługa. Sam postanowiłeś się zmienić i to zrobiłeś.

— Dziękuję ci za miłe słowa, to dla mnie ważne. Dobra, nie przeszkadzam ci dłużej. Trzymaj się Penelope. — Chciał się rozłączyć, ale chyba coś mu się przypomniało. — A, mogę zadać ostatnie pytanie, zanim nasze drogi ostatecznie się rozejdą?

— Tak, tak jasne — powiedziałam lekko zdziwiona na jego dobór słów. Drogi się rozejdą?

— Jesteś z nim szczęśliwa? — pytanie wypadające z jego ust, sprawiło, że na moim ciele pojawiły się ciarki, a usta mimowolnie rozchyliły w niedowierzaniu. Skąd wiedział?

— C-c-co?

***

~~Jamie~~

Po ciężkiej nocy, której nie przespałem, myśląc o Skyler, w końcu postanowiłem zejść na śniadanie, na które przez dłuższy czas wolała mnie mama. Usiadłem przy stole, nakładając na talerz parę kanapek i sałatkę. Do ulubionego kubka wlałem świeżo zaparzonej kawy, obserwując rodziców, którzy patrzyli na mnie wyczekująco.

— Coś zrobiłem? — spytałem, unosząc pytająco brew.

— Zastanawiamy się z mamą nad twoją relacją z Penelope.

— Tu nie ma się nad czym zastanawiać — bąknąłem, popijając kawę.

— Otóż jest, nie chcemy, żebyś miał kłopoty.

— To znaczy? — Zdziwiłem się.

— Rozmawialiśmy wczoraj z rodzicami Jenkins, jak poszliście na spacer. Dowiedzieliśmy się z tatą, że odbiłeś ją jakiemuś chłopakowi.

— Co? To chyba żart. — Zmarszczyłem brwi. — Penelope była w związku, ale to już przeszłość. Nie odbiłem jej.

— Nie chcemy, żebyś się nią zabawił tak jak dziewczynami w Los Angeles. Uciekliśmy od tamtych kłopotów, pamiętasz?

— Obiecałem wam, że to się już nie powtórzy. Dotrzymuje obietnic, a teraz wybaczcie, ale odechciało mi się śniadania.

Rodzice mówili coś jeszcze, gdy pospiesznie wchodziłem po schodach. Planowałem spędzić dzisiejszy dzień, odpoczywając w swoim pokoju, najlepiej z Peny i zapomnieć o głupich komentarzach rodziców. Napisałem jej krótką wiadomość z zapytaniem, czy chciałaby dzisiaj pooglądać ze mną filmy. Czyż to nie brzmi zachęcająco? Filmy, jedzenie i my dwoje?
Gdy odpisała, zgadzając się, postanowiłem poukładać wszystkie poduszki na łóżku tak, aby była nam wygodnie. Dodatkowo znalazłem specjalne miejsce na laptopa, aby żadne z nas nie musiało go trzymać na swoich kolanach. Postanowiłem się ubrać i iść po dziewczynę, aby podjechać z nią do sklepu po jakieś przekąski. Rodzice wraz z naszymi gośćmi mieli się udać na tor do jazdy na nartach, więc byłem spokojny o to, że nikt nie będzie nam przeszkadzać.

~~Penelope~~

Po męczącej i dziwnej rozmowie z Colem nie wiedziałam zbytnio, co powinnam o tym wszystkim myśleć. Wiem, że chłopak był zazdrosny, bo mimo naszego udawanego związku to on poczuł coś więcej, ale czy to oznaczało, że ja do końca życia miałabym być sama, aby nie sprawiać mu przykrości? Nie. Każdy ma prawo do własnego szczęścia i ja chciałam właśnie go spróbować z Jamiem. Po wiadomości od niego o wspólnym spędzeniu czasu zeszłam w końcu na śniadanie. Cała rodzina krzątała się już po kuchni i jadalni, znosząc dania na stół. Zajęłam swoje miejsce, nalewając do ulubionego kubka ciepłą herbatę. Wzięłam kilka kanapek na stół i bez prowadzenia zbędnych rozmów z siostrą i kuzynką, która ciągle bacznie mnie obserwowała, zjadłam śniadanie, znikając w zaciszach swojego pokoju, aby przygotować się na spotkanie z szatynem.

_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Give Me A ReasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz