30

4.2K 289 36
                                    

— Naprawdę się całowali? To popieprzone — skomentował Cole, wjeżdżając na szkolny parking.

— Tak. Nie wiem, co myśleć. Co prawda, Lily mogłaby to zrobić, aby mnie zezłościć, ale dlaczego Jamie jej nie odepchnął?

— Może był w szoku, zazwyczaj, zanim do kogoś coś dotrze, to trwa to chwilkę. Wiem, co mówię. — Chłopak bronił go, co mnie zdziwiło.

— I tak nie wiem, co powinnam zrobić.

— Porozmawiać z nim, wydaje mi się, że czuje się winny i bardzo mu na tobie zależy. Było to wyraźnie widać, gdy rzucał się na mnie jak zwierzę.

— Przepraszam, wciąż uważa cię za zagrożenie.

— W porządku. — Spojrzał na swój telefon, po czym z wielkim uśmiechem oznajmił... — Zgodziła się!

— To świetnie! Życzę udanej randki i szczęścia!

Podziękował, a następnie razem skierowaliśmy się do środka budynku. Jamie oparty stał o szafki, rozmawiając zaciekle z Lukiem. Złość była wyraźna na jego twarzy.

— Powinnam z nim teraz porozmawiać?

— Myślę, że tak, albo zaraz pobije tamtego gościa — wskazał palcem na Jamiego, który kłócił się z Adamem, pewnym siebie obrońcą ze szkolnej drużyny. — W sumie zasłużył sobie, jako kapitan wiele razy chciałem go wyrzucić z drużyny, ale trener zakazał, bo jego rodzice dają kupę forsy. Poza tym ciągle rzucał chujowe komentarze na twój temat i nie raz chciałem mu przyłożyć.

— Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?

— Nie chciałem sprawiać ci przykrości, gadał głupoty na temat wielu dziewczyn. Josh kiedyś podbił mu oko, gdy usłyszał, jak obrażał Amy.

— Oh.

— Cholera, trzeba to przerwać — powiedział głośno, a ja odwróciłam się, patrząc na bójkę, która się powoli rozkręcała.

Jamie popchnął Adama na szafki, a ten głupio się uśmiechając, splunął na niego, uderzając pięścią w jego twarz. Podjęłam, gdy Biezles splunął krwią na ziemię, następnie wymierzając cios blondynowi. Obserwowałam, jak wymieniali się ciosami, które z każdą chwilą wydawały się mocniejsze, na szczęście Cole i Luke przerwali bójkę, odciągając chłopaków na bok, zanim zdążył przyjść dyrektor. Mimo zakazu Daviesa weszłam do męskiej toalety, gdzie szatyn wycierał zakrwawiony nos.

— Jamie — szepnęłam, obserwując jego poobijaną twarz. Czułam się winna, bo gdybym się z nim nie pokłóciła, nie doszłoby do tego.

— Po prostu odejdź, Penelope — powiedział, nawet na mnie nie patrząc.

— Dlaczego? Chce porozmawiać.

— O tym, że zasłużyłem, żeby dostać w twarz przez pocałunek, którego nie chciałem?

— Nie. Rozmawiałam z Colem i...

— Chcesz do niego wrócić?

— Co? Nie! Możesz mi nie przerywać?

— Przepraszam.

— Cole powiedział, że to możliwe, że Lily cię pocałowała, aby się zemścić. Mimo wszystko i tak czuję się zraniona i boli mnie to, że to się wydarzyło.

— Wiem i przepraszam, że tak było. Nie chcę między nami nieporozumień. Zależy mi na tobie.

— Mi na tobie też. — Po tych słowach zauważyłam, jak chłopak lekko się uśmiechnął.

— Przytuliłbym cię, ale nie chce cię zakrwawić — oznajmił.

— Idź do pielęgniarki, proszę.

— Nie...

— Proszę?

— Dobra, ale potem od razu jadę do domu, a ty jedziesz ze mną.

Szatyn posłusznie wyszedł z łazienki, kierując się prosto do pielęgniarki. W międzyczasie udało mi się zatrzymać Luke'a, który był świadkiem zaistniałej sytuacji.

— Luke, powiesz mi, o co się pobili?

— Myślę, że to Jamie powinien ci powiedzieć.

— Luke...

— Gadał głupoty na twój temat i tyle, Jamie się wkurzył i resztę widziałaś.

Luke oznajmił, że spieszy się do domu, więc nie ma czasu na dalszą rozmowę. Każdy uciekał z lekcji, jakby to było na porządku dziennym. Biezles dołączył do mnie chwile później, ciągnąc za rękę do samochodu. Jego przystojna twarz była poobijana, ale mimo to nie stracił swojego uroku.

***

Siedzieliśmy w jego salonie w ciszy, patrząc na wyłączony telewizor. Nie wiedziałam, czy powinnam się odezwać pierwsza, czy nie.

— Przepraszam — powiedzieliśmy w tym samym czasie, uśmiechając się.

— Przepraszam, Peny. Kocham cię i chce, żebyś w to uwierzyła.

— Wierzę, po prostu zabolało mnie to.

— Rozumiem i przepraszam za to.

— W porządku, nie rozmawiajmy już o tym.

Szatyn przysunął się bliżej, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku, po czym po cichu wyszeptał...

— Kocham cię.

_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Give Me A ReasonWhere stories live. Discover now