[35]

1K 191 39
                                    

Odgłos stawianej przez Caroline tacy z jedzeniem Clifforda zwrócił uwagę wszystkich przy stoliku. Tuż po zobaczeniu stojącego za dziewczyną Michaela, rozmowy ucichły, a każda para oczu wpatrywała się w dwójkę z niemałym zaskoczeniem. Mike dobrze wiedział, że nie wywołał u tej gromadki zadowolenia, a raczej złość z powodu przerwania przyjemnej rozmowy.

- No nie gapcie się tak. - burknęła niezadowolona szesnastolatka, wskazując zielonookiemu miejsce, a sama usiadła tuż obok. Chłopak z cichym westchnieniem usiadł, próbując zacząć jeść. Nie mógł jednak tego robić, gdy przy stoliku wciąż zalegała głucha cisza, a każdy obserwował ruchy Clifforda, jakby w obawie, iż ten zaraz wyciągnie nóż i zacznie nim dźgać każdego siedzącego w najbliższej jego okolicy.

Po dłuższej chwili, przyzwyczajając się do uważnych spojrzeń, postanowił wreszcie trochę się rozluźnić. Jego wzrok powędrował ku osobom siedzącym razem z nim i Caroline. Ze zdziwieniem zauważył brak dwóch osób. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć?

- Gdzie Danielle i Anne? - palnął niekontrolowanie, zaraz po tym czując palący wzrok Ashtona.

- Danielle się rozchorowała i nie ma jej dziś w szkole. - wyjaśniła siedząca obok niego dziewczyna, starając się ukryć zmartwiony ton głosu. - A Anne... - ucięła, wpatrując się w starszego brata jej dziewczyny. Widocznie również obdarzył ją nieprzyjemnym spojrzeniem. Mimo to kontynuowała dalej: - Anne i Ash nie są już razem, więc to oczywiste, że nie siedzi już razem z nami. - wzruszyła ramionami.

Ponownie zaległa niezręczna cisza. Tym razem każdy starał się zająć swoimi sprawami, w tym głównie posiłkiem. Dopiero wtedy Clifford zauważył, jakie poruszenie wzbudziła jego obecność wśród Irwina, Hemmingsa, Hooda i dziewczyn, na stołówce. Ludzie próbowali ukrywać zaciekawione spojrzenia kierowane ku niemu, ale widocznie było to zbyt trudne.

Po kilku minutach Alice oraz Marlene wyszły z pomieszczenia, argumentując swoje szybkie odejście pilną wizytą w łazience. Nikogo to zbytnio nie obeszło, a trójka chłopaków, pomijając oczywiście Michaela, jakby się rozluźniła.

- O, patrz, tam jest twój nowy cel. - szepnął Luke do Ashtona. Nie był to jednak bardzo ściszony ton głosu - blondyna mógł usłyszeć każdy siedzący przy stoliku.

- Irwin, a ty już na kogoś polujesz? - zainteresowała się Caroline, przeżuwając kęs sałatki.

- Ten cel ma imię. - odburknął blondyn, kierując swój wzrok najpierw ku niebieskookiemu, a następnie ku dziewczynie. - Nie twoja sprawa.

- Przynajmniej ładna? - zagaił Calum, dotąd niezbyt gadatliwy, a przynajmniej dzisiejszego dnia, grzebiąc widelcem w swoim talerzu.

- I to jak. - wyszczerzył się piętnastolatek, odpowiadając za swojego o dwa lata starszego kolegę.

- Zamknij się, ty masz już dziewczynę. - warknął siedemnastolatek, obdarowując swojego kolegę gromiącym wzrokiem. Michael nie mógł powstrzymać niekontrolowanego śmiechu na ten widok.

Niestety, jego reakcja sprawiła odwrotny skutek od zamierzonego - cztery pary oczu skierowały się ku niemu z niezrozumieniem. Blondyn dodał do swojej miny pytający wzrok.

- Ktoś tu się zakochał. - wyjaśnił Clifford, zaciskając usta, by nie powiedzieć nic więcej. Calum gwałtownie prychnął, zwracając na siebie uwagę.

- No chyba żartujesz. - zachichotał gorzko. - Irwin nie umie kochać. - zmarszczył brwi. - On bawi się dziewczynami jak lalkami. - dodał, gwałtownie wstając i odnosząc nietknięte jedzenie, by następnie wyjść z pomieszczenia.




Czyżby jakieś problemy w elicie? :))

Luuudzie, myślałam nad jakimś maratonem w trakcie tego weekendu. Jeżeli jesteście zainteresowani, piszcie komentarze, bo bez tego nie ma motywacji. Oczywiście nie o maratonie, a o rozdziale. Najciekawsze komentarze i aktywność obdarowuję dedykacjami. x


Desperate for friendshipWhere stories live. Discover now