[13]

1.3K 229 46
                                    

Westchnął ciężko, stając przed drzwiami mieszkania należącego do rodziny Hemmingsów.

Tak jak się spodziewał, Luke mieszkał w o wiele bardziej bogatszej dzielnicy niż Michael. Właściwie Clifford bardziej spodziewał się jakiegoś domu na obrzeżach miasta, ale luksusowa kamienica również nie wyglądała na zaniedbaną.

Oczywiście zielonooki musiał najpierw zadzwonić domofonem na wybrany numer mieszkania, zostając potem zaproszonym przez samego blondyna. Nie zamierzał jednak wchodzić jak do siebie do domu. 

Zapukał kilkukrotnie w drewnianą powłokę drzwi, zaraz potem mając ochotę uciec jak najdalej. Uniemożliwiła mu to jednak szybka reakcja piętnastolatka, który kilka sekund później otworzył mu drzwi z szerokim uśmiechem, zapraszając Mie'a do środka.

Wnętrze mieszkania wyglądało normalnie - nie widać było w nim przepychu, ale nie odznaczało się biedotą. Było w pewien sposób skromnie, ale i stylowo. Mieszkanie było o wiele większe od tego należącego do Cliffordów, w sumie nic dziwnego - w końcu Hemmings miał jeszcze dwóch braci, których Michael poznał tuż po wejściu do środka. Byli to bliźniacy młodsi od niebieskookiego o dwa lata. Przedstawili się Cliffordowi jako Jack i Ben, a także wydawali się miłymi chłopakami. Clifford jednak obawiał się, że to złudzenie, ponieważ od jego wejścia Luke również zachowywał się inaczej niż w szkole. Jeszcze ani razu nie zaszczycił go swoim ironicznym uśmiechem, nie zaczął się z niego naśmiewać, ani też nie nazwał go Milesem, a jedynie Cliffordem.

- Napijesz się czegoś? - zapytał, gdy obaj znaleźli się już w pokoju blondyna. Ku zdziwieniu zielonookiego, pomieszczenie było... Zwykłe. Białe ściany, nieozdobione nawet jednym plakatem, zwykłe proste meble, na których półkach znajdowały się różne książki, a na biurku leżał laptop. Łóżko było pokryte ciemnobrązową narzutą. Ogółem sypialnia chłopaka wyróżniała się czystością, co również zszokowało szesnastolatka, ponieważ definiował osobę Luke'a raczej jako bałaganiarza.

- Jasne, może być woda. - kiwnął ku piętnastolatkowi, a ten zaraz potem wyszedł z pomieszczenia. Clifford usiadł na łóżku, nadal rozglądając się po pokoju. Gdy zauważył bardzo obfitą w ilość książek półkę, nie mógł się powstrzymać od wstania z materaca i skierowania się ku obiektowi ciekawości.

- Pewnie lubisz czytać. - odezwał się za jego plecami głos Hemmingsa, co trochę zaskoczyło chłopaka z kolczykiem w brwi. Nie spodziewał się tak szybkiego powrotu niebieskookiego, ale z drugiej strony... Blondyn poszedł jedynie po zwykłą wodę, a nie zaparzyć herbatę czy kawę.

- Tak. - odpowiedział zdawkowo, przeglądając tytuły znajdujące się na półce. Parsknął śmiechem, widząc tytuł popularnej sagi "Zmierzch". - Ty to czytasz? - prychnął, wskazując na tytuły książek Stephenie Meyer i odwracając głowę ku piętnastolatkowi, który ku - kolejnemu już tego dnia - zdziwieniu Michaela, delikatnie się zarumienił.




Dobra, hahahahah, jednak to ff nie będzie do końca takie strasznie smutne. (:

Tajemniczy Lukey! Co Wy na to?

Kontynuacja korków jeszcze dzisiaj, jeżeli oczywiście zaszczycicie mnie komentarzami na temat tego rozdziału.

Dodatkowo - wykonałam nową okładkę na DFF. Podoba się? Zrobiłam jeszcze kilka innych, może będę je zmieniać co jakiś czas... Bo nie mogę się zdecydować. A może kiedyś zbiorę je wszystkie i zadecydujecie Wy? Co Wy na to?

A, i jeżeli ktoś ma tt... Jeżeli chcecie coś napisać o tym ff, możecie użyć hasztagu #DesperateForFriendshipFF

A może ktoś chce fback? Mój tt: kibicowelove (tylko nie zapomnijcie zapytać)



Desperate for friendshipWhere stories live. Discover now