Jak on mnie wkurza. Pomyślałam zamykając laptopa i kładąc się na łóżko. Załamałam się, ponieważ zobaczyłam nowe zdjęcie Marcina na którym szczerzył ten swój parszywy ryj który z każdym dniem denerwował mnie coraz bardziej. Fakt, że muszę siedzieć z nim od jutra przez kolejne pięć dni znów w ławce doprowadzał mnie do większego szału niż to ze mam sprawdzian z chemii na który nic nie umiem. Postanowiłam więc powtórzyć chociaż coś żeby nie dostać znowu oceny którą potem będę przeżywać kolejne 2 dni.
***
POV Marcin:
Ja pierdole, co to ma być , nic nie umiem, pomyślałem patrząc na kartkę z zadaniami, które wydawały się być tak bardzo dziwne, że nie dawałem sobie szans na zrobienie któregokolwiek z nich. Wiedziałem że grozi mi powtarzanie klasy , dlatego nie mogłem dopuścić do tego żeby dostać złą ocenę. Zobaczyłem wtedy że Julita , osoba która na pewno coś umie siedzi niedaleko.
-ej Ty... jak ty miałaś no kurde...Julia o Julia daj mi spisać bo nic nie umiem.- szepnąłem.
-Bóg tez zaczynał od zera. - powiedziała wiecznie złośliwa Marta .
- Ty się zamknij kurwa - starałem się opanować.
-To Julia dalej daj to spisać, nie bądź taka no- próbowałem być miły.
-Zamkniesz się w końcu ?- warknęła Magda.
-A CZY JA JUŻ CI NIE MÓWIŁEM ŻE MASZ SIEDZIEĆ CICHO?!- nie wytrzymałem i krzyknąłem na całą klasę, bo tak mnie ta idiotka wkurwia .
- DUBIEL CO TO MA BYĆ !- krzyknął profesor Organowicz.
- BO ONA CAŁY CZAS PIERDOLI BEZ SENSU SKUPIĆ SIĘ NIE MOŻNA! - krzyczałem.
-DUBIEL SIADAJ W TEJ CHWILI A TY JACKOWIAK PRZESIADAJ SIĘ .
Gdy ta idiotka usiadła z przodu , znowu zacząłem mówić do Julii:
-Hej no pomóż mi no proszę Cię.W tej chwili zobaczyłem że odsuwa się w bok i mówi:
-Podaj mi swoją kartkę,a weź moją.
Zdezorientowany pomyślałem ,, co kurwa " ale wtedy ona powiedziała:
-No dalej.
Podałem jej szybko swój test i w ten oto sposób ja miałem go z głowy.
***
POV Julia:Nie wiem co mi odwaliło żeby pomóc temu kretynowi... w sumie to będzie dość dziwne jeśli ktoś jego pokroju dostanie pozytywną ocenę... z zamyśleń wyrwał mnie głos za mną:
-Ej Julia! -odwróciłam się i zobaczyłam Dubiela biegnącego w moją stronę.
- Co chcesz?- warknęłam, trochę zbyt agresywnie.
-Bo ja ekhm... no jakby ci to, ja chciałem ci podziękować.. eghmm ze mi pomogłaś na tym sprawdzianie i no... ehm...- jąkał się Marcin, a to było aż do niego niepodobne.
- Yyy.. no nie ma sprawy.- Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Bo ja tak pomyślałem.. może byśmy się gdzieś przeszli dzisiaj lub jutro...oczywiście jeśli chcesz...- wyglądał na zmieszanego.
Szczerze mówiąc to było ostatnią rzeczą jakiej bym się po nim spodziewała, zaskoczyło mnie ale powiedziałam:
- Yyym no okej...dam Ci jeszcze znać.
- To super, to do zobaczenia! - Powiedział i tak szybko jak się zjawił, tak szybko odszedł.
Wtedy zza muru naszego liceum wyskoczyła Marta:
-JAK BARDZO W SKALI OD JEDEN DO DZIESIĘĆ CIĘ POJEBAŁO? NIE ODPOWIADAJ BO WIEM,ŻE JEDENAŚCIE. - Krzyknęła jakby nie wiadomo co się stało.
-O co Ci chodzi?- odpowiedziałam.
- O CO MI CHODZI ? O CO MI CHODZI?!SERIO UMÓWIŁAŚ SIĘ Z TYM PALANTEM? Z CHŁOPAKIEM PRZEZ KTÓREGO WIĘKSZOŚĆ DZIEWCZYN CZĘŚCIEJ RYCZY NIŻ JEST SZCZĘŚLIWA?-krzyczała jak wariatka( moje myśli szybko zasugerowały,że ona nią jest).
- Weź się odpieprz , to moja sprawa.- burknęłam i zaczęłam iść w stronę swojego domu.
-Jeszcze będziesz tego żałować - powiedziała, ale ja już byłam daleko od niej.
Szczerze? Nie interesowała mnie za bardzo jej opinia, ale w sumie będąc w klasie z Marcinem 2 rok można było zobaczyć że jest dość dziwną osobą, ale nie trzeba go od razu skreślać...z zamyślenia wyrwał mnie sms:Od: Marcin
Dzisiaj o 18 przy starówce, pasuje Ci?
Nie zastanawiając się skąd on ma mój numer szybko odpisałam, że tak po czym kontynuowałam drogę do domu w jakimś dziwnie dobrym humorze do domu.