{11}

1.2K 112 13
                                    

Kieruje się w stronę salonu mieszczącego się na parterze. Idę za tym szaleńcem, gotowa na wszystko. Ogromny pokój, kanapa, fotele, ława, stół z ciężkimi krzesłami, wielki dywan oraz murowany kominek sprawiają wrażenie, jakby pochodziły z osiemnastowiecznego, nawiedzonego zamku. 

Joker zatrzymuje się przy kanapie, siada, kładzie nogi na ławie, jedną rękę wyciąga na oparciu, rzuca na stół pudełka z pizzą, uprzednio biorąc kawałek do ręki. Przyglądam się temu z daleka. Joker rozgląda się, po czym zirytowany, odwraca się, patrzy na mnie i wykonuje zapraszający, ale stanowczy gest, żebym usiadła obok niego (nigdy w życiu!) i wzięła sobie pizzę. Mam niewyraźną minę; jednak nie chcę go rozzłościć. Siadam więc na drugim brzegu kanapy, czyli jak najdalej od tego psychopaty.

- Jedz, musisz być głodna - mówi, już wyraźnie zdenerwowany, biorąc sobie następny kawałek. - Nie będziemy rozmawiać o interesach na głodnego.

No przepraszam bardzo, czy właśnie bawi się w mojego dietetyka?! Szczerze wątpię, że byłabym teraz w stanie cokolwiek przełknąć w jego towarzystwie. Kręcę głową, chcąc podziękować, kiedy Joker, prawie z wściekłością, szybkim ruchem przesuwa pudełko w moją stronę. Wzdycham w duchu, ale nie chcę go jeszcze bardziej rozzłościć. Dlatego podnoszę do ust pizzę, odgryzam dość spory kawałek. Jest naprawdę smaczna (gdyby nie okoliczności, w jakich ją jem, zachwycałabym się pikantnym smakiem, aromatycznymi przyprawami...). Chcąc nie chcąc, przyznaję klaunowi rację. Jestem CHOLERNIE głodna. Zjadam sama prawie całe pudełko (zostawiam tylko jeden kawałek). Na koniec zauważam, że Joker (który skończył znacznie wcześniej) przygląda mi się z rozbawieniem (może zostanę otruta?).

- Widzisz, Jade, mówiłem, że powinnaś coś zjeść.

Oczywiście, Panie-Nieomylny-Klaunie-Sadysto. Przy okazji: nie cierpię, kiedy wymawiasz moje imię.

- Więc... o czym będziemy rozmawiać?

Splata ręce za głową, obserwuje przez moment sufit, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Na początek może o twoich zdolnościach? - wpatruje się we mnie, szczerząc się jakby właśnie zdemaskował Batmana.

Jakich znów zdolnościach?! 

- To znaczy?

Prycha.

- Nie udawaj, że nie wiesz. Zabijałaś już ludzi, prawda...? - mówi na pół twierdząco, na pół pytająco.

Po moich plecach przebiega dreszcz. Wiem, do czego zmierza. Ale chcę odwlec ten temat.

- Tak, no i co w związku z tym? To część mojej pracy. Zabijałam jedynie wtedy, kiedy było to konieczne... - kończę cicho.

Joker wybucha piskliwym (jak na niego) śmiechem.

- Of course! Come on, przede mną nie musisz się wstydzić. Obydwoje wiemy, że za jednym razem nie do końca, mam rację? Ale to będzie nasz mały sekret, dobrze?

Uderza mnie fala gorąca. Tak strasznie nie chcę tego pamiętać! A co dopiero - rozmawiać na ten temat z psychopatą.

- Och, przestań, zabiłaś go z zimną krwią. Wykrwawiał się na twoich oczach...

Czuję łzy pod powiekami. 

- Nie miałam wyjścia... - szepczę, bardziej do siebie niż do niego.

- Ja to wszystko rozumiem! Co dokładnie zrobiłaś? Opowiedz mi! - w oczach Jokera pojawia się podniecenie.

- Dźgnęłam go nożem. Kilka razy... On... znów chciał mnie pobić. To chciałeś usłyszeć?! - głos mi się załamuje.

Widzę to wydarzenie tak wyraźnie, każdy szczegół. Tak samo jak tej nocy we śnie...

"Mała zdzira."

Jego przekrwione oczy wpatrują się we mnie ze złością, kiedy rzuca się w moim kierunku, żeby mnie uderzyć. Bo nie chcę dać mu pieniędzy na kolejną działkę. 

Mam tylko dziewiętnaście lat, jestem strasznie szczupłą, dość niską osobą. Ale kocham go. Wciąż kocham go za to, kim był kiedyś, dzięki niemu pogodziłam się ze śmiercią rodziców. Jednak tej nocy coś we mnie pęka. Boję się. Okropnie się boję. Odwracam się szybko od kuchennego blatu, w jednej ręce trzymając ostry nóż kuchenny. Widzę, że rozgląda się - szuka w pobliżu czegoś, czym mógłby mnie uderzyć. Błądzi zwierzęcym wzrokiem po ścianach, szafkach, półkach. Wtedy ja wbijam mu nóż w klatkę piersiową. Potem jeszcze jeden raz, i kolejny. Upada na podłogę, z ust leci mu krew. Stoję nad nim, dysząc ciężko. Patrzy na mnie przez chwilę, potem jego wzrok staje się pusty. Zaczynam dygotać, dociera do mnie, co zrobiłam. Obiecuję sobie, że już nigdy nie pozwolę, by ktoś zachowywał się wobec mnie w podobny sposób. Ani wobec innych. Postanawiam pracować dla rządu, aby namierzać równie niebezpieczne osoby.

Przez kolejne lata, chociaż wiem że działałam w obronie własnej, nie przestaję się obwiniać. Dopiero od niedawna przestają mnie nękać koszmary.

Aż do tej nocy.

- Potrzebuję kogoś takiego! No wiesz, nie dość, że niegłupi, to jeszcze ma ciekawą przeszłość! Cenię sobie takie pikantne szczegóły... No i masz pewną wiedzę, zaufanie członków tej śmiesznej paczki...

...Suicide Squad.

- Czego konkretnie ode mnie chcesz?

- Wypuszczę cię stąd, a ty masz zdobyć ich zaufanie, chociaż w sumie już to zrobiłaś, i krzyżować ich plany! Żeby na koniec sprawić, abym miał okazję ich zniszczyć. Łącznie z Waller. Powiesz im na przykład, że zamierzam wysadzić ten i ten budynek, kiedy w rzeczywistości będą to zupełnie inne...

- A jeśli nie? - przerywam mu.

- Then, I'll find you, promise you, darlin'. I zapewniam cię, że to, czego zdążyłaś doświadczyć na własnej skórze, będzie istną przyjemnością w porównaniu z tym, co cię spotka.

Więcej mi nie trzeba.

- Masz też przekonać Harley, by się od nich odłączyła. Powiedz jej, że mówiłem, że za nią tęsknię i żeby przemyślała swoje postępowanie. Oczywiście masz o tym wspomnieć jak o ostrzeżeniu, aby nawet nie ważyła się w ten sposób myśleć. Zawsze działa - chichocze maniakalnie. - Okłamuj Waller tak samo jak każdego innego. Swoją drogą, nie wydaje ci się to zabawne? Wasza szefowa jest wręcz gorsza ode mnie! Z łatwością decyduje się na poświęcenie twojego młodego życia - Joker przeciąga się na kanapie, ziewając. - Wiesz, że przestali cię szukać? Co innego, gdyby wszczepili ci chip z mikrobombą, umożliwiający namierzenie, tak jak pozostałym członkom. Lub też... wysadzenie twojej głowy. Nie martw się, już to zrobiłem! - wybucha śmiechem.

Dotykam karku i z przerażeniem coś tam wyczuwam. 

To stąd bierze się ten potworny ból głowy.

- To jak, Miss Secret, pomożesz mi czy nie? - Joker szczerzy zęby. - Och, zgadzam się, nie musisz dziękować! Ale zdajesz sobie sprawę, że w tej sytuacji musisz mieć cały czas głowę na karku? - nie może wytrzymać ze śmiechu ze swojego cudownego żartu.

Jestem w tak olbrzymim szoku, że jedyne co robię, to wpatruję się tępo w ścianę.

***

Noowy rozdział! Halo, proszę o komentarze! ^--^ A piosenka pasuje (według mnie) do Jokera. *___*

The SpyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz