Jedziemy w milczeniu przez dłuższy czas. Znajdujemy się w nieznanej mi części miasta. Po prawo od drogi płynie rzeka, natomiast po lewej stronie znajdują się opuszczone budynki, które około dwadzieścia lat temu służyły za magazyny lub coś w tym rodzaju. Nie widzę ich dokładnie, ponieważ, cóż, jest środek nocy.
Joker nuci jakąś piosenkę. Jeśli dobrze słyszę, to jest ona o droździe...?* Dlaczego mnie to dziwi? Przecież to Joker. Gdyby zaśpiewał o wpływie Batmana na chińską gospodarkę, nie powinnam być zaskoczona.
Siedzę, wciąż spięta, wyglądając przez samochodowe okno i zastanawiając się, co robi teraz reszta drużyny. Z pewnością nas szukają. A co u Harley? Mam nadzieję, że...
Szarpie mną tak, że mimo zapiętych pasów, prawie uderzam głową o przednią szybę. Joker głośno klnie, spoglądając w lusterko. Zaraz jednak na jego twarz wraca uśmiech osoby obłąkanej. Dociera do mnie, co się dzieje.
Za nami mknie czarny pojazd, który zdaje się w każdej chwili nas dogonić.
Batman...
- Nieładnie tak śledzić. Gdzie ty się podziewałeś, mój druhu? Och, jak ja się za tobą stęskniłem!
Joker wpada w szał - wolę nie wiedzieć, jaka liczba widnieje właśnie na jego liczniku. Pierwsze lepsze drzewo, bariera i po nas.
Nagle, nie wiedzieć czemu, klaun zaczyna ostro hamować. Ogłuszający pisk i zapach palonej gumy wypełniają wnętrze samochodu.
Kiedy zatrzymujemy się przed jednym z budynków nadających się jedynie do rozbiórki, Joker wysiada z auta.
- Dalej, nie wstydź się, Jade! Nie ma czego! Ja też za pierwszym razem byłem nieco... onieśmielony spotkaniem się twarzą w twarz z naszym lokalnym Nietoperzem, ale po chwili przekonałem, się że zupełnie niepotrzebnie! Tak szybko się zaprzyjaźniliśmy, prawda, Batsy? - chichocze, pokazując mi, abym także wyszła z samochodu.
Oczywiście wypełniam jego polecenie, nie mając wyboru. Tymczasem pojazd Batmana zatrzymuje się tuż przed nami. Właściciel wyskakuje z niego,
po czym szybkim krokiem podchodzi do Jokera.
- Not so fast, my little Bats - klaun celuje w niego pistoletem - or that girl dies.
Batman nie przejmuje się jednak w ogóle jego słowami; podnosi rękę, aby wymierzyć mu cios. Klaun robi błyskawiczny unik (nigdzie, nawet na zajęciach z samoobrony ani na ćwiczeniach, nie widziałam, żeby ktoś tak szybko potrafił się uchylić przed ciosem). Następnie wyjmuje z kieszeni spodni... detonator.
Aż za dobrze wiem, do czego służy.
- Jeden krok w przód, z mózgu dziewczyny zostanie mokra plama - śmieje się histerycznie, równocześnie wymachując przedmiotem w dłoni z uśmiechem cwaniaka, jak dziecko, które chce się podroczyć i jest pewne, że już "wygrało" spór.
YOU ARE READING
The Spy
同人小說- Pani Waller, nadal nie rozumiem, co to ma wspólnego ze mną... To znaczy, proszę mnie nie zrozumieć źle, nie chcę być niegrzeczna, ale... Dlaczego pokazuje mi pani takie ważne informacje? Ja w zasadzie nie jestem tu nikim ważnym, niedawno zaczęłam...