- Właśnie znaleźliśmy naszą uciekinierkę - uśmiechnął się pod nosem, wskazując niską dziewczynę, z długimi brązowymi włosami, ukrywającą się za grubym pniem.- Teraz ufasz mi?
Zaczęłam przyglądać się jego pewnym, brązowym oczom. Jego twarz była skupiona i nie wyrażała żadnych emocji, nawet cienia wątpliwości albo zdenerwowania.
- N-nie jestem do końca pewna - powiedziałam szczerze.
Jego oczy zwęziły się i wyciągnął broń zza pasa.
- Mam zamiar zastraszyć ją, ale musisz mi zaufać. Nie zamierzam jej skrzywdzić - przełknęłam głośno ślinę, a jego słowa krążyły po mojej głowie.
Co jeśli naciśnie spust przez przypadek? Co jeśli Kiera go zdenerwuje i on po prostu ją zastrzeli? Zgaduję, że muszę mu zaufać.
- Idź - zachęciłam go, a szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Ej, Kiera! - dziewczyna podniosła głowę, spostrzegając Justina. Jej brązowe oczy wypełniły się paniką i łzami - Twoja mała gra kończy się właśnie tutaj.
Justin skierował broń prosto na jej twarz, a ja zakryłam usta dłonią. Proszę, Justin, nie zrób niczego głupiego.
- To nie jest gra. Może dla ciebie i Shauna to jest śmieszne, ale to moje życie! Nie chcę kochać kryminalisty - rzuciła Kiera, a jej usta wykrzywiły się w grymasie.
Justin zaśmiał się, potrząsając głową z niedowierzaniem.
- Jesteś taka naiwna. Kiera. Tak głupia, głupia mała dziewczynka - zachichotał, potrząsając swoją bronią raz jeszcze.- Mógłbym pozbyć się ciebie w dwie sekundy.
- Ale nigdy byś tego nie zrobił.
- Co sprawia, że jesteś tego taka pewna?
- Gdybyś to zrobił Brooke nigdy nie byłaby w stanie cię pokochać.
Zapadła cisza. Jedynymi słyszalnymi dźwiękami były ciężkie oddechy Justina i Kiery.
- Jesteś twardym dzieciakiem, nieprawdaż? - Justin się odezwał, a jego but uderzył o ziemię.
Kiera wzruszyła ramionami, uśmiechając się pod nosem
- Ale w Twoim idealnym planie czegoś brakuje.
Panika pojawiła się w oczach Kiery, kiedy Justin zaczął opuszczać broń.
- Brooke znienawidziłaby mnie gdybym cię zabił, ale ona wie, że moim zadaniem jest zabrać cię do domu - Justin spojrzał do tyłu, prosto w moje oczy.
Tylko Justin był w stanie zobaczyć mnie w miejscu, w którym się wtedy znajdowałam. Uniósł brwi, pytając o pozwolenie.
- Ufam ci - poruszałam ustami tak żeby mnie zrozumiał.
Justin odwrócił się z powrotem do Kiery, a na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech.
- Masz dwie opcje, Kiera - chłopak bawił się spustem swojej broni, sprawiając że moje serce zaczęło bić mocniej. - Możesz iść ze mną bez narzekania i walki - Kiera prychnęła. - skreślmy tę opcję z listy - Justin zaśmiał się, potrząsając głową. - No dobra, Brooke, chodź tu!
Powoli podniosłąm się z ziemi. Zmieszane spojrzenie Kiery spotkało moje.
- Brooke, wybacz - powiedział Justin wskazując broń a następnie Kierę. Nacisnął spust, pocisk przeciął powietrze, trafiając idealnie w jej łydkę. Przeszywający krzyk rozniósł się echem, a Kiera upadła na ziemię. Dłońmi objęła łydkę, a łzy spływały po jej policzkach.
YOU ARE READING
ClaimedPL
Fanfiction"Kojarzycie ten typ dziewczyny, która jest ładna i ma mnóstwo znajomych i... adoratora? Cóż, ja byłam jedną z nich, dopóki jedna osoba nie wtargnęła w moje życie i nie zrujnowała go. Zmusiła do "kochania" , ale czym była miłość w takiej sytuacji? Ki...
Rozdział trzydziesty czwarty
Start from the beginning