Rozdział trzydziesty czwarty

Start from the beginning
                                    

- Właśnie znaleźliśmy naszą uciekinierkę - uśmiechnął się pod nosem, wskazując niską dziewczynę, z długimi brązowymi włosami, ukrywającą się za grubym pniem.- Teraz ufasz mi?

Zaczęłam przyglądać się jego pewnym, brązowym oczom. Jego twarz była skupiona i nie wyrażała żadnych emocji, nawet cienia wątpliwości albo zdenerwowania.

- N-nie jestem do końca pewna - powiedziałam szczerze.

Jego oczy zwęziły się i wyciągnął broń zza pasa.

- Mam zamiar zastraszyć ją, ale musisz mi zaufać. Nie zamierzam jej skrzywdzić - przełknęłam głośno ślinę, a jego słowa krążyły po mojej głowie.

Co jeśli naciśnie spust przez przypadek? Co jeśli Kiera go zdenerwuje i on po prostu ją zastrzeli? Zgaduję, że muszę mu zaufać.

- Idź - zachęciłam go, a szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Ej, Kiera! - dziewczyna podniosła głowę, spostrzegając Justina. Jej brązowe oczy wypełniły się paniką i łzami - Twoja mała gra kończy się właśnie tutaj.

Justin skierował broń prosto na jej twarz, a ja zakryłam usta dłonią. Proszę, Justin, nie zrób niczego głupiego.

- To nie jest gra. Może dla ciebie i Shauna to jest śmieszne, ale to moje życie! Nie chcę kochać kryminalisty - rzuciła Kiera, a jej usta wykrzywiły się w grymasie.

Justin zaśmiał się, potrząsając głową z niedowierzaniem.

- Jesteś taka naiwna. Kiera. Tak głupia, głupia mała dziewczynka - zachichotał, potrząsając swoją bronią raz jeszcze.- Mógłbym pozbyć się ciebie w dwie sekundy.

- Ale nigdy byś tego nie zrobił.

- Co sprawia, że jesteś tego taka pewna?

- Gdybyś to zrobił Brooke nigdy nie byłaby w stanie cię pokochać.

Zapadła cisza. Jedynymi słyszalnymi dźwiękami były ciężkie oddechy Justina i Kiery.

- Jesteś twardym dzieciakiem, nieprawdaż? - Justin się odezwał, a jego but uderzył o ziemię.

Kiera wzruszyła ramionami, uśmiechając się pod nosem

- Ale w Twoim idealnym planie czegoś brakuje.

Panika pojawiła się w oczach Kiery, kiedy Justin zaczął opuszczać broń.

- Brooke znienawidziłaby mnie gdybym cię zabił, ale ona wie, że moim zadaniem jest zabrać cię do domu - Justin spojrzał do tyłu, prosto w moje oczy.

Tylko Justin był w stanie zobaczyć mnie w miejscu, w którym się wtedy znajdowałam. Uniósł brwi, pytając o pozwolenie.

- Ufam ci - poruszałam ustami tak żeby mnie zrozumiał.

Justin odwrócił się z powrotem do Kiery, a na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech.

- Masz dwie opcje, Kiera - chłopak bawił się spustem swojej broni, sprawiając że moje serce zaczęło bić mocniej. - Możesz iść ze mną bez narzekania i walki - Kiera prychnęła. - skreślmy tę opcję z listy - Justin zaśmiał się, potrząsając głową. - No dobra, Brooke, chodź tu!

Powoli podniosłąm się z ziemi. Zmieszane spojrzenie Kiery spotkało moje.

- Brooke, wybacz - powiedział Justin wskazując broń a następnie Kierę. Nacisnął spust, pocisk przeciął powietrze, trafiając idealnie w jej łydkę. Przeszywający krzyk rozniósł się echem, a Kiera upadła na ziemię. Dłońmi objęła łydkę, a łzy spływały po jej policzkach.

ClaimedPLWhere stories live. Discover now