Rozdział XX

36 3 0
                                    

Od spotkania minęło parę dni. Dostali kilka odpowiedzi na zaproszenie do Zakonu. Pozytywnie odpowiedziała Flour i Angelika Weasley, Hagrid
i Slughorn. Na resztę jeszcze czekali.

Jakby się zastanowić jest to sprawa naprawdę godna przemyślenia. Nie będzie to w końcu najbezpieczniejsze. Członkowie muszą być gotowi na interwencje i bycie na miejscu, co jest narażeniem własnego życia. Mimo wszystko Harry cieszył się, że ludzie się angażują.

Draco natomiast korespondował o tym
z Blaisem, bo Potter użyczył mu swojej sowy. Zabini zastanawiał się nad członkostwem. Pisał, że nie wie na ile się przyda, i że jeśli wynikłaby z tego jakaś wojna, to on wolałby się nie określać po żadnej ze stron. Jednocześnie za każdym razem podkreślał, że jeszcze nie jest zdecydowany. Malfoy jedyne co mógł mu na to odpisać to słowa wsparcia
i zapewnić, że drzwi Grimmauld Place 12 są dla niego otwarte. Rozumiał skąd w Blaise'ie taka obawa, bo on sam nie wiedział jak to wszystko wyjdzie
w praniu.

Dzisiaj nie wiedział co robić. Przeczytał już większość książek z regału Pottera jakie go interesowały, telewizjera… telewizora wolał sam nie odpalać,
a mugolskiego radia nie można słuchać w nieskończoność, bo dostanie się do głowy.

Wpadł na pomysł, żeby odwiedzić swój stary dom, Malfoy Manor. Była niedziela, więc nie widział większych przeszkód, żeby tam nie pojechać. Teraz akurat siedzieli z Harrym na dole.

Wybraniec czytał jakieś czasopismo
i pisał po nim długopisem(pewnie rozwiązywał krzyżówki). Malfoy siedział obok i patrzył jak Potter szuka słów i sam czytał polecenia:

- Jak najłatwiej i najlepiej zasnąć? - przeczytał na głos, bo Harry tak robił gdy miał pomysł co wpisać do krateczek - Eliksir słodkich snów

- Nie pasuje - powiedział znudzony

- Pasuje

- Nie pasuje, zaufaj mi

- Dlaczego?

- Bo to mugolska gazeta - Malfoy nic nie odpowiedział tylko poprawił sobie pozycję do siedzenia, bo kręgosłup zaczął go boleć. Potter parsknął śmiechem, a Malfoy skarcił go wzrokiem. Oparł się o jego ramię i dalej patrzył jak Potter szuka słów

- Właściwie to mam pomysł co możemy robić zamiast rozwiązywać krzyżówki - powiedział, a Harry spojrzał w jego stronę zaciekawiony - Odwiedźmy Malfoy Manor

- Nie ma opcji

- Czemu?

- Mam jutro pracę, poza tym nie mam stamtąd żadnych dobrych wspomnień…

- Potter… to był mój dom, może nawet dalej nim jest, a ja nie byłem w nim 5 lat - Harry zastanowił się chwilę

- Niech ci będzie.

Wybraniec nie zamierzał się o to kłócić, bo wiedział jak to jest nie być w domu długi czas. Malfoy miał pełne prawo chcieć odwiedzić to miejsce i je odwiedzić.

Blondyn uśmiechnął się usłyszawszy zgodę Pottera. Z jego domem wiązało się wiele wspomnień, o które tak bardzo dbał ostatnio. Malfoy Manor kojarzyło mu się ze spotkaniami śmierciożerców, Voldemortem i usiłowaniem sprawić, aby rodzina była z niego zadowolona.

Ale to nie wszystko, bo nie samymi złymi chwilami to miejsce się cechowało. Pamiętał zabawę
w chowanego ze Zgredkiem gdy był mały, jak pierwszy raz spotkał Pansy
i Blaise'a na jednym ze spotkań urządzonych przez jego rodziców. Pamiętał jak chował się pod kołdrą
i uczył się czytać w czym pomagała mu ciocia Andromeda, wtedy też widział ją pierwszy i ostatni raz. Wyścigi na miotle z Zabinim, przechadzanie się po estetycznie wyglądającym ogrodzie lub swój pokój, w którym za szafą poprzyklejał plakaty jego ulubionego zespołu. Za plecami rodziców robił wiele rzeczy, które pozwalały mu poczuć
w sobie życie. Jednocześnie ciągle zachowując powagę wtedy gdy było to konieczne.

I'll keep you in my memory//drarryWhere stories live. Discover now